Stosunek do latynoskich aktorów w Hollywood powoli zmienia się na lepsze – mówi Mendes, 35-letnia córka kubańskich emigrantów. – Wciąż jednak myśli się stereotypami: latynoski aktor może zagrać w najlepszym razie ogrodnika, aktorka – pokojówkę. A przecież szczycimy się, że Amerykanie to społeczeństwo otwarte, wielokulturowe. To naprawdę frustrujące, gdy ktoś mi mówi, że do roli zwykłej Amerykanki producent chce kogoś o jaśniejszej skórze niż moja.
Ja też jestem Amerykanką, tu się urodziłam i wychowałam, mówię bez akcentu. Aktorom z Azji jeszcze trudniej się przebić. Tymczasem prawda jest taka, że świat robi się coraz bardziej „wymieszany” rasowo i to powinno znaleźć odzwierciedlenie w kinie. Znam zarówno ogrodników latynoskiego pochodzenia, jak i prawników czy profesorów. I zarówno jednych, jak i drugich chciałabym oglądać na ekranie. Jeśli chodzi o aktorki, sytuacja jest skomplikowana, bo w ogóle niewiele jest ciekawych ról dla kobiet. Dlatego wiele z nas, żeby nie siedzieć i narzekać, próbuje wziąć sprawy w swoje ręce, zaczyna pisać scenariusze albo produkować.
Mendes tak właśnie zrobiła. Wyprodukowała niezależny film „Live!” (2007), w którym również zagrała. Wiele radości dało jej też inne „babskie” przedsięwzięcie: film „Kobiety” (2008) w reżyserii Diane English – opowieść o grupie przyjaciółek z wyższych sfer. W obsadzie plejada gwiazd: Annette Bening, Meg Ryan, Jada Pinkett Smith, Bette Midler.
– To było wspaniałe doświadczenie, pod każdym względem – opowiada Mendes. – Kiedy idę na przesłuchanie z udziałem aktora, nie przejmuję się strojem ani makijażem. Tym razem wiedziałam, że czeka mnie spotkanie z grupą najpiękniejszych kobiet i wspaniałych aktorek. Czułam się bardzo stremowana, jednocześnie podekscytowana i chciałam wyglądać jak najlepiej. Złośliwi mówią, że gdy na planie filmowym spotkają się kobiety, od razu zaczyna się ostra walka. Nic podobnego. Atmosfera była bardzo miła. Każda z tych aktorek mi imponuje – są dla mnie wzorem: otwarte, prawdziwe, takie, co to nie boją się zakląć, a jednocześnie są eleganckimi, prawdziwymi damami. Taka musi być kobieta w Hollywood – piękna, seksowna, ale i silna, żeby nie dała się zepchnąć na aut.
Eva urodziła się w Miami, w robotniczej rodzinie żyjącej więcej niż skromnie. Była najmłodszym z czwórki dzieci. – To była liczna, hałaśliwa, typowa kubańska rodzina – wspomina aktorka.