Czy to znaczy, że ta komponowana na tradycyjne instrumenty jest w odwrocie? To byłoby zbyt śmiałe stwierdzenie. Twórcy jednak coraz chętniej korzystają z możliwości, jakie daje technika. Loudspeaker Orchestra z Lizbony zaatakuje więc publiczność w Studiu Tęcza 42 głośnikami, a system ambisonic stosowany przez amerykańskie studio DXATRS pozwala na sterowanie na żywo przestrzennością dźwięków.
Komputer stał się dzisiaj podstawowym narzędziem pracy wielu kompozytorów. Jednych inspiruje do wzbogacania muzyki projekcjami wideo – jak Ewa Trębacz w „Errai” (utwór usłyszymy i zobaczymy w Hali Najwyższych Napięć.) Częściej jednak – nim światem ostatecznie zawładną komputery – twórcy łączą elektroniczne dźwięki z muzyką w wykonaniu solistów, zespołów lub orkiestr. Takich niezwykłych zestawień brzmieniowych Warszawska Jesień dostarczy wiele.
Choć bowiem koncertowa aparatura coraz bardziej się rozrasta, najważniejszy wciąż pozostaje człowiek, jego inwencja i kreatywność. Dlatego tak modne stały się tzw. live electronic i muzyka improwizowana. Na festiwalu zagrają jej największe sławy. Tomasz Stańko będzie jednym z bohaterów finałowego maratonu elektronicznego, saksofonista Evan Parker jest gościem performance’u studia STEIM, a perkusista Jim Black pojawi się we włoskim projekcie Tempo Reale.
Muzyka elektroakustyczna nie narodziła się jednak dzisiaj. Gościem specjalnym festiwalu będzie jej wielki pionier Pierre Henry, który ostatni raz w Polsce był 26 lat temu, też zresztą na Warszawskiej Jesieni. W tegorocznym programie nie mogło też zabraknąć utworów Karlheinza Stockhausena, bo do jego pomysłów wciąż odwołują się kolejne generacje muzycznej awangardy.
Odpoczynkiem od komputerowych brzmień będą trzy orkiestrowe wieczory – inauguracyjny z zespołem Filharmonii Narodowej, niedzielny przygotowany przez orkiestrę AUKSO oraz za tydzień w piątek, kiedy zagra NOSPR. Każdy koncert zapowiada się tym bardziej atrakcyjnie, że ozdobą ich programów będą utwory Pawła Szymańskiego, Pawła Mykietyna oraz Hanny Kulenty.