Na początku musiałabym wiedzieć, co to znaczy „nie umiem”. A potem – co to znaczy „umiem”, i co to znaczy „kocham”.
[b]To raczej nie kwestia tego, że ktoś nie umie, ale kwestia przyczyny i tego, dlaczego to przeszkadza. [/b]
To są podstawowe pytania. Do tego dołożę jeszcze takie zdanie: umiejętności są praktyczną częścią i one bardzo ułatwiają pielęgnację miłości, ale jej nie spowodują.
[b]A co ją spowoduje?[/b]
Źródłem miłości są sami ludzie, którzy mają podobne potrzeby, mniej więcej ten sam cel w życiu, przy różnych strategiach jego osiągania. W dobrych parach potrzebna jest i doza komplementarności, i doza podobieństwa. Plus zaangażowanie. Wtedy te umiejętności im się przydadzą.
[b]Mimo, że wszystko mam objaśnione, cały czas nie wiem, co to jest miłość.[/b]
Ja też nie. Dlatego, że jest tyle możliwości. Może zbierzmy to, co jest niepodważalne. Przede wszystkim miłość jest pięknym uczuciem.
[b]Jednak jest dość perfidna. Najpierw uwodzi, żeby później porzucić.[/b]
Ale miłość jako rzecz wielka i piękna nie jest rzeczą jednolitą.
Ani pan, ani ja nie mamy siedmiu lat, żeby sobie wyobrażać, że jeśli coś jest piękne, wartościowe i pożądane, ma tylko pozytywne aspekty.
Miłość ma też aspekty trudne i bolesne.
[b]A negatywne?[/b]
Negatywne też. Przede wszystkim: miłość się kończy. Partnerka kiedyś umrze, a miłość wraz z nią. Wkrótce po niej umrze także pan.
[b]Muszę?[/b]
Według badań – tak. Jeśli mężczyzna zostaje sam w późnym wieku i jest to samotność, która była poprzedzona udanym związkiem – jest bardzo zagrożony. W ciągu dwóch lat może umrzeć z samotności. Dla kobiet to zagrożenie nie jest tak duże.
[b]Kobieta szybciej sobie kogoś znajdzie?[/b]
Nie. Statystycznie mężczyźni umierają kilka lat wcześniej niż kobiety. Wdowa, która chciałaby znaleźć nowego partnera, będzie miała poważne trudności.
[b]Nie będzie mężczyzn, bo większość zdąży już umrzeć.[/b]
Właśnie. Więc przyczyny dłuższej żywotności kobiet są inne. Kobiety łatwiej, ze względu na narzuconą im rolę społeczną, radzą sobie z drobnymi przeciwnościami życia. Wiedzą, że wyprasowane koszule same do szafy nie wchodzą, tylko ktoś to robi, a ten ktoś to ona. I te instrumentalne umiejętności pozwalają im przeżyć.
[b]W takim razie mężczyzna umiera nie dlatego, że traci ukochaną osobę, ale dlatego, że zużył wszystkie wyprasowane koszule.[/b]
Umiera, bo traci bliską osobę, która była dla niego przepustką do codzienności. Tak bym to nazwała.
[b]To nieco okrutna wizja. Bliska osoba jest tak naprawdę narzędziem w ręku partnera.[/b]
Tak może być, lecz nie musi.
Wystarczy spojrzeć na parę w ten sposób, że dwie osoby, które żyją ze sobą bardzo długo, jedna dla drugiej są narzędziem i przepustką. Może być tak, że jedno ułatwia życie drugiemu, bo zajmuje się pewnym fragmentem rzeczywistości, a drugie ułatwia życie pierwszemu, bo zajmuje się innym fragmentem.
[b]Może być też tak, że nieumiejętność zrobienia czegoś, np. wymiany opony, będzie traktowana jako wada: ty tego nie umiesz, a ja tak.[/b]
Cechą dojrzałości jest akceptacja tego, że stany idealne są potrzebne w opisach. Natomiast stany i ludzie idealni w rzeczywistości nie występują. Tajemnica miłości to integracja pewnych niepowtarzalnych cech.
Dojrzała miłość zrozumie, że partner lub partnerka jest „zestawem” wad i zalet. Natomiast ważne jest zobaczenie granic tego wszystkiego, czyli granic akceptowalności. Mówienie, na przykład: ja już mam taką wadę, spóźniam się i nie da się tego zmienić – to jest mniej więcej komunikat na poziomie drugiej klasy szkoły podstawowej.
[b]Jest coś, czego nie da się zmienić?[/b]
Płeć, wzrost, kolor oczu.
[b]A cechy charakteru? One są właściwie niemożliwe do zmiany.[/b]
Tak, ale tylko tak zwana struktura bazowa. Druga cecha dojrzałości to umiejętność zrozumienia, co się nadaje do akceptacji, bo jest niezmienialne albo trudno zmienialne. Ale to ludzie zaczynają rozumieć dopiero między czterdziestką a pięćdziesiątką.
[b]Wtedy kiedy życie trzeba „kończyć”, dopiero zaczynamy rozumieć, jak żyć?[/b]
To zależy. Wie pan, ja przewiduję żyć 150 lat, bo mi się życie podoba.
[i]współpraca Maria Hryniewiecka[/i]
[ramka]Maria Beisert + profesor UAM
w Poznaniu, dr hab., prawnik, psycholog i seksuolog kliniczny pracuje w Instytucie Psychologii. Kierownik Pracowni Seksuologii Społecznej i Klinicznej oraz Podyplomowego Studium Pomocy Psychologicznej w Dziedzinie Seksuologii[/ramka]