„Dzień dobry kochani! Ale… czy możecie? Buty! U nas w domu zdejmujemy buty!” Wcale nierzadko słyszy się taki tekst w przedpokoju u znajomych. Jak to jest z tym zdejmowaniem butów? Wypada o to prosić czy nie?
Są domy, w których obowiązuje reguła zdejmowania butów. Są argumenty „za”, jak: zachowanie czystości (ułatwienie dla gospodarza), oszczędzanie podłóg (ułatwienie dla gospodarza), komfort dla gościa (po co się męczyć w niewygodnych butach). A jeśli ma wygodne?
Zgodnie z uwarunkowaniami historycznymi gość jest traktowany w sposób szczególny. Świadczą o tym chociażby słowa Cześnika z „Zemsty” Aleksandra Fredry, który mimo zaciekłej awersji do Rejenta, kiedy ten ostatni znalazł się w jego domu, powiedział: „Wszak gdy wstąpił w progi moje, włos mu z głowy spaść nie może!”. Czy wypada więc pozbawiać tegoż gościa obuwia? W Europie nieboszczyk nawet w najskromniejszej trumnie musi mieć buty, jako że nie godzi się boso stawać przed Sądem Ostatecznym. A co dopiero boso na weselu, że wspomnimy mistrza Wyspiańskiego.
Moim zdaniem zmuszanie gościa do ściągania butów w przedpokoju jest co najmniej głębokim nieporozumieniem. Trochę lepiej jeśli reguła „zdejmujemy buty” przeobraża się w przygotowane „kapciuszki” dla każdego. Jednak pojawia się problem, gdy uświadomimy sobie, że są one faktycznie dla każdego. Pomijając różnice w długości stopy, są ludzie, którym sama świadomość włożenia używanych przez kogoś innego kapci wydaje się odrażająca.
Gospodarzu! Jeśli ostatecznie nie możesz wyobrazić sobie butów na stopach gościa w twoim mieszkaniu, zostaw mu pozory wyboru w tej kwestii. Spytaj taktownie, czy woli w butach, czy w kapciach. Możesz dodać, że twoim zdaniem w kapciach wygodniej. Grzeczny i dobrze ułożony gość zrozumie, że warto buty zamienić na kapcie. Wypachni stopy i przygotuje nowe skarpetki prosto ze sklepu. Chyba że absolutnie nie ma na to ochoty. Wtedy, jako gospodarz, powinieneś się zastanowić, czy ważniejszy jest dla ciebie gość, czy trud włożony w posprzątanie śladów po jego butach (oczywiście wykluczone, żeby wchodzić do czyjegoś mieszkania z błotem na podeszwach!). Bo jeżeli to drugie, to po co w ogóle kogokolwiek zapraszać? Wystarczy czysta podłoga!