Płyta „Archandroid” świetnie się zaczyna: po nastrojowej fortepianowej suicie natychmiast rusza wirówka. Kłopot w tym, że wokalistka nie pozostawia chwili na oddech.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/the-archandroid-monae-janelle,prod57988442,muzyka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link] [/wyimek]
Już dwie pierwsze piosenki – „Dance or Die” i „Faster” – pokazują innowacyjne podejście. Janelle próbuje nietypowych rytmów, finezyjnie połamanej narracji – pędzi przez wersy jak sprinter przez płotki. Zmienia tempo, precyzyjnie reguluje puls recytacji i melodii. Słucha się tego z przyjemnością, bo Janelle bawi się muzyką, żeby uzyskać oryginalny efekt. Do tanecznych bitów dorzuca soczyste gitarowe solówki.
Doskonale czuje się, ożywiając zapomniany niemal doo-woop, jedną z wczesnych odmian soulu, w której najważniejsze były wokale – jeszcze dość prymitywne, wzmocnione wyraźną perkusją. Gdy w refrenie „Faster” pogania samą siebie: „Szybciej, powinnam biec szybciej”, tylko prowokuje – w soulu nie da się śpiewać prędzej.
W pogodnej funkowej „Locked Inside” jest więcej miejsca na snującą się lekko melodię i romantyczne zwrotki. Piosenka płynie poza czasem – skomponowana tradycyjnie, brzmi jak nowość sezonu. Inspirowana rhythmandbluesowymi brzmieniami lat 50. „Tightrope” działa jak elektryzujący dreszcz. Gdybyśmy tylko umieli zatańczyć ją jak bywalcy „klubów dla kolorowych” pół wieku temu.