Zdecydowana większość pasjonatów tej zabawy to mężczyźni. I nie ma się czemu dziwić. Pistolety, karabiny, do tego wojskowe umundurowanie – to zabawki, które wielu panów fascynują od wczesnego dzieciństwa. Który z nich w młodości nie chciał być Johnem Rambo czy Jankiem z „Czterech pancernych”? Dla części z nich Air Soft (ASG) to rodzaj sportu, dzięki któremu zachowują kondycję i tężyznę fizyczną. Wielu nie kryje jednak, że udział w grze to realizacja dziecięcych marzeń o walce w okopach. Poza tym militaria wciągają.
– Spróbujesz raz, a potem nie możesz przestać – mówi Andrzej, warszawiak, który gra w Air Soft od roku. – Zawsze uprawiałem jakiś sport, ale niczego nie da się z tym porównać. Nic nie wyzwala takiej dawki adrenaliny i nie daje takiej satysfakcji. Do tego poprawia kondycję.
Liczba fanów ASG rośnie z roku na rok. W weekendy przebierają się za żołnierzy i wraz z kolegami ruszają w lasy, na poligony czy do pustych budynków pofabrycznych. Tworzą grupy airsoftowe, skrzykują się na forach internetowych, organizują zjazdy. Jednak nie na wszystkie imprezy ogólnopolskie można się dostać z ulicy. Bez kontaktów wśród prawdziwych weteranów gry nie ma co liczyć na udział w takim wydarzeniu.
Dla niewtajemniczonych – Air Soft to nic innego jak bardziej zmilitaryzowana odmiana paintballa. Bo czym się różni grupa zapaleńców strzelających do siebie nabojami napełnionymi farbą od grupy facetów (z rzadka zdarzają się wśród nich kobiety) przebranych w mundury, atakujących się plastikowymi kulkami? Miłośnicy militariów nie lubią jednak tego porównania. Głównie dlatego, że – jak podkreślają – obie gry różni przede wszystkim poziom realizmu zabawy. O ile w paintballu chodzi głównie o strzelanie, o tyle w ASG uczestnicy stawiają na klimat prawdziwej walki. Jak mówią, do tematu podchodzą profesjonalnie. Bo jak inaczej nazwać grę, do której przygotowywany jest scenariusz oparty na autentycznych wydarzeniach. Poza tym gracze używają replik oryginalnych pistoletów i karabinów (dla laików nie do odróżnienia od oryginałów), nie zapominają o rekwizytach, które pozwolą możliwie najwierniej naśladować historyczne działania wojenne, policyjne czy potyczki oddziałów paramilitarnych. Przywiązują wagę nawet do ubioru. Najwięksi zapaleńcy stawiają na oryginalne umundurowanie, wojskowe buty, kamizelki, a nawet hełmy kewlarowe. Wielu nie zapomina też o kamuflażu twarzy.
– Do tego dochodzą noktowizory, saperki, latarki, profesjonalnie wyposażona apteczka, manierki z wodą, racje żywnościowe. Porządnie wyposażony gracz nierzadko dźwiga na sobie nawet kilkanaście kilogramów – mówi miłośnik tej gry Krzysztof Wroński ze Skierniewic.