Coś żywego i futrzastego zawsze wystaje z torebki Paris Hilton, dziedziczki hotelarskiej fortuny i gwiazdy plotkarskich mediów. A to piesek chihuahua (niedawno kupiła osiemnastego, Piotrusia Pana), a to kinkażu (drapieżnik z rodziny szopowatych), a to fretka, a to [link=http://www.rp.pl/artykul/378482.html" "target=_blank]Księżniczka Świnka [/link]. Całą tę gromadkę celebrytka zaprezentowała internautom na Twitterze.
Hilton jest ze swego "minizoo" bardzo dumna i zupełnie nie przejmuje się słowami krytyki płynącymi ze strony obrońców praw zwierząt, w tym organizacji PETA. Już rok temu PETA napisała w oświadczeniu, że Hilton traktuje zwierzęta, jakby były "przedmiotami jednorazowego użytku, jak jej przyjaciele i narzeczeni". "Pieski chihuahua, fretki, kinkażu, czy miniaturowa świnka, z którymi Paris Hilton paraduje, nie są dodatkami do ubrania" - oceniła PETA.