Miód Yusifa Semiha Kaplanoglu wchodzi na ekrany polskich kin

Na ekrany wchodzi "Miód" Semiha Kaplanoglu – zwycięzca ostatniego festiwalu w Berlinie

Publikacja: 26.11.2010 00:55

Miód Yusifa Semiha Kaplanoglu wchodzi na ekrany polskich kin

Foto: materiały prasowe

"Miód" opowiada o odkrywaniu świata. Ale też o śmierci. Mały Yusuf mieszka z rodzicami na odludziu, w puszczy na skraju wioski. Chłopiec z trudem uczy się czytać, nie daje sobie rady w szkole. Otwiera się tylko przy ojcu, który uczy go patrzeć na naturę, zachwycać się jej pięknem. Rodzina żyje z produkcji miodu: ojciec umieszcza ule wysoko na drzewach, a kiedy pszczoły wynoszą się z okolicy, idzie za nimi, nawet w odległe miejsca. Kiedyś z jednej z takich wypraw nie wraca.

Film jest cichym zapisem ostatnich dni Yusufa z ojcem, a potem czasu oczekiwania, nadziei, rozpaczy.

[b]Trylogia Yusufa [/b]

"Miód" jest trzecią – po "Jajku" i "Mleku" – częścią bardzo osobistej trylogii Kaplanoglu. – To nie autobiografia – mówi reżyser. – Ale jest tam wiele elementów, które zaczerpnąłem z własnego życia, choćby problemy, z jakimi borykał się mały chłopiec w szkole. Relacja Yusufa z matką w "Mleku" też jest mi bliska. Bo Yusuf to ja. Moje radości, sny, moja rozpacz.

"Jajko" powstało w 2007 roku jako pierwszy odcinek trylogii. Był to film o Yusufie – właścicielu antykwariatu w Stambule, poecie, człowieku wyobcowanym i samotnym, który dostaje wiadomość o śmierci matki. Po latach wraca w rodzinne strony, konfrontuje się z tym, co w jego życiu przeminęło bezpowrotnie. Nakręcone rok później "Mleko" cofa się do młodości Yusufa. Chłopak, który chce zostać poetą, dostaje powołanie do wojska. Jego owdowiała matka próbuje ułożyć sobie życie z zawiadowcą stacji, co spotyka się z potępieniem anatolijskiej wsi. "Miód" jest opowieścią o dzieciństwie Yusufa. Cofając się w czasie, Kaplanoglu chce pokazać, jak przeszłość – czy tego chcemy czy nie – jest obecna w naszym życiu.

– Dla mnie to pytania uniwersalne i ogromnie ważne – mówi reżyser. – Co przypisuje człowieka do określonego miejsca i zawodu, co go kształtuje?

[b]Z Turcją w tle [/b]

W tej intymnej i kameralnej trylogii jest również Turcja.

– Nasz kraj zawsze był pod wpływem trzech różnych tradycji i systemów wartości – mówi mi Kaplanoglu. – Od 200 lat próbujemy się unowocześnić. Zarówno literatura z książkami Pamuka na czele, jak i sztuka turecka pokazują postacie rozdarte między naszą imperialną przeszłością, Wschodem a Zachodem. To jest przestrzeń, z której czerpiemy wszyscy: poeci, pisarze, filmowcy. Staramy się pogodzić te trzy światy, zapełnić pustkę, jaka tworzy się na ich styku.

W trylogii Kaplanoglu wyraźnie odbija się proces transformacji zachodzący w Turcji w ostatnich 20 latach.

– Stale rejestruję zderzanie się nowoczesności z tradycją – przyznaje reżyser. – W "Miodzie" dzisiejsza edukacja szkolna jest czymś zupełnie innym od naturalnego świata ojca Yusufa. W "Mleku" pokazałem, jak na tureckiej wsi zamykają się małe, rodzinne firmy, zabijane przez normy Unii Europejskiej i konkurencję na rynku. Ludzie, którzy przez lata zajmowali się produkcją mleka, muszą się przekwalifikować. Część z nich migruje do miast, osłabiają się więzy rodzinne.

[b]Na przecięciu kultur [/b]

Filmy Kaplanoglu wpisują się w nurt nowego kina tureckiego. Nuri Bilge Ceylan, Yesim Ustanoglu, Zeki Demirkubuz – wszyscy oni opowiadają o mijaniu się ludzi, samotności, zderzeniu kultur. Ich filmy charakteryzuje ogromna surowość i wolne tempo: cyzelowanie każdej sytuacji, podpatrywanie drobnych spojrzeń, gestów. "Łączy nas ból" – mówi Demirkubuz. W "Jajku", "Mleku" i "Miodzie" też panuje nastrój melancholii.

– 90 lat temu mieliśmy inne jednostki czasu i inny alfabet. Zmiany, jakie zaszły, spowodowały wielką traumę. Dla człowieka takie elementy kultury, jak czas, przestrzeń, słowo pisane, są podstawowe. Teraz staramy się wyrażać i odnajdywać siebie w nowym języku. Szukać harmonii między przeszłością a dniem dzisiejszym i przyszłością. Czeka nas jeszcze wiele pracy. Ale już zrozumieliśmy, że nie musimy wypierać się historii, żeby istnieć dzisiaj.

W tej próbie określenia własnej tożsamości na plan pierwszy wychodzi człowiek. To czuje się w twórczości Kaplanoglu porównywanej z obrazami Tarkowskiego czy Ozu. W czasach, gdy ludzkie życie niewiele waży, gdy telewizja przynosi obrazy wojennej zagłady, a w kinie akcji superherosi jednym strzałem kładą kilkunastu wrogów, turecki reżyser pokazuje w "Miodzie" potworny ból po odejściu jednego człowieka.

– Dziś na ekranie widzimy seks i przemoc – twierdzi. – Człowiek jest przedstawiony niemal jak maszyna. A ja uważam, że sztuka powinna go wywyższać, skupiać się na jego duchowości. Dlatego staram się patrzeć głęboko, słuchać cichych dźwięków, koncentrować się na drobnych, ale wiele mówiących gestach. Wtedy film może zostać z widzami po skończeniu seansu.

[ramka][b] Miód" pokazywany jest na Festiwalu Filmów Świata "Ale kino!" [/b]W programie są też: tajlandzki "Wujek Bonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia" (Złota Palma w Cannes), chińskie "Ferie zimowe" (Złoty Lampart w Locarno), meksykański "Rok przestępny" (Złota Kamera w Cannes za debiut) oraz inne tytuły z Azji i Ameryki Południowej. Przegląd, który w Warszawie i Poznaniu kończy się dzisiaj, jutro zawita do Gdańska. [/ramka]

"Miód" opowiada o odkrywaniu świata. Ale też o śmierci. Mały Yusuf mieszka z rodzicami na odludziu, w puszczy na skraju wioski. Chłopiec z trudem uczy się czytać, nie daje sobie rady w szkole. Otwiera się tylko przy ojcu, który uczy go patrzeć na naturę, zachwycać się jej pięknem. Rodzina żyje z produkcji miodu: ojciec umieszcza ule wysoko na drzewach, a kiedy pszczoły wynoszą się z okolicy, idzie za nimi, nawet w odległe miejsca. Kiedyś z jednej z takich wypraw nie wraca.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę