Reklama
Rozwiń

Uważaj na łosie na drodze

Podobnie jak tuż po wojnie, dzisiaj Dolina Biebrzy to nadal główna ostoja łosi w Polsce. W 2001 r. wprowadzono moratorium na ich odstrzał, a niezagrożone zwierzęta stały się wielką atrakcją Biebrzańskiego Parku Narodowego.

Publikacja: 28.11.2010 00:01

Uważaj na łosie na drodze

Foto: ROL

Red

Często pozwalają się oglądać z odległości 10 m, co przyciąga nad Biebrzę rzesze turystów z kraju i zagranicy. Choć są to ufne i łagodne zwierzęta, mogą stać się śmiertelnie niebezpieczne, jeśli dojdzie do ich kolizji z samochodem (masa samców dochodzi do 740 kg).

Dlatego pracownicy parku realizują akcję „Jedź ŁOŚstrożnie” – stawiane są specjalne tablice ostrzegawcze w miejscach, gdzie zwierzęta często wychodzą na drogę. Poza kierowcami łosi obawiają się również leśnicy i właściciele działek leśnych, skarżący się na ogryzanie młodych drzew. Jak przekonują pracownicy Lasów Państwowych, niemożliwe jest ogrodzenie wszystkich zagrożonych upraw i młodników.

W okresie obowiązywania moratorium w samym tylko województwie podlaskim liczba łosi uległa niemal potrojeniu (z 1142 do 3150 osobników – wg danych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku). Myśliwi i leśnicy z całego kraju od dłuższego czasu postulują przywrócenie odstrzału, jednak dotąd ich apele spotykały się z odmową ministra środowiska.

[srodtytul]Populacja reliktowa[/srodtytul]

W zeszłym roku Ministerstwo Środowiska zleciło naukowcom z Uniwersytetu w Białymstoku przygotowanie „Strategii ochrony i gospodarowania populacją łosia w Polsce”. Wśród wymienianych celów projektu znalazło się m.in. zbadanie dynamiki liczebności, rozmieszczenia oraz scharakteryzowanie wybranych populacji pod kątem genetycznym. Szczególnie istotny jest trzeci aspekt – łosie z Doliny Biebrzy są najprawdopodobniej odmienne genetycznie od swoich pobratymców z innych części Polski i tworzą tzw. populację reliktową.

Opracowanie ma być gotowe w przyszłym roku. Koordynatorzy projektu wystąpili do ministra o wydanie zgody na odstrzał 90 łosi na terenie pięciu województw. 45 osobników miało pochodzić z obwodów łowieckich bezpośrednio przylegających do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Pomysł został skrytykowany przez radę naukową parku, ale pozytywną opinię wydała we wrześniu 2010 r.

Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Argumentowała, że odstrzał pozwoli poszerzyć zakres wiedzy na temat biologii, genetyki i stanu zdrowotności krajowej populacji i nie wpłynie negatywnie na jej stan. Protestujące osoby i organizacje wskazywały: zabijanie niemal oswojonych zwierząt jest nieetyczne, większość danych można uzyskać, stosując metody niewymagające uśmiercania łosi.

[srodtytul]Równi i równiejsi[/srodtytul]

22 listopada na spotkaniu w ministerstwie naukowcy z Białegostoku poinformowali o wstrzymaniu dalszego odstrzału m.in. z uwagi na wystarczającą liczbę zebranych próbek. Ostatecznie z 90 zwierząt zastrzelono 42, w tym 18 – 20 nad Biebrzą. Resort środowiska wydaje się odnosić z większą przychylnością do myśliwych (jednym z realizatorów projektu jest Polski Związek Łowiecki) niż do naukowców i przyrodników zabiegających o utworzenie strefy ochronnej zwierząt łownych w otulinie Białowieskiego Parku Narodowego.

Między datą wydania opinii PROP a ogłoszeniem zakończenia odstrzału minęły nieco ponad dwa miesiące – w drugim przypadku ministerstwo potrzebowało ponad dwóch lat. Dopiero w październiku br. zaczęto opracowywać odpowiednie rozporządzenie, znajdujące się obecnie na etapie konsultacji społecznych (termin zgłaszania uwag: 27 listopada). Odpowiedni wniosek dyrekcji BPN, razem z pozytywną opinią rady naukowej, trafił na biurko ministra już w październiku 2008.

Minęło siedem miesięcy, zanim poproszono o opinię Państwową Radę Ochrony Przyrody – ta na wydanie pozytywnej opinii potrzebowała niecałych dwóch tygodni. Potem sprawa utknęła na ponad rok. Można odnieść wrażenie, że ministerstwu bardziej zależy na ochronie interesów myśliwych niż na ochronie interesów przyrody.

Często pozwalają się oglądać z odległości 10 m, co przyciąga nad Biebrzę rzesze turystów z kraju i zagranicy. Choć są to ufne i łagodne zwierzęta, mogą stać się śmiertelnie niebezpieczne, jeśli dojdzie do ich kolizji z samochodem (masa samców dochodzi do 740 kg).

Dlatego pracownicy parku realizują akcję „Jedź ŁOŚstrożnie” – stawiane są specjalne tablice ostrzegawcze w miejscach, gdzie zwierzęta często wychodzą na drogę. Poza kierowcami łosi obawiają się również leśnicy i właściciele działek leśnych, skarżący się na ogryzanie młodych drzew. Jak przekonują pracownicy Lasów Państwowych, niemożliwe jest ogrodzenie wszystkich zagrożonych upraw i młodników.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta