Luksus wkroczył do dość demokratycznej przez lata mody dziecięcej, a ta paradoksalnie dzisiaj przeżywa istny boom. Jej sprzedaż w dużo mniejszym stopniu ucierpiała w kryzysie niż moda dla dorosłych. W trudniejszych czasach ludzie kupują mniej i selektywnie. Wracają do wartości tradycyjnych i trwałych. Wybory padają na produkty uważane powszechnie za wysokiej jakości i wybrane. Zjawisko to znakomicie wyczuli znani włoscy projektanci oferując produkty luksusowe, ale bardziej zbliżone do gustów przeciętnego konsumenta. Jednak rozwój luksusowych kolekcji dla dzieci ma nieco inne przyczyny.
Nowe pokolenie jedynaków (i bliźniaków – wśród zamożnych Włochów częstych owoców sztucznych zapłodnień) to dzieci kobiet, które przez lata pracy zawodowej „odkładały" na rodzicielstwo. Tatusiowie dziś to zwykle już dojrzali mężczyźni, nierzadko po przejściach, przyjmujący raczej rolę dziadka rozpieszczającego dziecko niż surowego ojca. Dziecko jest dla takich par nie tylko „oczkiem w głowie" ale i status symbolem. Jest także inwestycją w przyszłość, która wymaga oprawy, którą należy ostentacyjnie zaprezentować aby utrwalić osiągnięty status społeczny. Może być nią np. najdroższa wersja spacerówki MacLaren czy najnowszy model puchowej kurteczki Moncler, w cenie średniej polskiej emerytury.
Luksusowe mini kolekcje oferują iluzję dobrobytu mniej zamożnym rodzicom. W kryzysie skłonni są oni przeznaczać na nie swe z coraz większym trudem zarabiane pieniądze. Są dla ich pociech paszportem w lepsze czasy i formą wynagrodzenia sobie poświęcenia w imię dobra rodziny. Mechanizm tenwidać szczególnie w krajach takich jak Polska, które doświadczyły w niedawnej przeszłości niedostatku dóbr materialnych. Jednak same pociechy nie pozostają niewrażliwe na sugestywne przekazy reklamowe i wzorce w mediach. Rodzą one i utrwalają w nich przekonanie, że jedną z najważniejszych wartości w życiu człowieka jest prezentowany „look". Współczesny kilkulatek nie poddaje się już łatwo wyborom rodziców. Sam powiela obowiązujący wśród kolegów modny wizerunek, który „ślepo" finansują rodzice. Dzięki rozszerzeniu się kręgu potencjalnych klientów i ciągłemu zwiększaniu się coraz dostępniejszej oferty, luksusowa (lub aspirująca do tego miana) dziecięca konfekcja „zdemokratyzowała" się. Do jej popularności przyczyniła się też strategia producentów, którzy postawili na sprzedaż tańszych od małych sukienek czy płaszczy akcesoriów (obuwie, torebki, paski itp.).
Hollywood ze smoczkiem
Boom na luksusową modę dziecięcą rozpoczął się wraz z modą na „ostentacyjne" macierzyństwo, które ogarnęło przed kilku laty Hollywood. Wcześniej wręcz ukrywane przez lata wśród światowych sław rodzicielstwo stało się powodem do dumy. Zmianę tą znakomicie obrazuje historia Jennifer Lopez, gwiazdy estrady i kreatorki stylu, która z awanturniczej popstar przeobraziła się w przykładną żonę i matkę trzyletnich dziś bliźniąt. Włoski potentat mody GUCCI wybrał właśnie ją i jej pociechy do kampanii reklamowej debiutanckiej linii dziecięcej GUCCI FOR CHILD. Lopez „zrekrutowana" została przez dyrektor kreatywną maison GUCCI Fridę Giannini, autorkę pierwszej mini kolekcji. Piosenkarka wygląda na niej nie jak troskliwa matka, ale jak stuprocentowa fashion victim, która nawet na plaży nie zapomina o nienagannie modnym looku, także swoich dzieci. Tak sugestywne przesłanie pewnie powiększy miliardowy kapitał koncernu GUCCI, a kolekcja umocni modę na modę dziecięcą. Przebojem wśród kilkuletnich fanek GUCCI stała się specjalna komputerowa aplikacja iPhone/iPad umożliwiająca im na stworzenie wirtualnego świata lalek ubranych obowiązkowo w ciuszki GUCCI. W strategii firmy nie brak też dobrze widzianego akcentu charytatywnego: niezależnie od rezultatów sprzedaży pierwszej mini kolekcji zobowiązała się ona przeznaczyć milion dolarów na program „School for Africa".
Modowym wydarzeniem ostatnich miesięcy w Ameryce stał się również debiut kolekcji pracującej dotąd dla GAP KIDS córki ex-beatlesa Stelli McCartney (matki trójki dzieci). Na polskim wybiegu, od 2008 roku kolekcję dziecięcą – miniaturę „dorosłych" linii proponuje Ewa Minge. Od kilku już sezonów obserwuje się wpływ „dorosłej" mody na dziecięce propozycje w wielu światowych domach mody. Czasem zawierają one chociaż charakterystyczne logo czy desenie. Matki uwielbiają ubierać dzieci w miniaturki swoich czy mężowskich ciuchów, a i dzieci chętnie „przebierają się" za rodziców. To już dawno zauważyli projektanci, teraz skutecznie wprowadzają spostrzeżenia w życie. Królująca w ostatnich dziesięcioleciach kolorowa, fantazyjna i po prostu dziecinna konfekcja dziecięca, stała się dziś zdecydowanie nie na miejscu.