Zbuntujemy się

Fisz o nowej płycie, brudnej muzyce i radiu, które nie chce jego piosenek - opowiada Paulinie Wilk

Aktualizacja: 06.12.2011 07:34 Publikacja: 06.12.2011 01:00

Fisz (Bartosz Waglewski) dziesięć lat temu stworzył duet z bratem Emade. Właśnie ukazał się ich albu

Fisz (Bartosz Waglewski) dziesięć lat temu stworzył duet z bratem Emade. Właśnie ukazał się ich album hiphopowy „Zwierzę bez nogi”

Foto: Agora SA

Rz: W klipie promującym album gracie z Emade siwych dziadków. Po dekadzie w muzyce czujesz się jak starszy pan?

Zobacz na Empik.rp.pl


Fisz:

Tak, chyba dlatego, że żyjemy w czasach szybko zmieniających się mód. Zupełnie inaczej sprawy się miały w latach 90., kiedy nasiąkałem muzyką. Wtedy świat skupiał się wokół czterech nurtów. Był grunge, brudne gitarowe granie i alternatywa, którą oglądaliśmy w programie „120 minutes" na MTV. Hip-hop wszedł w okres największej dynamiki, rewolucyjnego podejścia do samplingu, rapowania i słowa. Na przeciwnym biegunie znalazła się muzyka klubowa, która ograniczała teksty do minimum. Było różnorodnie, ale działały silne środowiska, a nurty muzyczne wyrastały z autentycznych emocji.

Do lat 90. nawiązywaliście z Emade na wielu płytach. Późniejsza muzyka już nie miała na ciebie takiego wpływu?

Kiedy masz 16 czy 17 lat, ona jest czymś więcej niż zbiorem dźwięków. Staje się ważnym przeżyciem, sposobem identyfikacji, buntem estetycznym. Na mnie i Emade podziałała tak, że odłożyliśmy gitary i zajęliśmy się komputerami. Moje poczucie starzenia wzmacniają bieżące problemy. Staramy się, by nasz nowy singiel był grany w radiach, ale jest odrzucany. W Trójce nie znalazł się na playliście.

Stacja, w której prowadzisz autorską audycję, nie chce grać twojej muzyki? Dlaczego?

Nie wiem, decyduje o tym dziesięcioosobowa komisja. Słyszałem już argument, że rap nie powinien się pojawiać w radiu. Po 30 latach istnienia tego gatunku na świecie i 15 latach w Polsce na hip-hopie wciąż ciąży stereotyp muzyki głupiej, prymitywnej i wulgarnej. To idiotyczne. Od dziesięciu lat gramy z bratem koncerty dla pełnych sal, sprzedajemy płyty.

Internet wynagradza wam niechęć tradycyjnych mediów?

Jest świetnym narzędziem. Nikt w sieci nie mówi, czy piosenka wystarczająco szybko wpada w ucho. Bezpośrednio docieram do zainteresowanych. Szkoda, że Internet opanował trend na nowinki, zmiany stylu czy sposobu ubierania się. Wydaje mi się to wykreowane, nieprawdziwe. Kiedy słuchałem Rage Against The Machine, czułem, że ich nagrania to chęć pokazania „gołej dupy" wszystkim wokół. Teraz piosenka jest gadżetem, ma pasować do iPoda, iPada albo Facebooka. Silny jest fetysz stylistyki Beatlesów, czyli harmonii i ładnych piosenek. Wszystko to bardzo sentymentalne i uładzone. A my większą część płyty nagraliśmy na żywo. Zależało nam, żeby uzyskać surowe brzmienie, szum kasety.

Czyli w dzisiejszym pejzażu muzycznym czujesz się obco?

Jestem otwarty: nowe media i nowe brzmienia bywają zaskakujące, ale muzyka zatacza koło. Nie oferuje przynależności do żadnego ruchu, nie ma w niej sprzeciwu. Tego mi brakuje. Żyjemy w dekadzie tęsknoty. Wróciła moda folkowa, wszyscy chcą grać jak Bob Dylan i Paul Simon. Heavy metal przeżywa renesans, w popie słychać lata 60. Wracają emblematy, ale ducha nie ma.

Większość utworów poświęciliście radości bawienia się muzyką. Tylko w „To nie mój problem" odnosisz się do sytuacji w Polsce: pyskówek, rozdziału na prawicę i lewicę.

Za dużo jest politycznych wątków w naszym życiu rodzinnym, w rozmowach z przyjaciółmi. Mamy tego zwyczajnie dość. Tym bardziej że nie obserwuję żadnej zmiany: te same twarze, podobne hasła, jakieś żałosne podchody, żeby się zaprzyjaźnić z młodzieżą, a ta jest wyczulona na fałsz. Nie dzieją się rzeczy ważne ani ciekawe. Wszyscy popadają w coraz większe skrajności, powstają podziały, które są mi obce. Ale jestem optymistą. Wierzę, że ludzie się tym zmęczą i zbuntują.

Naprawdę jesteśmy jeszcze zdolni się oburzyć?

Tak wynika z historii. Nie byłoby zrywu lat 60., gdyby nie ugłaskane lata 50., hip-hopu i gitarowego brudu lat 90., gdyby nie new romantic. Ani punka bez wcześniejszego glam rocka. Myślę, że ten ładny, narcystyczny, skupiony na wizerunku świat zacznie pękać.

Rz: W klipie promującym album gracie z Emade siwych dziadków. Po dekadzie w muzyce czujesz się jak starszy pan?

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"