* * * *
Psychodancing,
„Psychocountry",
Warner Music Poland
Nowa płyta Maleńczuka to wiocha, ale nie ma się czego wstydzić – ma ona klasę. Mimo to minęły już te czasy, kiedy na nową płytę syna Edwarda czekało się z wypiekami na twarzy. Artystyczny Mount Everest Maciek osiągnął na płytach Homo Twist, Püdelsów i we wczesnych nagraniach solowych. Ale to z Psychodancingiem dotarł do szerokiej publiczności i osiągnął komercyjne szczyty. Trudno się dziwić 50-latkowi, że chce żyć na godnym poziomie. Granie psychodelicznego rocka dla 100 osób w przysłowiowym zabrzańskim Wiatraku czy występy na ulicy z gitarą dostatniej egzystencji raczej artyście nie zapewniały.
Dzisiaj Maleńczuk zapełnia całe sale, a jego odbiorcami są głównie fani piosenki łatwej i przyjemnej. Co nie znaczy, że muzyk „zaczął robić w popie". Jego nowa płyta jest zaskoczeniem. Wybrał drogę z pozoru trudną i wyboistą – „robi w country". Czyli najbardziej obciachowym muzycznym gatunku, zarezerwowanym w Polsce dla muzycznych killerów jak Lonstar. Szczęśliwie, Maleńczukowi bliżej do Johnny'ego Casha niż typowego grania w stylu Piknik Country. „Psychocountry" to głównie przeróbki amerykańskich klasyków. Teksty przełożył na język polski sam Maleńczuk. Takie szlagiery jak „Cat's In The Cradle", „Peace in the Valley", „Highwayman", „Stand by Your Man", „If I Were A Carpenter" zna każdy, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Maciek sprytnie wykorzystuje ten fakt.
Refreny śpiewa po angielsku, a zwrotki po polsku. Czasem dopisuje dodatkowe wersy, puszczając do słuchacza oko, jak w „Stand by Your Man" („Pamiętaj, jaka jest twoja rola/Będziesz rodzić moje dzieci/Będziesz gotować moją strawę/I zawsze będziesz przy mnie stać/To znaczy w kuchni"), śmiejąc się przy tym szatańsko. Oprócz coverów krakowski artysta zaproponował kilka autorskich kompozycji w duchu amerykańskiego grania. Takie kawałki jak „Od Jodłowej idzie wiosna" staną się hitami każdego festynu i wesela. Z kolei bardziej stonowane „Sprzedaj mnie faktowi" powinny grać wszystkie rodzime radiostacje. Ciekawostką jest utwór „Highwayman", z gościnnym udziałem Nergala (fonograficzny debiut w ojczystym języku), Gienka Loski i Johna Portera, którzy wraz z Maleńczukiem wcielają się wokalnie w Willie'ego Nelsona, Krisa Kristoffersona, Waylona Jenningsa i Casha. Swoją drogą, mam nadzieję, że panowie zaśpiewają ten utwór na żywo w świetle kamer.