Kyle jest jazzmanem i synem Clinta Eastwooda, ale sławny hollywoodzki aktor nie musi mu pomagać w karierze. Kyle jest wystarczająco zdolnym basistą, kompozytorem i liderem swojego zespołu, by zdobyć uznanie fanów i krytyków. Z zamiłowania komponuje i wykonuje muzykę, którą wchłaniał od dzieciństwa.
- Kiedy powiedziałem ojcu, że chcę zostać jazzmanem, był szczęśliwy. Muzyka zawsze była ważna w mojej rodzinie. Rodzice kształtowali moją wrażliwość i zamiłowanie do jazzu już od najmłodszych lat. Ojciec grał na fortepianie, czasami matka, a moja babcia była nauczycielką muzyki - powiedział w rozmowie z gazetą „The Independent".
Od 1958 r.Clint Eastwood jeździł co roku na festiwal jazzowy w Monterey, w Kalifornii. Kiedy jego pierwszy syn, urodzony w 1968 r. Kyle, podrósł na tyle, żeby wziąć udział w koncertach, aktor zabierał do Monterey całą rodzinę. Po koncertach chodzili za scenę spotykać się z artystami. Dzięki temu mały Kyle poznał jazzowe sławy: Dizzy Gillespiego, Sarah Vaughan i wielu innych. W domu rozbrzmiewała muzyka z płyt Milesa Davisa, Duke'a Ellingtona, Dave'a Brubecka i Counta Basiego.
Kyle pamięta, jak pierwszy raz usiadł przy fortepianie obok ojca, który nauczył go partii lewej dłoni standardu „Boogie Woogie", a sam grał solówkę prawą. Tak stworzyli rodzinny duet.
Przez dwa lata Kyle studiował filmoznawstwo na University of Southern California. Powołaniem był jednak jazz. Na uczelni przyjażnił się z francuskim basistą Bunnym Brunelem. Razem brali udział w jam sessions w klubach Los Angeles i okolicy. Nie stronił od innych stylów, grał funk, bluesa i r'n'b. Wkrótce założył Kyle Eastwood Quartet. W 1996 r. wziął udział w koncercie „Eastwood After Hours: Live at Carnegie Hall", którym jego ojciec złożył hołd muzyce jazzowej.