The Strokes. Nowa płyta Comedown Machine

„Comedown Machine”, najnowszy album nowojorskiej formacji The Strokes, zjednoczył grupę, ale podzielił fanów i krytykę

Publikacja: 27.03.2013 07:56

The Strokes, RCA, Sony Music Polska, CD 2013

The Strokes, RCA, Sony Music Polska, CD 2013

Foto: Sony Music Polska

Szumu narobiła debiutancka płyta „Is This It” z 2001 r. Okładkę ze zgrabną kobiecą pupą trudno było przegapić. Podobały się wydane na singlach piosenki „Hard to Explain”, „Last Nite” i „Someday” opisujące życie młodzieży w wielkim mieście, śpiewane przez przystojniaka Juliana Casablancasa.

Zobacz na Empik.rp.pl

Trzecim, rockowym albumem „First Impressions of Earth” zatarli złe wrażenie po drugiej, wtórnej płycie. Potem jednak nastąpiła pięcioletnia cisza.

Czwarty krążek „Angles" (2011) powstał, gdy zespół był na krawędzi rozpadu. Część muzyków nie była zadowolona z przebiegu sesji. Casablancas zamknął się w sanktuarium rocka – studiach Electric Lady, które stworzył Jimi Hendrix i gdzie nagrywali Bob Dylan, John Lennon oraz AC/DC. Gotowe partie wokalne docierały do instrumentalistów online. Dzięki temu album obfitował w bogatsze rozwiązania aranżacyjne, zwłaszcza gitar i syntezatorów. Ten muzyczny barok nie wszystkim przypadł do gustu.

Najnowsza płyta jest równa i zróżnicowana. Najważniejszą wartością jest to, że wracając do Electric Laydy, muzycy wrócili razem. Casablancas nagrywał partie wokalne w obecności kolegów, co daje się odczuć w nagraniach. Nie ma aranżacyjnego nadmiaru, kompozycje są bardziej zwarte, prostsze, rytmiczne. Basista Nikolai Fraituire tak skomentował sesję:

– Skończyliśmy trasę koncertową i skonstruowaliśmy repertuar albumu, dobierając piosenki całkiem nowe, ale i z naszego archiwum. Było świetnie. Przypomnieliśmy sobie stare dobre czasy.

W typowym nowofalowym stylu z delikatnymi gitarami utrzymane są przebojowe „Tap Out” i „One Way Trigger”. Świetny rytm ma „Welcome To Japan”. Garażowo brzmi pierwszy singel z albumu „All The Time”.

Na płycie wybija się zagrane w wolniejszym tempie „80’ Comedown Machine” z gitarami brzmiącymi jak kwartet skrzy- pcowy w punkowym wydaniu. „50/50” rozpoczyna się jak kompozycja Red Hot Chili Peppers, ale późniejsze partie będą polskim fanom przypominać... solowe dokonania Lecha Janerki.

„Partners In Crime” przywołuje najlepsze czasy nowej fali. Na finał The Strokes przygotował zmysłową, szeptaną piosenkę „Call It Fate, Call It Karma” nagraną w stylu lat 50.

Casablancas śpiewa, jakby schował się w pudle zatopionego fortepianu. Miejmy nadzieję, że zespół utrzyma się na powierzchni.

Szumu narobiła debiutancka płyta „Is This It” z 2001 r. Okładkę ze zgrabną kobiecą pupą trudno było przegapić. Podobały się wydane na singlach piosenki „Hard to Explain”, „Last Nite” i „Someday” opisujące życie młodzieży w wielkim mieście, śpiewane przez przystojniaka Juliana Casablancasa.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"