Szumu narobiła debiutancka płyta „Is This It” z 2001 r. Okładkę ze zgrabną kobiecą pupą trudno było przegapić. Podobały się wydane na singlach piosenki „Hard to Explain”, „Last Nite” i „Someday” opisujące życie młodzieży w wielkim mieście, śpiewane przez przystojniaka Juliana Casablancasa.
Trzecim, rockowym albumem „First Impressions of Earth” zatarli złe wrażenie po drugiej, wtórnej płycie. Potem jednak nastąpiła pięcioletnia cisza.
Czwarty krążek „Angles" (2011) powstał, gdy zespół był na krawędzi rozpadu. Część muzyków nie była zadowolona z przebiegu sesji. Casablancas zamknął się w sanktuarium rocka – studiach Electric Lady, które stworzył Jimi Hendrix i gdzie nagrywali Bob Dylan, John Lennon oraz AC/DC. Gotowe partie wokalne docierały do instrumentalistów online. Dzięki temu album obfitował w bogatsze rozwiązania aranżacyjne, zwłaszcza gitar i syntezatorów. Ten muzyczny barok nie wszystkim przypadł do gustu.
Najnowsza płyta jest równa i zróżnicowana. Najważniejszą wartością jest to, że wracając do Electric Laydy, muzycy wrócili razem. Casablancas nagrywał partie wokalne w obecności kolegów, co daje się odczuć w nagraniach. Nie ma aranżacyjnego nadmiaru, kompozycje są bardziej zwarte, prostsze, rytmiczne. Basista Nikolai Fraituire tak skomentował sesję: