Rosjanin opowiedział o świecie ostatnich europejskich pogan żyjących w Republice Mari Ełk, w pobliżu Tatarstanu. Na jego film składa się 26 epizodów, poświęconych różnym kobietom. Starym i młodym, szczęśliwym i nieszczęśliwym, pannom i mężatkom. Wszystkie mają imiona zaczynające się na „O". Łączy je też magia, która unosi się w powietrzu. I dziwny, nieokiełznany, bardzo naturalny erotyzm.
Nagroda Fipresci przypadła filmowi „Obcy nad jeziorem", który Alainowi Guiraudie przyniósł już na ostatnim festiwalu canneńskim nagrodę za reżyserię w sekcji Certain Redgard. To niepokojąca i piekielnie odważna historia gejowska, łącząca elementy dramatu psychologocznego i thrillera.
Wielki sukces odniosły „Płonące wieżowce" Tomasza Wasilewskiego — historia miłosnego trójkąta — rozpadu trwającego od dwóch lat narzeczeństwa, gdy chłopak zakochuje się w innym mężczyźnie. Film, który już wcześniej zachwycił krytyków w Tribece i w Karlowych Warach wygrał sekcję „Na Wschód od Zachodu" zdobył we Wrocławiu nagrodę publiczności.
„Obcy nad jeziorem" i „Płonące wieżowce" wpisały się w cały nurt propozycji opowiadających o ludziach nie odnajdujących się w związkach heteroseksualnych. Festiwal otworzyło „Życie Adeli" Abdellatifa Kechiche'a — laureat tegorocznej Złotej Palmy canneńskiej. Film o relacjach dwóch kobiet, o dojrzewaniu w lesbijskim związku i bólu rozchodzenia się. A na zakończenie imprezy widzowie obejrzeli „W imię..." Małgorzaty Szumowskiej — delikatną opowieść o zauroczeniu księdza i młodego chłopca.
W konkursie filmów o sztuce zwyciężył film Nicolasa Facklera „Chore ptaki umierają łatwo".