A ponieważ mamy jeszcze lato i ciężkie nobloidalne powieścidła idą ciężko, warto przyjrzeć się kolejnemu niewinnemu, a często nawet literacko pożytecznemu grzeszkowi wielkich – ich flirtowi z literaturą popularną.
Niskie pobudki Marcina Ś.
„Mój wydawca mi kazał, bo tak trzeba, bo jest zapotrzebowanie. A że jest on dość »poważnej« postury... A tak w ogóle, to lubię kryminały. Czytam tylko kryminały. Poezji od dawna nie czytam..." – wyjaśnił poeta Marcin Świetlicki powody napisania kryminału „Dwanaście". Krytycy od razu zaoponowali, że nie kryminał, ale: „antykryminał", „kryminał surrealistyczny", „postkryminał", „kryminał poetycki", „brulion powieści", „antyarcykryminał". Za książkę otrzymał Nagrodę Literacką Gdynia, co zaowocowało tym, że niektórzy kazali jurorom chodzić w papierowej torbie na głowie. Świetlicki się nie przejął i napisał kolejne tomy przygód Mistrza.