Dzisiejsza technologia cyfrowa daje muzykom możliwość uzyskania perfekcyjnych brzmień. Instrumenty i wokal można rejestrować osobno, a dopiero podczas montażu złożyć w jeden utwór.
Jednak efekt, do którego technika dążyła przez lata, dla współczesnych artystów jest mało satysfakcjonujący. Po co jeździć luksusowym samochodem, skoro można automobilem? I dlaczego słuchać Beatlesów czy Abby na mp3, iPodzie, tablecie? Lepiej z winylowej płyty na gramofonie.
W myśl tej zasady, można by powiedzieć, artyści coraz częściej decydują się na powrót do nagrywania płyt analogowo, na tzw. setkę, gdy wszyscy muzycy grają w studiu jednocześnie. Metoda ta dominuje w jazzie i bluesie. Wojciech Waglewski wraz z Voo Voo nagrał w ten sposób płytę „Wszyscy muzycy to wojownicy", Aga Zaryan album „Picking Up The Pieces". Janek Młynarski za pomocą taśmy odtworzył klimat wielkich przebojów swojego ojca w projekcie „Młynarski plays Młynarski".
Paweł Kowalczyk, kiedyś uczestnik jednej z edycji programu „Idol", nagrał metodą analogową płytę przywołującą brzmienia big bandów lat 50. i 60. Album jest mieszanką muzycznych gatunków - zawiera elementy jazzu, soulu, funky, nawet pop. Wspólny mianownik: brzmienie vintage.