Reklama

Muzyka Giuseppe Verdiego we wrocławskiej Hali Stulecia

We wrocławskiej Hali Stulecia tysiące ludzi znów ulegają magii muzyki Verdiego. A bohaterem ?dla mas stał się Makbet - pisze Jacek Marczyński.

Aktualizacja: 16.06.2014 13:25 Publikacja: 16.06.2014 08:33

Włoszka Maria Pia Piscitelli jest świetną Lady Makbet we wrocławskim widowisku

Włoszka Maria Pia Piscitelli jest świetną Lady Makbet we wrocławskim widowisku

Foto: Opera wrocławska, Marek Grotowski Marek Grotowski

Widowiska takie jak te, które od lat urządza Opera Wrocławska, rządzą się własnymi prawami. Żeby co wieczór przyciągnąć do Hali Stulecia prawie 5 tysięcy widzów, trzeba przygotować specjalne atrakcje. W takim tłumie wytrawni operowi fani są w mniejszości.

Zobacz galerię zdjęć

„Makbet" Giuseppe Verdiego ma wszystkie składniki operowego widowiska w stylu pop: zwielokrotnione chóry, tancerzy, żywe konie, żonglerów, akrobatów, statystów, dzieci oraz prawdziwy ogień. I jeszcze wysokie na dwa piętra zjawy, które w pewnym momencie niespodziewanie ożywają.

A jednak to bogactwo pomysłów nie zagłuszyło muzyki Verdiego. Spektakl nie stał się operową rewią, oglądamy szekspirowski z ducha dramat namiętności, ambicji i pychy.

W takich widowiskach reżyserzy muszą zachować interpretacyjny umiar. Dla teatrów operowych „Makbet" stał się obecnie dyżurnym dziełem, które ma pokazywać szaleństwo współczesnego świata ogarniętego wojnami i walką o władzę. ?W Hali Stulecia bohaterowie noszą zaś historyczne stroje, a przeciwników pozbawiają życia sztyletem.

Reklama
Reklama

Niemiec Bruno Berger-Gorski nie zrobił spektaklu nieznośnie tradycyjnego. Do historii odwołuje się w sposób symboliczny. A jeśli przyjrzeć się uważnie kostiumom Małgorzaty Słoniowskiej, dostrzec można w nich elementy z różnych epok, również współczesne.

„Makbet" jest przecież opowieścią uniwersalną. Dla reżysera ważniejsze było wszakże stworzenie sugestywnego klimatu. Pokazał dramat rozgrywający się w nocnym mroku, bo mroczne są dusze jego bohaterów. Scenografia Pawła Dobrzyckiego z lasu czarownic i zamku Makbeta tworzy wspólny świat. Wyczuwalna przez cały czas obecność wiedźm ma podkreślać, że od przypisanego losu człowiek nie jest w stanie uciec.

Precyzyjnie poprowadone są też główne postaci. To Lady Makbet jest sprawczynią działań i popycha małżonka do zbrodni. Maria Pia Piscitelli wokalnie świetnie daje sobie radę z tą trudną rolą. W pierwszym akcie jest zimna i cyniczna, potem jako królowa Szkocji stara się odwrócić uwagę dworu od krwawych zjaw Makbeta. Dopiero w finałowej scenie szaleństwa głos włoskiej śpiewaczki wykazywał lekkie oznaki zmęczenia.

Lucio Gallo zaczął z pewną rezerwą, ale z każdą kolejną sceną jego głos rozwijał się i nabierał mocy. Renomowany włoski baryton pokazał przemianę Makbeta, jako człowieka początkowo słabego i pełnego rozterek, potem za wszelką cenę pragnącego utrzymać się u władzy. To była najbardziej bogata w niuanse kreacja wokalna, ale główną parę bohaterów dobrze wspierali Stefano La Colla (Makduf) i Makarij Pihura (Banko).

Mocnym punktem były chóry i orkiestra prowadzone przez Ewę Michnik, a zbyt wolne tempa w niektórych momentach uznać należy za konieczny kompromis, by dostosować dzieło Verdiego do ogromnego wnętrza Hali Stulecia.

Jacek Marczyński

Widowiska takie jak te, które od lat urządza Opera Wrocławska, rządzą się własnymi prawami. Żeby co wieczór przyciągnąć do Hali Stulecia prawie 5 tysięcy widzów, trzeba przygotować specjalne atrakcje. W takim tłumie wytrawni operowi fani są w mniejszości.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama