1. miejsce
Joanna Mrówka, Agencja Forum
Opowieść o wsi. Czas daje bliskość i zaufanie - Marcin Kube:
Pierwszy raz Joanna Mrówka trafiła w okolice Broniszowa 20 lat temu. Co roku wraz z innymi miłośnikami fotografii przyjeżdżała na pobliski zamek na tygodniowe plenery zdjęciowe. Z czasem wspólne wyjazdy się skończyły, ale ona nadal przyjeżdżała fotografować mieszkańców wioski. – Gdy przyjeżdżam do Broniszowa, przywożę odbitki zdjęć z wcześniejszej wizyty i rozdaję je sportretowanym osobom – opowiada Joanna Mrówka. – Ludzie wyczekują i pytają, czy mam jakieś zdjęcia, więc zawsze staram się każdemu coś przywieźć. Część osób, którym przynoszę zdjęcia, chce mi się jakoś odwdzięczyć, obdarowując na różne sposoby, co wprawia mnie w zakłopotanie. Niezwykła jest autentyczność portretowanych ludzi. Tak jakby w ogóle nie zwracali uwagi na fotografa. Kluczem do takiego efektu jest czas, który autorka spędziła ze swoimi bohaterami. – Nie da się nic opowiedzieć poprzez fotografie zrobione w dwa dni. Gdziekolwiek fotograf pojedzie, to w pierwszym momencie jest pewną atrakcją. Przyciąga dużą uwagę, a i sam widzi rzeczy powierzchownie. Z kolei ludzie nie zachowują się naturalnie, pozują. Trzeba przeczekać ten pierwszy moment ekscytacji, zaciekawienia i iść głębiej. Mieszkańcy powinni się jednocześnie fotografem znudzić i mu zaufać. Przez te wszystkie lata Joanna Mrówka bardzo się zżyła ze swoimi bohaterami. Na pytanie, czy się zaprzyjaźnili, odpowiada skromnie: – Nie odważę się powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi, ale wydaje mi się, że jesteśmy już sobie trochę bliscy i odczuwam pewną więź z nimi. Pytana o konkretne postacie ze zdjęć, odpowiada niechętnie i bardzo ostrożnie. Nie chce mówić o ich prywatności. – Moi bohaterowie to jedna wielka rodzina. Poza jedną osobą, przyjaciółką sióstr, wszystkie osoby na fotografiach są ze sobą spokrewnione – odpowiada zdawkowo na moje pytania o ich sytuację życiową. Kilka razy powtarza, że nie chce zdradzić zaufania, którym ją obdarzyli, i starannie autoryzuje swoje wypowiedzi. Kolekcja zdjęć z Broniszowa to także opowieść o polskiej wsi, zmieniającej się przez ostatnie kilkanaście lat. – Trzeba powiedzieć, że Broniszów pustoszeje – mówi Joanna Mrówka. – Dawniej funkcjonowała tam szkoła, do której chodziło kilkadziesiąt dzieci. Obecnie jest zamknięta, a dzieci rozwożone są autobusami po okolicy. Nie widzi jednak wszystkiego w ciemnych barwach: – Zabytkowy zamek, dawna plebania i szpital są remontowane i powoli wracają do formy – dodaje. – Mieszkańcy zdają się bardziej zintegrowani, organizują imprezy letnie. A czy jest dany towar w sklepie, można spytać za pomocą Facebooka.
2. miejsce
Grzegorz Dembiński, „Głos Wielkopolski”
Życie codzienne oddziału kardiochirurgii dziecięcej szpitala dziecięcego im. Jonschera w Poznaniu. Badanie RTG dwuletniej Magdy przed planowaną operacją. Dziewczynka zmarła miesiąc po operacji w wyniku powikłań. Wojciech Mrówczyński przygotowuje się do operacji półrocznego Wiktora. Natan w przeddzień operacji serca. Pielęgniarka pobrała krew do badania. W małych salach rodzice z dziećmi oczekują na operację. W nocy śpią na podłodze. Początek operacji Wiktora. Pielęgniarka dokumentuje sytuację na oddziale intensywnej opieki pooperacyjnej. Wiktor kilka godzin po operacji. Emanuela miała operację dwie doby temu. Lekarz przekazuje matce dobre informacje ?o stanie dziewczynki, która niebawem opuści oddział intensywnej opieki.