Podobnie jak w przypadku Konkursu im. Wieniawskiego, tytułowy bohater, czyli Szymanowski będzie jednym z wykonywanych kompozytorów, obecnym we wszystkich trzech etapach rywalizacji. Będziemy też promować innych polskich kompozytorów: Witolda Lutosławskiego, Krzysztofa Pendereckiego, Henryka Mikołaja Góreckiego, Andrzeja Panufnika. Na przykład wokaliści mają obowiązkowo utwory Lutosławskiego już w pierwszym etapie. To też jest sposób promowania polskiej muzyki za granicą, jak już ktoś się nauczy danego utworu na konkurs, potem będzie chciał wystąpić z nim i gdzie indziej. Nie jest sztuką grać polskich kompozytorów przez Polaków, ale trzeba namówić zagraniczne orkiestry, dyrygentów i solistów do naszej muzyki. A także ważne jest, że w przeciwieństwie do innych konkursów - nie zaczynamy przesłuchań standardowo od Bacha i Mozarta, ale od Beethovena. Szymanowski, podobnie jak on, był rewolucjonistą poszukującym nowego języka muzycznego. W ostatnim etapie wykonywane będą wyłącznie utwory z tak bogatego w idee XX wieku.
Katowicki konkurs jest trudniejszy od innych?
Tak, gdyż nie będą mieli na nim czego szukać tzw. „objeżdżacze", czyli śpiewacy czy skrzypkowie, jeżdżący z jednego na drugi konkurs ze stałym, klasycznym repertuarem. Już w pierwszym etapie trzeba się postarać i sięgnąć po XX-wieczne utwory, co jest rzadkie na tego typu przesłuchaniach, no i jeszcze dochodzą do tego obowiązkowe polskie utwory. To wyzwanie dla ludzi odważnych, myślących, poszukujących dla siebie nieszablonowej drogi. Jest ich na szczęście coraz więcej.
Jak się sytuuje Konkurs im. Szymanowskiego wśród innych takich na świecie?
Takich konkursów jak nasz jest na świecie zaledwie kilka, najsławniejszy to imienia Piotra Czajkowskiego w Moskwie, gdzie rywalizuje się w czterech kategoriach: fortepianu, skrzypiec, wiolonczeli i śpiewu solowego (w 1990 r. dodano lutnictwo artystyczne). Jest też organizowany w Monachium Konkurs ARD, ale tam co roku jest inna specjalizacja. To zresztą od tego konkursu zaczęła się wielka kariera Konstantego Andrzeja Kulki. Chciałam, żeby nasz, katowicki konkurs, był podobny do tego moskiewskiego. Będzie się odbywał raz na pięć lat, ale w terminach innych niż Konkurs Chopinowski czy im. Henryka Wieniawskiego. Cieszę się także, że rangę pomaga mu nadać świetne jury z przewodniczącym jury pianistycznego profesorem Andrzejem Jasińskim, Jadwigą Rappé oceniającą wokalistów, Bartłomiejem Niziołem - skrzypków, szefem jury kwartetowego, Austriakiem Valentinem Erbenem (członkiem znakomitego Alban Berg Quartett). Konkursowi na kompozycję przewodniczy podobnie jak w ubiegłych latach prof. Eugeniusz Knapik. Jurorem jest też Krzysztof Penderecki. Są i znakomici jurorzy z Rosji, Austrii, Danii, Niemiec, Czech.