Dorosłość podszyta dzieckiem

Młodość na dłużej. Ścieżka dźwiękowa z „Akademii Pana Kleksa” jest hitem klubowych imprez. Reksio, Krecik i Bob Budowniczy zdobią T-shirty trzydziestolatków. W reklamie samochodów marki Opel zamiast aktorów występują laleczki Bimbo. Nie są to jednak pierwsze objawy dziecinnienia na starość, tylko sposób na odarcie dorosłości z powagi

Publikacja: 07.11.2007 00:20

Wojciech Jama, inicjator utworzenia w Rzeszowie Muzeum Dobranocek

Wojciech Jama, inicjator utworzenia w Rzeszowie Muzeum Dobranocek

Foto: Fotorzepa, Krz Krzysztof Łokaj

Red

Jaga, trzydziestoparoletnia graficzka, kupuje narzeczonemu w prezencie zabawne drobiazgi i T-shirty z nadrukami z ulubionych kreskówek, np. z Bobem Budowniczym. Mieszkają we Francji, gdzie już od dawna trwa moda na zabawki. Sébastien swoją fascynację tłumaczy podejściem do życia. – Zabawki są śmieszne. I wcale nie trzeba być dzieckiem ani mieć dzieci, żeby się nimi cieszyć. W końcu dzieci to też takie zabawki dla dorosłych, tylko że nudne, okrutne i brudne – żartuje Sébastien.

Przyznaje, że wielu jego znajomych zbiera głupie, nikomu niepotrzebne gadżety i żaden z nich nie ma własnych dzieci. – Ale wcale nie jesteśmy popaprańcami wymagającymi psychologa. To po prostu nasz sposób na zamanifestowanie inności wobec śmiertelnie poważnych mieszczan – dodaje Sébastien. Jak każda inna zabawa, również zabawa dziecinnością jest odreagowywaniem dorosłości. Sébastien na co dzień jest menedżerem w międzynarodowej korporacji. Po godzinach odpowiedzialnej pracy zmienia się nie do poznania.

[srodtytul]Maskotki i ciepłe uczucia[/srodtytul]

– Kiedy na pytanie, czym się zajmuję, odpowiadam, że robię zabawki, na twarzach moich rozmówców maluje się uśmiech – mówi Anna Żelazowska, która od dwóch lat szyje Alelale. Szmaciane zabawki – przytulanki, breloczki, poduszki z fantazyjnymi stworami.

Na pomysł wpadła w Paryżu, gdzie pomieszkuje. Włócząc się po mieście i serfując w Internecie, odkryła świat ręcznie robionych zabawek, które powstają niekoniecznie dla dzieci. – Wystarczy sprawdzić ceny. Moją inspiracją były m.in. zabawki Portugalki Rosy Pomar. Za uszytego przez nią sympatycznego królika z kolorowej bawełny trzeba zapłacić 80 euro. I wcale nie czeka długo na nabywców – opowiada Żelazowska.

Wśród zabawek zdarzają się prawdziwe dzieła sztuki. Te robione ręcznie są niepowtarzalne, bo każdy egzemplarz jest inny. Nie mają w sobie nic z seryjnie wytwarzanych bubli. Dlatego stanowią ekskluzywny upominek.– To najprostsza forma na przekazanie ciepłych uczuć – mówi Anna Plewicka-Szymczak ze sklepu Mufka na warszawskim Solcu, w którym można kupić takie dorosłe przytulanki. Potrafi ocenić dla kogo są kupowane. Jest przekonana, że breloczki w lekko makabrycznym wydaniu nie trafiają do dziecięcych rąk.

[srodtytul] Nie jestem taki poważny[/srodtytul]

Według Plewickiej-Szymczak kupowanie dziecięcych gadżetów jest też zabawą kanonami mody. – Słodkie breloczki bardzo często zdobią markowe torby eleganckich kobiet. Właśnie sprzedałam kolczyki w kształcie pieska – opowiada. Dorośli, obnosząc się z tego typu przedmiotami, wysyłają w świat komunikat: „nie jestem aż taki poważny, na jakiego wyglądam”. A nie chcemy wyglądać zbyt poważnie, ponieważ zewsząd atakują nas przekazy, że życie należy do młodych.

„Nie bawisz się, nie żyjesz” – głosi slogan młodzieżowej telewizji 4fun. Powaga, a już na pewno starość, w społeczeństwach rozwiniętych to temat tabu. Podążanie za trendami daje poczucie, że trzyma się rękę na pulsie.Moda na dziecięce lub młodzieżowe atrybuty będzie stale rosnąć. Przybywa do nas m.in. z Japonii, gdzie maskotka Hello Kitty dorobiła się statusu symbolu narodowego. Jej wizerunek zdobi nie tylko akcesoria dziecięce. Poważne urzędy stawiają jej pomniki, są nawet specjalne opiekacze, które robią grzanki z motywem Hello Kitty. Do takiego szaleństwa jeszcze nam daleko.Ale spróbujmy przez chwilę wyobrazić sobie Warszawę przyszłości. I plac Zamkowy, na którym zamiast kolumny Zygmunta stoi monstrualny pomnik Reksia. Czy mamy aż tyle dziecięcej fantazji?

[ramka][b]Kazimierz Krzysztofek - profesor socjologii Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie [/b]

Infantylizacja społeczeństwa jest bezpośrednio związana z komercjalizacją życia. Rynek od dawna nie tylko zaspokaja potrzeby. On je produkuje. I to w taki sposób‚ ażeby objąć jak największą grupę odbiorców. Proszę zwrócić uwagę‚ że produkty kultury masowej rzadko kiedy dzielą się na przedmioty dla dzieci i dorosłych. Umowna granica‚ powyżej której odbiorcy zlewają się w ogromną społeczność konsumentów, to dziesięć lat. Dlatego filmy takie jak animowany „Shrek” podobają się i dzieciom‚ i dorosłym. To nie przypadek‚ że odwołują się do dziecięcej fantazji‚ a jednocześnie zawierają aluzje zrozumiałe tylko dla dorosłych. Otwarcie świata dzieci dla dorosłych i – z drugiej strony – wydoroślenie świata dzieci powoduje‚ że idealny odbiorca znajduje się gdzieś pośrodku. Będzie nim dorosły zarabiający pieniądze‚ który nie utracił dziecięcej potrzeby zaspokajania zachcianek. Taki ktoś pieniądze wydaje na produkty kultury masowej. I nie powinien się za szybko zestarzeć ani ustatkować. Tym wymogiem rynkowym podszyty jest kult młodości w kulturze popularnej. Mamy do czynienia nie tyle z infantylizacją społeczeństwa‚ ile z jego juwenalizacją. Chcemy być wiecznie młodzi.

Margaret Mead‚ amerykańska socjolog‚ uwzględniając relacje dzieci – dorośli zauważyła‚ że kulturę człowieka można podzielić na trzy fazy. Pierwsza‚ tzw. kultura „nieocenionych przodków”‚ w której dzieci uczą się od dorosłych‚ to faza właściwa dla społeczeństw tradycyjnych. Kwestia autorytetów jest w niej oczywista: to dorośli wyznaczają wzorce zachowań do naśladowania przez młodsze pokolenia.

Następna faza‚ przejściowa‚ związana jest z narodzinami społeczeństw nowoczesnych. W tzw. kulturze „odnalezionych rówieśników” funkcje wychowawcze przejmują ustanowione przez dorosłych instytucje. Jednocześnie dzieci uczą się wzajemnie od siebie. Panuje względna równowaga między wzorcami zachowań generowanymi przez dorosłych i rówieśników.I wreszcie trzecia faza‚ tzw. kultura „zagadkowych dzieci”, związana jest z rozwojem społeczeństw nowoczesnych i nowych technologii. W tym przypadku dorośli uczą się od dzieci. To młodsze pokolenia wyznaczają wzorce zachowań w świecie‚ do którego dorośli nie mają dostępu.Według tych definicji wkroczyliśmy w trzecią fazę kultury. I rzeczywiście jest ogromna przepaść np. między rodzicami‚ którzy nie obsługują komputera, i dziećmi‚ które w wirtualnym świecie mediów czują się jak ryba w wodzie. Jest to proces‚ który postępuje. Jak to się skończy, możemy sobie tylko wyobrażać. [i]—a.b.[/i][/ramka]

Jaga, trzydziestoparoletnia graficzka, kupuje narzeczonemu w prezencie zabawne drobiazgi i T-shirty z nadrukami z ulubionych kreskówek, np. z Bobem Budowniczym. Mieszkają we Francji, gdzie już od dawna trwa moda na zabawki. Sébastien swoją fascynację tłumaczy podejściem do życia. – Zabawki są śmieszne. I wcale nie trzeba być dzieckiem ani mieć dzieci, żeby się nimi cieszyć. W końcu dzieci to też takie zabawki dla dorosłych, tylko że nudne, okrutne i brudne – żartuje Sébastien.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"