Zmarł król najsłynniejszych austriackich słodkich win

Odszedł Alois Kracher. Pozostawił po sobie butelki dojrzewających win. Ich ceny wkrótce skoczą na elitarnych winiarskich aukcjach

Publikacja: 08.12.2007 03:04

Zmarł król najsłynniejszych austriackich słodkich win

Foto: AFP

Miał zaledwie 48 lat i świat u stóp. 5 grudnia przegrał z rakiem. Dowiedziałem się o tym‚ kiedy w środę rano otworzyłem skrzynkę mejlową. Znajomy dziennikarz austriacki‚ naczelny i wydawca niemieckojęzycznego dziennika internetowego wine-times Helmut Knall napisał tylko jedno zdanie: „Luis ist heute Nacht gestorben“ (dziś w nocy zmarł Luis). Luis to stary przydomek Krachera. Nie wiedziałem o jego chorobie trzustki‚ choć rozmawiałem z nim jeszcze w czerwcu tego roku. Wyglądał wtedy świetnie.

Lubił wyzwania i nic go tak nie rozpalało jak walka z przeciwnościami. Studiował chemię, rolnictwo go nie pociągało. Piszę „rolnictwo“‚ bo 30 lat temu winiarstwo w Austrii było przeważnie zwykłą formą uprawy ziemi. W dodatku pogrążone w chaosie po nadmuchanej aferze glikolowej (w 1985 roku w niektórych partiach austriackich win wykryto obecność silnie toksycznego glikolu. Choć dotyczyło to tylko kilku producentów i nikt nie uległ zatruciu, wstrząs dla opinii publicznej był ogromny – przyp. red.). W samej Austrii niewiele było osób‚ które bez obaw sięgały po wino słodkie‚ o eksporcie nie wspominając. Gdy jednak Luis w 1986 r. wrócił do rodzinnego Illmitz nad Jeziorem Nezyderskim do winiarni ojca, zajął się wyrobem win. Sprawę postawił jasno: jakość.

Swoje najważniejsze wina od początku lat 90. robił w dwóch kultowych liniach. Pierwsza Zwischen den Seen (między jeziorami) obejmowała wina dojrzewane redukcyjnie – niemal bez dostępu powietrza. Druga Nouvelle Vague (nowa fala) – to trunki fermentujące i dojrzewające w małych beczkach. Obie perfekcyjne‚ choć całkiem różne.

Sława przyszła szybko i zaskoczyła Krachera. Wina pięły się w rankingach. Alois się nie chwalił‚ nie kserował jak inni tabel z wynikami‚ nie rozdawał ich dziennikarzom. Nawet wtedy‚ gdy jeden z najbardziej wpływowych krytyków Robert Parker jednemu z jego win dał 100 punktów (na 100 możliwych).

Był typowym przykładem człowieka drugiego planu‚ odwrotnie niż inny mistrz słodkich win z Illmitz Willi Opitz‚ mój przyjaciel‚ a jego daleki krewny. Nie przepadali za sobą‚ nie pokazywali się razem na regionalnych degustacjach. Opitz jest mistrzem samokreacji. Luis pozostał wierny zasadzie‚ że to wina powinny mówić same za siebie‚ a specjaliści oceniać je. Jeśli pojawiał się na targach‚ głównie kręcił się w kuluarach.

W czerwcu dziennikarze zjechali do budynku Parku Narodowego w Illmitz‚ by skosztować najlepszych lokalnych win botrytyzowanych — wyprodukowanych z winogron dotkniętych szlachetną pleśnią Botrytis cinerea (z takich winogron powstają słynne sauternes czy tokaje). Zjawiły się największe światowe sławy. Alois stał na końcu‚ przy ostatnim ze stolików‚ które ustawiono według znamienitości wystawiających. Mimo to dziennikarze – wbrew kierunkowi poruszania się z kieliszkiem – tłumnie obstawili właśnie jego. Ale bez większego wysiłku udało mi się wyciągnąć go nad jezioro. Nic nie mówił o chorobie. Walczył sam.

Pozostawił po sobie beczki i butelki dojrzewających win. Pewnie tych win już nie spróbuję‚ bo ich ceny będą za chwilę biły rekordy na snobistyczno-winiarskich aukcjach. Ze sklepów zapewne zniknęły już ostatnie butelki z charakterystyczną złotą podłużną etykietą. Zachowam w pamięci to‚ co kosztowałem. A pamięć o Aloisie (Luisie) Kracherze zostanie wpisana w poczet wielkich ludzi wina. I nie tylko.

Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie