Rossignol w wersji dla dziewczynek

Francuska firma Rossignol wprowadziła w tym sezonie model nart dla dziewczynek o dźwięcznej nazwie Lolita. Mój kolega dostał je od kogoś dla córki i nieźle się zmieszał. Jak to? Ma pokazać się na stoku z dzieckiem na takich nartach?

Publikacja: 07.02.2008 00:28

Rossignol w wersji dla dziewczynek

Foto: Rzeczpospolita

Wyobraźmy sobie nieoczytanego tatusia, który nie wie, do jakiej postaci i do jakich sytuacji dźwięczne imię Lolita się odnosi. Nie zna książki Władimira Nabokova, a już na pewno nie wie, jaką obyczajową rewolucję i awanturę zainicjowała. Nie widział filmu z Jeremym Ironsem. Myślę, że takich jest wielu. Narty kupił doskonałe, designersko dekorowane najnowszą grafiką, w kolorze różowym lub brązowym.

Wypuszcza, nieświadomy, swoją latorośl na stok. Jednak pewnie w najczarniejszych marach sennych nie życzyłby nieletniej córce, by stała się obiektem fascynacji i pożądania jakiegoś dojrzałego mężczyzny, np. na wyciągu.

Tymczasem taka nazwa to wręcz jakby zaproszenie do zainteresowania się jego ślicznotką. Inny, świadomy tatuś, pochwali jakość nart, a za plecami obśmieje głupca. Wierzę, że nie ma tatusiów, którzy celowo eksponowaliby w tym kontekście własną córkę. Ale może są tacy cynicy.

Popkultura przejmuje ze świata kultury wszelkie postacie. Mieli na swój sposób i przerabia na luźne skojarzenia, wykorzystuje w marketingu, tworzy z nich marki.

Lolita nie należy do świata fascynacji dziewczynek jak jakaś Princess (nazwa innego modelu nart Rossignola) – księżniczka czy królewna Śnieżka albo Śpiąca. Nie spełnia roli lalki Barbie – wzoru kobiecości pobudzającego wyobraźnię.

Lolita należy do świata dorosłych, który bywa zdradliwy wobec dzieci. Rodzice z natury rzeczy je przed nim chronią.

Ale może świat się zmienia i świadome literatury i swoich walorów dziewczynki same przekonują rodziców do nart Lolita, by kokietować.

A może, po prostu, wszystkim jest obojętne. Ktoś takie narty zaprojektował, ktoś nazwał, przy produkcji pracował sztab ludzi. Obliczono, że narta z tradycją Lolity dobrze się kojarzy, zatem się sprzeda.

Wyobraźmy sobie nieoczytanego tatusia, który nie wie, do jakiej postaci i do jakich sytuacji dźwięczne imię Lolita się odnosi. Nie zna książki Władimira Nabokova, a już na pewno nie wie, jaką obyczajową rewolucję i awanturę zainicjowała. Nie widział filmu z Jeremym Ironsem. Myślę, że takich jest wielu. Narty kupił doskonałe, designersko dekorowane najnowszą grafiką, w kolorze różowym lub brązowym.

Wypuszcza, nieświadomy, swoją latorośl na stok. Jednak pewnie w najczarniejszych marach sennych nie życzyłby nieletniej córce, by stała się obiektem fascynacji i pożądania jakiegoś dojrzałego mężczyzny, np. na wyciągu.

Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji