Wydawało się‚ że w tym temacie już nic nowego nie da się powiedzieć. Że torby nie mogą już być ani droższe‚ ani większe‚ ani bardziej ozdobne. Nic podobnego. Okazuje się‚ że każdy sezon przynosi nowe zaskoczenie i nic nie wskazuje na schyłek tego interesu.
W makrobiznesie damskich toreb z najwyższej półki liczy się nie więcej niż dziesięć nazwisk. Niekwestionowane pierwsze miejsca zajmują Prada i Louis Vuitton. Firma z Mediolanu i jej projektantka 57-letnia signora Miuccia w latach 90. stały się synonimem wszystkiego‚ co najmodniejsze w sztuce kaletniczej. Ktokolwiek miał w ręku prawdziwą torbę Prady‚ przyzna‚ że ma do czynienia z wysokim kunsztem rzemiosła i designu. Firma wprowadza wciąż nowe‚ coraz trudniejsze do podrobienia modele.
Ostatni pokazał się w sklepach pod koniec stycznia. Prostokątna‚ z dwoma krótkimi rączkami torba cała pomalowana jest w sceny rodzajowe: coś między płótnem z Jouy a japońskimi sztychami ukiyo-e. Jej delikatny rysunek zawiera klucz do zrozumienia najważniejszej tendencji mody tego lata – sztuki.
Podobne widziano na ręcznie malowanych sukienkach Prady na wrześniowym pokazie w Mediolanie. Niepowtarzalne‚ trudne do skopiowania wzory mają utrudnić życie fałszerzom. Nie potrzeba już nawet logo – jest jedyna w swoim rodzaju. Czuje się tu rękę utalentowanego artysty‚ anonimową‚ bo projektanci mody rzadko lubią dzielić się sławą.
Drugim tytanem branży jest Louis Vuitton. Torebki z monogramem LV już w latach 80. stały się ostatecznym symbolem statusu‚ któremu nie są w stanie zagrozić nawet podróbki. Najbardziej popularnym modelem pozostaje klasyczny monogram na brązowym tle. Ale jak długo można produkować to samo? W Europie i Stanach Zjednoczonych ten wzór już obrzydł‚ w Japonii ma go każda sekretarka. Nienasycone pozostają jeszcze spragnione luksusu Rosja i Chiny. Ale czując na plecach oddech konkurencji, Vuitton do klasyki wstrzykuje eliksir młodości. Dwa lata temu wprowadzono model w graffitti Japończyka Takashi Murakami. Teraz firma występuje z projektem amerykańskiego malarza i fotografa średniego pokolenia‚ Richard Prince.