Reklama

Szwajcar strzela z łuku

Koncertowe wykonanie ostatniej opery Gioacchino Rossiniego.

Publikacja: 08.05.2008 13:15

Szwajcar strzela z łuku

Foto: Życie Warszawy, Raf Rafał Guz

Nie wiadomo, dlaczego „Wilhelm Tell”, który zgodnie z kontraktem z 1829 roku miał być pierwszą z pięciu oper, jakie Rossini zobowiązał się napisać dla Paryża, okazał się jego ostatnim dziełem scenicznym. Nie zawiniła uroda samej muzyki, o czym będzie się można przekonać w Operze Narodowej, słuchając koncertowej wersji „Wilhelma Tella”.

Rossini niemal wszystkie utwory tworzył w pośpiechu, ale do „Wilhelma Tella” zabrał się z ogromną starannością. Komponowanie zajęło mu aż dziesięć miesięcy.

Jednak na prapremierze dzieło przyjęto chłodno. Być może to zaważyło na decyzji wycofania się z życia publicznego kompozytora. Jeśli tak, to wielka szkoda. „Wilhelm Tell” nie sumuje dorobku Rossiniego, raczej zapowiada nowy etap twórczy. To jego najbardziej monumentalne i romantyczne w klimacie dzieło.

Przebojem opery jest słynna uwertura, ale urodę ma wiele innych fragmentów, choćby scena zaprzysiężenia spiskowców. Akcja odwołuje się do historii Szwajcarii i jej narodowego bohatera z początku XIV wieku, który strzałem z łuku zestrzelił jabłko z głowy syna. Ta scena także znalazła się w operze.

Rossini napisał ponad cztery godziny muzyki, część odrzucił jeszcze przed prapremierą. Współcześnie realizatorzy dokonują kolejnych cięć w partyturze. Tak postąpił też ? Will Crutchfield, który przygotowuje „Wilhelma...” w Operze Narodowej. Amerykański dyrygent, który świetnie czuje muzykę Rossiniego, zaprosił zagranicznych solistów.

Reklama
Reklama

Partię Tella zaśpiewa baryton Daniel Mobbs, w role zakochanych – bez których nie może się obejść żadna opera – wcielą się: Robert McPherson i Georgia Jarman. Tę amerykańską śpiewaczkę dobrze zna już warszawska publiczność ze świetnych kreacji w „Tankredzie” i „Opowieściach Hoffmanna”.

Opera Narodowa, Warszawa, pl. Teatralny 1, tel. 022 826 50 19, piątek (9.05), godz. 19, niedziela (11.05), godz. 18

Nie wiadomo, dlaczego „Wilhelm Tell”, który zgodnie z kontraktem z 1829 roku miał być pierwszą z pięciu oper, jakie Rossini zobowiązał się napisać dla Paryża, okazał się jego ostatnim dziełem scenicznym. Nie zawiniła uroda samej muzyki, o czym będzie się można przekonać w Operze Narodowej, słuchając koncertowej wersji „Wilhelma Tella”.

Rossini niemal wszystkie utwory tworzył w pośpiechu, ale do „Wilhelma Tella” zabrał się z ogromną starannością. Komponowanie zajęło mu aż dziesięć miesięcy.

Reklama
Kultura
Artyści w misji kosmicznej śladem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego
Kultura
Jan Ołdakowski: Polacy byli w powstaniu razem
Kultura
Jesienne Targi Książki w Warszawie odwołane. Organizator podał powód
Kultura
Bill Viola w Toruniu: wystawa, która porusza duszę
Kultura
Lech Majewski: Mamy fantastyczny czas dla plakatu. Nie boimy się AI
Reklama
Reklama