Wzgórze kapelusza

Carrauowie zawsze lubili interesy na wielką skalę. Ostatnio, kiedy w planach przeszkodziła im granica z Brazylią, przeszli ją. Ale ich głównym punktem operacyjnym pozostaje południowo-amerykański Urugwaj, skąd wina trafiają także do Polski

Publikacja: 14.05.2008 14:06

Wzgórze kapelusza

Foto: Rzeczpospolita

Wielkie interesy zaczęli robić co najmniej na początku XVIII w. w hiszpańskiej Katalonii, skąd się wywodzą. Za ich początek uznali rok 1752, bo taki najstarszy dokument o swym pochodzeniu odnaleźli w barcelońskim archiwum: notarialnie poświadczony dokument mówi o zakupie przez pana Francisco Carrau Vehlisa winnic w Vilasar del Mar, dziś dzielnicy Barcelony.

Interesy naprawdę były wielkie, bo Carrauowie już wówczas zajmowali się handlem ze wszystkimi koloniami hiszpańskimi i ich sąsiadami. Eksportowali wino w ogromnych ilościach, zza mórz sprowadzali zaś suszone mięso. Pierwsze turbulencje przyszły, gdy kolonie zaczęły się wyzwalać, pojawiły się cła i lokalne podatki. W końcu zrezygnowali z tego i sami przenieśli się do Urugwaju w roku 1930. Zmusił ich do tego kryzys ekonomiczny. Osiedlili się niedaleko Montevideo w malutkim regionie Las Violetas.

Zrezygnowali z Katalonii, ale nie z robienia wina. Senior rodu Juan Carra Sust, który studiował winiarstwo na podbarcelońskim uniwersytecie w słynnej Vilafranca del Penedés, od razu zaczął się rozglądać za miejscami do sadzenia winnic. Sadzili i kupowali winnice przez następne lata, by znów stać się potęgą na lokalnym rynku.

Do dziś Las Violetas to ich główna winiarnia, gdzie przerabia się większość wina i butelkuje wszystkie. Niemal 100 lat temu kupili tę posiadłość, bo pośród winnic stał stary dworek z dziedzińcem, gdzie mogli zamieszkać. Dziś to ekskluzywne miejsce, w którym jest restauracja i sala degustacyjna – miejsce spotkań i przyjęć. W sumie mają tutaj około 35 hektarów winnic i robią wina z bardzo wielu odmian. Króluje oczywiście tannat, ale są i cabernet sauvignon, merlot, chardonnay i sauvignon blanc. Genialnym posunięciem była decyzja o rozlewaniu ich podstawowych win do badeńskich w kształcie, płaskich, owalnych butelek. Każdy w Urugwaju wie bez wczytywania się w etykietę, że taka flaszka wyszła spod ręki Javiera Carrau, wnuka Juana, który jest szefem winiarni, i razem z dwoma braćmi prowadzi cały interes.

Kiedy sytuacja firmy stała się już stabilna, Carrauowie zaczęli szukać dla siebie nowych wyzwań. Wiadomo było, że dobre miejsca pod winnice w Las Violetas się kończą, a firma musi się rozwijać. Ojciec Javiera i syn Juana Carrau Susta Juan Carrau Pujol zaczął poszukiwać ziemi w innych częściach kraju. Badania prowadził razem ze słynnym na cały świat kalifornijskim uniwersytetem w Davis. Znaleźli czerwone piaszczyste gleby w regionie Riviera, przy granicy z Brazylią. Carrauowie zaczęli tam sadzić winnice i jest to dziś najwyżej położona winnica w Urugwaju – ponad 300 m n.p.m. A ponieważ ziemia ciągnie się także po brazylijskiej stronie, kupili tam 60 hektarów i będą robić wkrótce (w przyszłym roku pierwszy zbiór) brazylijskie wina.

By obsłużyć tak wielką posiadłość (po urugwajskiej stronie znajduje się blisko 350 hektarów ziemi) i nie wozić zbiorów 300 kilometrów w dół do Las Violetas, na miejscu zbudowali gigantyczną przetwórnię – Cerro Chapeu (Wzgórze Kapelusza). Nazwa wywodzi się stąd, iż właściciele „zaadaptowali” na swoje potrzeby niewielkie lokalne wzgórze, przykrywając je dachem w kształcie „kapelusza” i drenując winiarnię do wewnątrz, w dół. Dziś to futurystyczne przedsięwzięcie spotkać można w albumach ze zdjęciami najpiękniejszych winiarni świata.

Javier nie boi się także innych wyzwań w Las Violetas. Wykupił z braćmi znakomitą, sąsiednią urugwajską wytwórnię Cava Varzi i dalej robi wina pod jej marką. Razem z katalońskim gigantem od win musujących, i w ogóle największą potęgą od bąbelków na świecie – Feixenetem – tworzą wspólną gamę win. To nie przypadek, że szukający łakomych kąsków na całym świecie Feixenet zainteresował się właśnie winiarnią spod Montevideo.

Jednak największym dla mnie odkryciem u Javiera było jego nebbiolo, którego – niestety – nie ma w Polsce. Zresztą niewielu go kosztowało, bo seria bardzo limitowana. Nie z uwagi na prestiż i cenę (kosztowałoby w Polsce około 250 złotych), ale stąd, iż winograd tej odmiany ma powierzchnię zaledwie pół hektara. To oryginalna winnica z początku wieku, którą dziadek Javiera kupił od pewnego Włocha po przybyciu do Urugwaju, by od czegoś zacząć. Później oczy jego następców skupiły się na innych odmianach, ale działka pozostała. Dziesięć lat temu na wiekowe pnie zaszczepiono nowe łozy i od tej pory winnica i jej owoc stały się oczkiem w głowie głównego enologa firmy – Octavia Gioi. Z pochodzenia Włoch studiował enologię w Turynie i Albie. Marzył o wielkim nebbiolo w Urugwaju i zrobił go. Wino jest fantastyczne, choć z piemonckim barolo niewiele ma wspólnego. Jest żywe i soczyste, pełne zapachu ostrężyn, borówek i eukaliptusa. Nadaje się do picia już po trzech – czterech latach dojrzewania, ale potencjał ma na przynajmniej dziesięć lat. By skosztować takiego wina, warto się zapuścić nad La Platę. Gdzie indziej trudno je będzie znaleźć.

Wielkie interesy zaczęli robić co najmniej na początku XVIII w. w hiszpańskiej Katalonii, skąd się wywodzą. Za ich początek uznali rok 1752, bo taki najstarszy dokument o swym pochodzeniu odnaleźli w barcelońskim archiwum: notarialnie poświadczony dokument mówi o zakupie przez pana Francisco Carrau Vehlisa winnic w Vilasar del Mar, dziś dzielnicy Barcelony.

Interesy naprawdę były wielkie, bo Carrauowie już wówczas zajmowali się handlem ze wszystkimi koloniami hiszpańskimi i ich sąsiadami. Eksportowali wino w ogromnych ilościach, zza mórz sprowadzali zaś suszone mięso. Pierwsze turbulencje przyszły, gdy kolonie zaczęły się wyzwalać, pojawiły się cła i lokalne podatki. W końcu zrezygnowali z tego i sami przenieśli się do Urugwaju w roku 1930. Zmusił ich do tego kryzys ekonomiczny. Osiedlili się niedaleko Montevideo w malutkim regionie Las Violetas.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady