Nasze budowle XXI wieku

W Polsce buduje się dużo, ale czy z wizją. Powstają dobre obiekty, ale jaka jest kondycja architektury

Aktualizacja: 02.07.2008 10:47 Publikacja: 01.07.2008 03:15

Zespół mieszkaniowy Cameratta na osiedlu Eco-Park w Warszawie, proj. Bulanda Mucha Architekci

Zespół mieszkaniowy Cameratta na osiedlu Eco-Park w Warszawie, proj. Bulanda Mucha Architekci

Foto: materiały architektów

Sądząc po wystawie "Architektura polska w pierwszej dekadzie XXI wieku" podczas niedawnego kongresu architektury w Poznaniu, cała Polska prześciga się dziś w budowaniu. Ale czy ilość przechodzi w jakość? Czy widać awangardę i gwiazdy architektury?

– Widać, że nasza architektura wpisuje się w europejską – mówi Andrzej Kurzawski, prezes SARP w Poznaniu. – W tygiel rozmaitych nurtów, bo cechą współczesnej architektury jest różnorodność. Nie odstajemy, ale oczekiwałbym więcej. Aby nasza architektura była rozpoznawalna. Jak w międzywojniu, gdy wyróżniał nas postępowy modernizm. Brak też nazwisk na miarę światowych ikon.

Jednak w Polsce realizujemy ambitne autorskie projekty. Wystawa pokazała kilkadziesiąt wyróżniających się nowych obiektów. Może nie wiemy, co posiadamy.

Naprzeciw poznańskiej Starówki, na prawym brzegu Warty, rośnie kampus politechniki. Zaprojektowany przez prof. Mariana Fikusa i jego zespół z rozmachem i wyobraźnią.

Nowoczesny kampus wkomponowany został w historyczny trakt królewsko-cesarski i połączy na nowo Maltę, katedrę, Śródkę i centrum. Projekt wygrał konkurs ogłoszony przez Politechnikę Poznańską w 1999 roku. Zaawansowane technologie idą w nim w parze z fantastycznymi widokami.

– Na początku pracy – opowiada prof. Fikus – pojechaliśmy na Piotrowo. Tam na wprost zobaczyliśmy renesansowy poznański ratusz nad panoramą Starówki. A po bokach – tysiącletnią katedrę oraz barokowy kościół Bernardynów. I tak architektoniczna wizja narzuciła się sama. Poprowadziliśmy trzy osie od tych zabytków. Stały się pasażami z widokiem.

Punkt przecięcia osi wyznaczył centrum kampusu – okrągły plac Forum Akademickiego. W przyszłości w jego środku znajdzie się "Wieża wody i światła" – wodotrysk na 12 – 13 m. Podświetlony, z projekcjami na ekranie z kropelek wody.

Centrum Wykładowe z eliptyczna formą nad aulą oraz Instytut Informatyki już stoją. Teraz buduje się nowoczesna mediateka i Centrum Naukowo-Informacyjne. A następnie Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe.

Poznań dba o akademickie ośrodki. Rozbudowuje równocześnie uniwersytecki Kampus Morasko z nowymi gmachami projektowanymi przez Jerzego Gurawskiego.

Reprezentacyjnego biurowca grupy Lotos, zbudowanego w 2007 roku, trudno nie zauważyć. Stoi przy wjeździe do Gdańska. Jego mocna sylwetka wyrasta z planu trójkąta o zaokrąglonych wierzchołkach. Ma dziewięć kondygnacji i taras widokowy z rozległą panoramą.

Ten najbardziej zaawansowany technologicznie biurowiec w Polsce zaprojektowali architekci gdyńskiej firmy ArchDeco: Zbigniew Reszka i Michał Baryżewski. Stworzyli budynek inteligentny – wyposażony w centrum sterujące ogrzewaniem, wentylacją i oświetleniem.

Wieczorem biurowiec zmienia barwy jak kameleon. Jego elewacje świecą diodami ledowymi. – Zaprojektowaliśmy ponad 20 różnorodnych inscenizacji świetlnych – tłumaczy Michał Baryżewski – jednolitych i płynnych zmian koloru, także z olbrzymim napisem "Lotos".

Pawilon paleontologiczny pod Opolem – obecnie siedziba Dinoparku, to zupełnie przeciwny biegun architektonicznego myślenia. Nie wyrywa się z pejzażu, a w niego wtapia. Powstał w byłej kopalni odkrywkowej, gdzie w 2000 roku odkryto silesaurusa – najstarszego roślinożernego dinozaura na świecie. Nowoczesny skrajnie minimalistyczny budynek muzeum zachowuje narastające warstwy pokładów geologicznych.

Pawilon zdobył I nagrodę w konkursie na zagospodarowanie terenów pokopalnianych i nagrodę SARP za najlepszy obiekt 2006 r. Śląscy projektanci – Goczołowie Architekci Studio Autorskie i OVO Grąbczewscy oraz Maciej Grychowski – zintegrowali go z krajobrazem idealnie. Północna żelbetowa ściana budynku jest zarazem ścianą oporową, wzmacniającą skarpę. I podstawą górnego tarasu widokowego. A przeszklona fasada otwiera wnętrze na pokopalniany pejzaż. Wewnątrz pod szklaną podłogą widać szczątki mezozoicznych gadów – tak, jak zastygły 200 milionów lat temu.

O projekt przebudowy i rozbudowy Muzeum Architektury we Wrocławiu toczy się spór, mimo że wygrał konkurs. Inwestycję blokuje grupa uważająca projekt za zbyt awangardowy.

Muzeum jest zlokalizowane w dawnym klasztorze Franciszkanów Obserwantów, zwanych bernardynami. Architekci z opolskiej pracowni M. i A. Domicz zaproponowali oprócz modernizacji wybudowanie wolno stojącego pawilonu wejściowego. Wygląda jak szklana kostka. I to ona jest kością niezgody.

Przywołuje szklaną piramidę w Luwrze. – To powierzchowne skojarzenie – twierdzi Antoni Domicz. Minimalizm naszego pawilonu jest nie tylko manifestem współczesności. Wynika z kontekstu. Wymiary budynku wyprowadziliśmy z proporcji nawy głównej kościoła. Szerokość, wysokość, długość jest identyczna. A widoczna stalowa konstrukcja to ekwiwalent gotyckich żebrowań.

Naszą budowlę przenika ten sam franciszkański duch skromności, co klasztorną architekturę. Obserwanci, protestując przeciw zeświecczeniu życia, wracali do podstaw wiary. A misją muzeum jest przywrócenie architekturze w czasach dyktatu pieniądza, twórczego charakteru.

Coraz częściej standardową mieszkaniówkę łamią oryginalne autorskie projekty. Dom atrialny na obrzeżach Opola, zaprojektowany przez śląskiego architekta Roberta Koniecznego (KWK Promes), zebrał worek nagród, m.in. House of the Year 2006 World Architecture News.

Nowatorski jest przestrzenny układ domu. To odwrotność domu atrialnego, w którym by dojść do środka trzeba przejść przez ogród i wnętrza. Tu odwrotnie – wjazd zagłębiony w ziemi prowadzi wprost do środka. Wchodzi się do domu z atrium. Dzięki temu tarasy otaczają go ze wszystkich stron.

I w architektonicznej kakofonii stolicy można znaleźć funkcjonalne nowości. Jak Villa Daglezja na Saskiej Kępie, czy zespół mieszkaniowy Cameratta na osiedlu EkoPark na Polu Mokotowskim – projektu pracowni Bulanda Mucha Architekci. Neomodernistyczne i luksusowe. Daglezja nawiązuje do rzeźbiarskich willi na Saskiej Kępie z lat 20. i 30. A Cameratta do socjalnego modernizmu tego czasu – mokotowskich Szarych Domów, budowanych w opozycji do mieszczańskich kamienic.

Architekci dodają własne listy świetnych obiektów. Twierdzą, że boom inwestycyjny nie kończy się na biznesie i mieszkaniówce. Powstaje mnóstwo obiektów użyteczności publicznej – stadionów, oper i muzeów.

– Architektura jest odbiciem czasów i poziomu kulturowego społeczeństwa – komentuje prof. Marian Fikus. Obywatelska Grecja miała wspaniałą architekturę. Systemy autorytarne zostawiły nadęte monumentalne budowle. Demokracja i wolny rynek wyzwalają dynamiczne zmiany. Skończył się monopol, działają setki inwestorów i deweloperów.

A jednak polska architektura XXI wieku budzi mieszane uczucia. – Tak, wolny rynek otworzył przed budownictwem możliwości, jakich wcześniej nie było – ocenia Andrzej Bulanda. To pozytywne, zwłaszcza dla kultury. Ale obiektom daleko do światowej awangardy. Muzykę mamy na takim poziomie, architekturę – nie. Pozostajemy odtwórczy. Nie wiem, czy to nasza cecha narodowa, że w architekturze brak nam kreacyjnej charyzmy, czy kwestia świadomości i poziomu życia".

Jerzy Grochulski, prezes SARP

Kondycja współczesnej polskiej architektury jest coraz lepsza. Corocznie przyznajemy nagrody SARP dla naprawdę dobrych realizacji, jak pawilon paleontologiczny w Krasiejowie, pawilon Expo 2005 w Aaichi zespołu Ingarden & Evy, BRE Bank w Bydgoszczy Andrzeja Bulandy, Muzeum Powstania Warszawskiego Wojciecha Obtułowicza, gimnazjum w Białołęce Tomasza Koniora, budynek biurowy firmy Avon w Warszawie Stefana Kuryłowicza, Biblioteka UW Marka Budzyńskiego, siedziba Agory pracowni JEMS.

Nie jestem zwolennikiem tezy, iż pierwszą przesłanką realizacji architektonicznej musi być oryginalność. Najpierw pytam, czy jest ona estetyczna, funkcjonalna, czy spełnia duchowe potrzeby ludzi, a dopiero potem, czy jest oryginalna.

W świecie ostatnio stajemy się rozpoznawalni. W znaczących pismach na temat architektury pojawiają się polskie nazwiska. „Hauser” i „Wallpaper" pisały o domu aatrialnym Roberta Koniecznego, „Baumeister" o projektach Zbigniewa Reszki i Michała Baryżewskiego. To dowód, że polskie zespoły osiągają taki standard, iż są porównywalne z zagranicznymi. Robert Konieczny i Tomasz Konior znaleźli się na światowej liście najlepiej zapowiadających się młodych architektów Starego Kontynentu „Europe 40 under 40” (twórców poniżej 40. roku życia) ogłoszonej przez The European Centre for Architecture Art Design. Mamy zatem 5-proc. udział w tej czołówce.

Młodzi polscy architekci znajdują pracę za granicą w znakomitych pracowniach, ale niestety nie pod swoim nazwiskiem.

Częstsze pojawianie się na międzynarodowych forach wymaga udoskonalenia systemu promocji, np. organizowania większej liczby międzynarodowych wystaw. Architektura może być świetną promocją kraju.

Robert Konieczny, pracownia architektoniczna KWK Promes w Katowicach

Kiedy patrzy się na to, co się u nas buduje, to nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Mam wrażenie, że mimo obecnego boomu budowlanego powstaje znacznie więcej złych projektów niż przed nim. Trwa wyścig z czasem i wiele budynków jest niedorysowanych i niedopracowanych. Jeśli architekci projektują tysiące metrów kwadratowych w dwa – trzy tygodnie, to skutki są tragiczne. W architekturze ślad pozostaje na długo. Jest odbiciem tego, jak myśleliśmy i tworzyliśmy, jaki był nasz poziom intelektualny.

Najnowszej polskiej architekturze brak spójnej myśli. Brak realizowanej konsekwentnie klarownej idei. Zamiast czystych rozwiązań widać wtórność i przegadanie, powielanie światowych rozwiązań. Wyjątki od tej reguły to kropla w morzu.

I to nie jest kwestia braku talentu. Potencjał mamy. Jesteśmy jednak zbyt ulegli wobec inwestorów i nie starcza nam wiary we własne możliwości.

Skoro nie posiadamy – jak Włosi – wrodzonego wyczucia harmonii, to gdzieś powinniśmy się tego uczyć. Niestety, niewielu jest wybitnych pedagogów. Studenci rzadko trafiają na autorytety.

Ambitni zdani są na własne poszukiwania. Oglądają ciekawe projekty w książkach, Internecie, ale zwykle przyswajają je mechanicznie. Nikt ich nie uczy, jak powstawały. „Fotograficzna” nauka prowadzi do kopiowania. A przecież nie chodzi o powielanie, lecz o uruchomienie twórczego myślenia.

W Europie szkolnictwo architektoniczne na najwyższym poziomie jest przede wszystkim w Holandii. Są tam szkoły nie tylko dla architektów, ale nawet dla deweloperów! Nie mówiąc o tym, że w każdym od dziecka rozwija się architektoniczną świadomość. Nic więc dziwnego, że Holendrzy mają dobrą architekturę.

Sądząc po wystawie "Architektura polska w pierwszej dekadzie XXI wieku" podczas niedawnego kongresu architektury w Poznaniu, cała Polska prześciga się dziś w budowaniu. Ale czy ilość przechodzi w jakość? Czy widać awangardę i gwiazdy architektury?

– Widać, że nasza architektura wpisuje się w europejską – mówi Andrzej Kurzawski, prezes SARP w Poznaniu. – W tygiel rozmaitych nurtów, bo cechą współczesnej architektury jest różnorodność. Nie odstajemy, ale oczekiwałbym więcej. Aby nasza architektura była rozpoznawalna. Jak w międzywojniu, gdy wyróżniał nas postępowy modernizm. Brak też nazwisk na miarę światowych ikon.

Pozostało 94% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kultura
Koreanka Han Kang laureatką literackiego Nobla. Wiele łączy ją z Polską
Kultura
Holandia: Dzieło sztuki wylądowało w koszu. Pomylono je ze śmieciami
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Sztuka
Otwarcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie coraz bliżej
Kultura
Jubileuszowa Gala French Touch La Belle Vie! w Warszawie