Śmierdzące tofu jest dokładnie takie, jak jego nazwa, tylko że bardziej śmierdzące, szczególnie w wersji podawanej na gorąco. Nawet wśród Chińczyków grupa przeciwników tego dania wydaje się równie liczna, co rzesza jego fanów. Przygotowuje się je trzymając tofu przez wiele dni, tygodni, a nawet przez parę miesięcy w specjalnej zalewie, w której zachodzi daleko posunięty proces fermentacji. Zależnie od składników zalewy i czasu marynowania, takie doufu może mieć potem rozmaity kolor i odór. Z chou doufu zetknąłem się twarzą w twarz tylko raz w życiu, w nagłym przypływie kulinarnej odwagi. Była to moja ukochana kuchnia hunańska, co być może przeważyło o moich szansach w zetknięciu z tym wyzwaniem. Hunańskie choud doufu jest bowiem sinoczarne i roztacza wokół zapach bardzo starej kupy. Pomyślałem sobie wtedy, że przecież francuskie sery też śmierdzą, ale smakują znakomicie - i zatykając nos, postanowiłem przemóc wstręt. Niestety, zamiast nagrody spotkało mnie rozczarowanie. Chou doufu smakowało tak, jak pachniało. Takich chwil się nie zapomina!
Pamięć mego jedynego spotkania z chou doufu odżyła we mnie na nowo przed paroma dniami, gdy kierownik pewnej ekskluzywnej restauracji chciał po zakończonym wywiadzie ugościć zagranicznego dziennikarza, serwując największy przysmak swej kuchni. Sytuacja była niezręczna, ale musiałem powiedzieć "nie", bo "tak" mogło się skończyć tragicznie.