Skrajnie prawicowe ugrupowanie nie pierwszy raz wysuwa żądanie zwrotu łupów wojennych. Chciałoby też ustalić, co dokładnie Szwedzi zrabowali w Danii w czasach potęgi ich kraju w latach 1611 – 1718. – Musimy wiedzieć, co faktycznie posiadają – oświadczył rzecznik partii ds. międzynarodowych Sören Espersen.
Szwedzi dotychczas okazywali w rozmowach z Duńczykami kompletny brak zainteresowania kwestią zdobyczy wojennych. Duńska Partia Ludowa tłumaczy to obawą przed opróżnieniem szwedzkich muzeów ze skarbów kultury, większość eksponatów trafiła tam bowiem właśnie dzięki rabunkom.
Rząd ostrzega jednak, że żądanie to mogłoby mieć nieprzewidywalne skutki, jako że Dania przez stulecia również plądrowała inne kraje. Z tym, że powszechny zwrot zagrabionych dzieł sztuki, rynsztunku, cennych dywanów itp. doprowadziłby do chaosu w europejskich muzeach, zgadzają się także szwedzkie władze i eksperci.
Mimo to od czasu do czasu różne państwa proszą Szwecję o zwrot łupów wojennych. Trzy lata temu o oddanie Łotwie sztandarów pułkowych, broni, dzieł sztuki i innych skarbów zrabowanych z Kurlandii wystąpił burmistrz Ventspils. Szwedzi, którzy nie podpisali konwencji ONZ o zwrocie nielegalnie zdobytych skarbów kultury krajom pochodzenia, zwykle okazują niechęć wobec podobnych inicjatyw.
Są jednak wyjątki. Należy do nich oddanie Polsce w 1974 roku przez ówczesnego premiera Szwecji Olofa Palmego – w geście dobrej woli – tzw. zwoju polskiego. Zwój, zwany w Polsce sztokholmskim, to gigantyczna akwarela pokazująca wjazd Zygmunta III i arcyksiężnej Habsburżanki z orszakiem do Krakowa. Kilka lat temu Szwecja zwróciła z kolei rytualny totem zabrany kanadyjskim Indianom.