Głosy, które naśladują instrumenty

Take 6, znana głównie ze wzniosłych pieśni gospel, nagrała album „The Standard” z interpretacjami popularnych tematów.

Publikacja: 21.11.2008 03:22

Take 6, The Standard, Heads Up/Beat Music, 2008

Take 6, The Standard, Heads Up/Beat Music, 2008

Foto: Rzeczpospolita

Minęło 20 lat od ich sensacyjnego debiutu, kiedy album „Take 6” otrzymał dwie nagrody Grammy. Umieszczono na nim uwagę, że wszystkie dźwięki pochodzą z „ludzkiego ciała”. Dlaczego? Bo wokaliści tak perfekcyjnie naśladowali instrumenty, że można było ulec złudzeniu.

Wspólne nagrania lub występy zaproponowali im wtedy m.in.: Quincy Jones i Stevie Wonder, a kolejne albumy ugruntowały ich sławę. W sumie zdobyli siedem nagród Grammy, zwyciężali w ankietach jako najlepsza jazzowa grupa wokalna świata, detronizując The Manhattan Transfer.

[wyimek]Zdobyli siedem nagród Grammy, zwyciężali w ankietach jako najlepsza jazzowa grupa wokalna[/wyimek]

Zachwyt nad perfekcją i atrakcyjnymi aranżacjami śpiewu na głosy nie mógł trwać bez końca. Chyba wszyscy fani zespołu oczekiwali zmiany lub choćby poszerzenia repertuaru. Take 6 wyszli im naprzeciw, nagrywając „The Standard” – 13 znanych wszystkim tematów, ale jak zawsze w ich przypadku zaśpiewanych inaczej.

Dodatkową atrakcją są znamienici goście. Głos najważniejszego z nich – Elli Fitzgerald – został odtworzony z dawnych taśm. To jedna z pierwszych wersji jej piosenki „A-Tisket, A-Tasket”, ale po oczyszczeniu z szumów brzmi, jakby śpiewała ją dziś.

Take 6 ograniczyli się do chóralnego akompaniamentu, momentami wtrącając odgłosy „trąbek”, a Alvin Chea naśladuje kontrabas.

George Benson podjął się wykonania piosenki Nat King Cole’a „Straighten Up And Fly Right” z charakterystycznymi dla niego partiami śpiewanymi unisono z gitarą. Najciekawiej wypadł standard „Seven Steps To Heaven” Milesa Davisa, w którym gościnnie wystąpiły aż dwie wokalne sławy: Jon Hendricks i Al Jarreau.

Hendricks znany jest również jako autor słów do instrumentalnych tematów sław jazzu. Tekstów niezwykłych, bo naśladujących ich solówki. Tak jest i w tym utworze, w jego śpiewie słychać echa trąbki Milesa, saksofonu Wayne’a Shortera i rytmiczne akordy Herbiego Hancocka z oryginalnego wykonania. Jakby tego było mało, solo na trąbce skrzydłówce zagrał tu osobiście Till Brönner.

Tematem „Shall We Gather At The River” Take 6 złożyli hołd zmarłemu w tym roku Gene Puerlingowi, twórcy i aranżerowi legendarnych grup wokalnych: The Hi-Lo’s i The Singers Unlimited. Od niego właśnie zapożyczyli i rozwinęli pomysły grupowego śpiewania a cappella. Utwór jest prawdziwym majstersztykiem aranżacji i niesamowitych efektów wokalnych.

Słuchając Take 6, zapominamy o istnieniu instrumentów, a jeśli gdzieś się pojawiają, są organicznie zespolone z ich głosami. To najlepszy album w ich dyskografii. Wczoraj zespół wystąpił w Szczecinie, dziś koncertuje w Ostrowie Wlkp., a w sobotę – w Gdyni.

[i]Take 6, The Standard, Heads Up/Beat Music, 2008[/i]

[i]Więcej informacji o zespole i trasie

[link=http://www.take6.pl]www.take6.pl[/link][/i]

Minęło 20 lat od ich sensacyjnego debiutu, kiedy album „Take 6” otrzymał dwie nagrody Grammy. Umieszczono na nim uwagę, że wszystkie dźwięki pochodzą z „ludzkiego ciała”. Dlaczego? Bo wokaliści tak perfekcyjnie naśladowali instrumenty, że można było ulec złudzeniu.

Wspólne nagrania lub występy zaproponowali im wtedy m.in.: Quincy Jones i Stevie Wonder, a kolejne albumy ugruntowały ich sławę. W sumie zdobyli siedem nagród Grammy, zwyciężali w ankietach jako najlepsza jazzowa grupa wokalna świata, detronizując The Manhattan Transfer.

Pozostało 81% artykułu
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy