Jaki Czerwony Kapturek. Klasyczny czy geometryczny?

W Polsce pokutuje pogląd, że nowoczesne ilustracje i obrazy są za trudne dla najmłodszych dzieci. Czy rzeczywiście tak jest?

Publikacja: 04.02.2009 00:46

Kapturek najmłodszy z 2008 r. Ilustracje Květy Pacowskiej do bajki braci Grimm (Wydawnictwo Dwie Sio

Kapturek najmłodszy z 2008 r. Ilustracje Květy Pacowskiej do bajki braci Grimm (Wydawnictwo Dwie Siostry)

Foto: Wydawnictwo Dwie Siostry

W zachodnich muzeach nie ma dolnego limitu wieku widzów. Mile widziane są niemowlaki, nawet w wózkach. Dla przedszkolaków organizuje się specjalne kursy.

Wielokrotnie byłam tam świadkiem plastycznych zajęć dla kilkulatków. W krajach Zachodu dzieci często najpierw są konfrontowane z XX-wieczną awangardą. Zaczynają naukę od „kopiowania” nowoczesnych dzieł. Z kartkami papieru i kredkami pełzają po podłogach, pod nogami dorosłej publiczności.

Podglądałam niekiedy ich spontaniczne interpretacje. Nie miały najmniejszych problemów z odbiorem nieprzedstawiających dzieł. U nas zaś pokutuje pogląd, że do małego człowieka dociera wyłącznie sztuka figuratywna, abstrakcja jest za trudna.

[srodtytul]Nie może być nudno[/srodtytul]

Czy rzeczywiście? Pięć lat temu Zachęta urządziła wystawę „Sztuka współczesna dla wszystkich dzieci”. W projekcie wzięło udział 13 artystów różnych pokoleń, wśród nich – obecne gwiazdy, m.in.: Paweł Althamer, Cezary Bodzianowski, Dominik Lejman, Monika Sosnowska, Robert Maciejuk, Wilhelm Sasnal. Na kształt tej wystawy mieli wpływ odbiorcy w wieku od czterech do 12 lat. To oni weryfikowali pomysły i akceptowali autorów. Jeśli mały juror orzekł, że coś jest nudne, dzieło dyskwalifikowano. Żadnych ludzików nie chcieli. Tylko aranżacje przestrzenne pobudzające odmienne emocje: strach, ciekawość, radość, euforię.

Na przykład instalacja Moniki Sosnowskiej składała się wyłącznie z kotar, umieszczonych jedna za drugą. Każda wydawała się tą ostatnią, za którą został ukryty skarb. Anna Myca zaprojektowała hit pokazu – błękitną zjeżdżalnię zainstalowaną na schodach galerii, zakończoną lądowiskiem wypełnionym piłeczkami.

Wilhelm Sasnal pomalował jedno z wnętrz na żółto. Maluchy, a także starsi lubili przebywać w pokoju, który sprawiał wrażenie skąpanego w słonecznym blasku.

[srodtytul]Zabawa w faktury[/srodtytul]

Od 17 lutego do końca kwietnia br. Zachęta ponownie zaprasza najmłodszych. Projekt „Interaktywny plac zabaw” przygotowała trójka artystów związanych z wrocławskim Centrum Sztuki WRO. Tam też, w stolicy Dolnego Śląska, rzecz miała premierę. Sukces – trzeba było przedłużać ekspozycję. Teraz ruszyła na tournée po Polsce. Po warszawskiej Zachęcie odwiedzi muzea poznańskie i szczecińskie.

– Chcemy, żeby dzieci przestały być bezradne w konfrontacji ze sztuką – tłumaczy ideę Patrycja Mastek, jedna z autorek. „Przedszkole mediów”, zabawa odbywająca się w ramach tego projektu, pobudza inwencję. Na przykład lekcja mieszania kolorów odbywa się w... dziewięciu sześcianach. Dzieci zaopatrzone w kalejdoskopy wchodzą do labiryntu z przezroczystych, kolorowych tworzyw. Mają znaleźć jak najwięcej odcieni powstałych z nakładania się na siebie barw. Wchodzą niejako do wnętrza sztuki. Jest również obszar dotyczący faktury, perspektywy, skali.

[srodtytul]Trzeci wymiar książki[/srodtytul]

Picasso za swój największy talent uważał zachowanie świeżości spojrzenia i ciekawości dziecka. Podobnego zdania jest Květa Pacovská, nestorka czeskiej ilustracji, obsypana nagrodami (m.in. w 1992 r. odznaczono ją Medalem Andersena, najwyższym laurem w dziedzinie książki dziecięcej). Specjalizuje się w klasyce, zwłaszcza bajkach Grimm i Andersena. Operuje niemal wyłącznie formami abstrakcyjnymi, zgeometryzowanymi. Zlepia je w kolaże, wycina ażury, wprowadza trzeci wymiar.

– Książkę buduje się jak architekturę. Jej uroda polega na zgraniu materiałów, proporcji, kształtów i rytmów – mówi artystka.

Pacovská, która w ubiegłym roku obchodziła 80. urodziny, należy do pokolenia estetycznie ukształtowanego przez wielkich awangardystów XX-wiecznej sztuki. Jej idolami byli Kandinsky, Klee, Miró. Uważa, że bajki doskonale pozwalają się przełożyć na abstrakcję. Przykładem „Czerwony Kapturek”, pierwsza w Polsce książka plastycznie opracowana przez Pacovską (wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2008). Ilustrują ją wyłącznie kompozycje złożone z prostych kształtów. Na przykład wilk jest paszczą wyłaniającą się z geometrycznych form, buzia Kapturka – pejzażem. Niektórzy uważają, że obrazki w tej bajce są zbyt wyrafinowane, niezrozumiałe dla dzieci.

[srodtytul]Alfabet abstrakcji[/srodtytul]

Czy istotnie są zbyt hermetyczne dla przedszkolaków?

– Zrozumieją je, jeśli skojarzą z formami oglądanymi w rzeczywistości – uważa Maciej Buszewicz (prowadzi pracownię projektowania książki na warszawskiej ASP). – Przecież jedna z najstarszych na świecie zabawek – drewniane klocki – składa się z geometrycznych brył. Z własnego dzieciństwa pamiętam pudło płaskich drewnianych kształtek, z których układało się scenki pokazane na obrazkach. Ptaszki, widoczki, figurki – wszystko złożone z geometrycznych form. W ten sposób oswajaliśmy się z abstrakcją.

– Miałam najwyżej pięć lat, kiedy ojciec przyniósł do domu próbki glazury do wystroju stacji warszawskiej kolei podmiejskiej – wspomina Weronika Naszarkowska-Multanowska, malarka i ilustratorka. – Gładkie, jednobarwne kwadraciki zauroczyły mnie. Robiłam z nich układanki, nieświadoma, że komponuję nieprzedstawiające obrazy.

– Nie wolno mówić: to za

trudne dla malucha. Dzieci są różne – podkreśla Grażka Lange, ilustratorka (naucza na warszawskiej ASP w pracowni książek). – Jednym abstrakcje nie skojarzą się z niczym, inne odbiorą zawarte w nich emocje. Mnie w dzieciństwie najbardziej fascynowały guziki, wokół nich snułam różne opowieści. (Grażka Lange zilustrowała „Czerwonego Kapturka”, za to graficzne opracowanie zdobyła wyróżnienie w konkursie IBBY „Książka roku”).

Mira Arens, szefowa najstarszej warszawskiej galerii ze sztuką nowoczesną, od 37 lat obserwuje maluchy, które z rodzicami odwiedzają galerię.

– Stałym bywalcem Zapiecka jest półtoraroczny Staś. Już ma wyrobiony gust – opowiada ze śmiechem Arens. – Ze współczesną sztuką jest podobnie jak z muzyką poważną – dziecko oswojone z nią od pieluch nie będzie miało trudności z jej odbiorem, gdy dorośnie.

[ramka][b]Opinia: Katarzyna Rokosz, dział edukacji Muzeum Narodowego w Warszawie, prowadzi zajęcia dla przedszkolaków[/b]

Dzieci doskonale reagują na każdy rodzaj sztuki – i na realistyczną, i na nieprzedstawiającą.

Aby jednak cokolwiek zrozumiały i wyniosły coś z zajęć, trzeba znaleźć w sztuce obszar wspólny z ich doświadczeniem życiowym.

Najmłodsze nie zawsze potrafią mówić o tym, co widzą i co czują, ale ich nieporadna czasem wypowiedź zawiera ogromny ładunek emocji. W sztuce abstrakcyjnej, na którą często reagują śmiechem, podoba im się, że mogą się bawić w odgadywanie znaczeń. Odszukują to, co ukryte w plątaninie plam, linii. Przed obrazami abstrakcyjnymi zawsze rozmawiamy o emocjach. – Podoba wam się to czy nie podoba? A dlaczego? – pytamy. Dzieci próbują odgadnąć, co malarz czuł, gdy tworzył obraz, czy miał dobry czy zły nastrój, czy obraz jest smutny czy wesoły. Przy abstrakcji próbujemy też rozmawiać o tym, czym jest kompozycja.

Gdy oglądamy obrazy w konwencji realistycznej, dzieciaki snują opowieści o zwykłych, codziennych sprawach. Rozmawiamy wówczas o nas i świecie, który nas otacza. Reagują zwykle wypowiedziami typu „To jest takie prawdziwe! Jak zdjęcie!”. Dopytują się, jak to możliwe, że koń ma takie żywe oczy, a jego sierść jest taka aksamitna i błyszczy, że aż chce się pogłaskać. Próbujemy wtedy wytłumaczyć, że takiego malowania trzeba się uczyć i że są sposoby „oszukiwania” ludzkiego oka.

Najtrudniej pracuje się z najmłodszymi dziećmi przy „kolubrynach” historycznych. Dużą trudnością jest wyjaśnianie im pojęć typu: upływ czas, dawność, śmierć.

[i]—m.j.-l.[/i][/ramka]

[ramka][b]Opinia: Justyna Święcicka, psycholog dziecięcy, konsultant w doborze ilustracji w książce dla dzieci, związana z akcją „Cała Polska czyta dzieciom”[/b]

Abstrakcja dla dzieci? Jak najbardziej! Ale nie dla najmłodszych. Już wyjaśniam dlaczego. Mazowiecka Galeria Artystów Plastyków organizuje od czasu do czasu konkurs na najciekawsze współczesne ilustracje do książki dziecięcej. W jury konkursu zasiadają dzieci. Zawsze jestem mile zaskoczona ich wyborem. Stawiają na prace trudne, przestylizowane bądź z kluczem. Często nagradzają abstrakcyjną grafikę. Są wymagające i jak najbardziej otwarte na sztukę. Zawsze mają jednak nie mniej niż sześć lat. Młodsze nie umieją jeszcze patrzeć na obrazek tak jak one. Najpierw muszą się nauczyć prostych symboli odzwierciedlających rzeczywistość. Nie odnajdą w abstrakcyjnej ilustracji żółtej kaczki, jeśli nigdy wcześniej nie widziały jej na papierze w prostej formie.

Mimo to nie jestem przeciwna pokazywaniu abstrakcyjnej sztuki najmłodszym. Tyle że trzeba im ją wyjaśniać, rozmawiać z nimi na temat tego, co czują i widzą. Nie zostawiajmy maluchów z abstrakcją sam na sam, zwłaszcza jeśli operuje ciemnym, ponurym kolorem i pokazuje zęby potwora wystające z szafy. Ryzykujemy, że potem będą się bały każdej szafy! Z najmłodszymi dziećmi jest tak, że realizm w ilustracji czegoś je uczy, w abstrakcji zobaczą tylko to, co już przeżyły, nie odnajdą w niej innych treści.

W zachodnich muzeach nie ma dolnego limitu wieku widzów. Mile widziane są niemowlaki, nawet w wózkach. Dla przedszkolaków organizuje się specjalne kursy.

Wielokrotnie byłam tam świadkiem plastycznych zajęć dla kilkulatków. W krajach Zachodu dzieci często najpierw są konfrontowane z XX-wieczną awangardą. Zaczynają naukę od „kopiowania” nowoczesnych dzieł. Z kartkami papieru i kredkami pełzają po podłogach, pod nogami dorosłej publiczności.

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"