W zachodnich muzeach nie ma dolnego limitu wieku widzów. Mile widziane są niemowlaki, nawet w wózkach. Dla przedszkolaków organizuje się specjalne kursy.
Wielokrotnie byłam tam świadkiem plastycznych zajęć dla kilkulatków. W krajach Zachodu dzieci często najpierw są konfrontowane z XX-wieczną awangardą. Zaczynają naukę od „kopiowania” nowoczesnych dzieł. Z kartkami papieru i kredkami pełzają po podłogach, pod nogami dorosłej publiczności.
Podglądałam niekiedy ich spontaniczne interpretacje. Nie miały najmniejszych problemów z odbiorem nieprzedstawiających dzieł. U nas zaś pokutuje pogląd, że do małego człowieka dociera wyłącznie sztuka figuratywna, abstrakcja jest za trudna.
[srodtytul]Nie może być nudno[/srodtytul]
Czy rzeczywiście? Pięć lat temu Zachęta urządziła wystawę „Sztuka współczesna dla wszystkich dzieci”. W projekcie wzięło udział 13 artystów różnych pokoleń, wśród nich – obecne gwiazdy, m.in.: Paweł Althamer, Cezary Bodzianowski, Dominik Lejman, Monika Sosnowska, Robert Maciejuk, Wilhelm Sasnal. Na kształt tej wystawy mieli wpływ odbiorcy w wieku od czterech do 12 lat. To oni weryfikowali pomysły i akceptowali autorów. Jeśli mały juror orzekł, że coś jest nudne, dzieło dyskwalifikowano. Żadnych ludzików nie chcieli. Tylko aranżacje przestrzenne pobudzające odmienne emocje: strach, ciekawość, radość, euforię.