Mówi pani o dystansowaniu się do sytuacji czy o dystansowaniu się do „ja”?
Do sytuacji. Choć autoironia też jest bardzo ważna. Według profesora Kołakowskiego ten ma dopiero poczucie humoru, kto umie się śmiać z siebie. To najtrudniej wyćwiczyć, bo wymaga umiejętności spojrzenia na siebie i sytuację z innego niż własny punkt wiedzenia, z innej perspektywy.
Ale mówi pani, że można to w sobie wyćwiczyć.
Jeśli ma się predyspozycje. Dystans do „ja” łatwiej osiągnąć osobom, które mają wysoką samoocenę i nie postrzegają świata w kategoriach biało-czarnych. Także ludziom, którzy nie są perfekcjonistami i pozwalają sobie na bycie niedoskonałymi (nie ma w nich dużej rozbieżności pomiędzy „ja” realnym a „ja” idealnym).
Dobrze jest za pomocą humoru rozwiązywać sytuacje konfliktowe? Nie obrażamy, śmiejąc się podczas kłótni?
To zależy od stylu humoru. Jest ich kilka, a każdy z nas operuje przynajmniej czterema: konstruktywnym i destrukcyjnym, interpersonalnym i intrapersonalnym (bez komunikacji z innymi). Psycholodzy opracowali kwestionariusz, który mierzy nasilenie danego stylu, sprawdza, który w nas dominuje.
Konstruktywny, którego warto używać w konfliktach, jest humorem dobrotliwym, ciepłym, życzliwym. To opowiadanie dowcipów, chęć rozśmieszenia innych. A więc stoją za nim dobre intencje. Pomaga w nawiązaniu i podtrzymaniu kontaktu, zmniejsza dystans, zwiększa zaufanie, scala grupę. Pełni wiele prospołecznych funkcji.
Destrukcyjny to humor agresywny. Niestety, jego właśnie używamy podczas konfliktu najczęściej. Jest stosowany, gdy ktoś chce kogoś skrytykować czy zwrócić mu uwagę, ale dołuje drugą osobę żartem, deprecjonuje, poniża. W ten sposób kłótni dobrze nie zakończymy.
Czyli w kłótni bez złośliwych uwag.
Mogą być złośliwe, ale ich adresat musi wyraźnie czuć, że są wypowiadane przyjaźnie i w dobrej intencji.
Dlaczego każdemu wydaje się, że ma poczucie humoru?
Bo to bardzo pożądana towarzysko cecha! Mówi się, że ludzie przyznają się do mordu, peruki i sztucznych zębów, ale nikt nie przyzna się, że nie ma poczucia humoru. I słusznie. Wówczas automatycznie byłby postrzegany jako interpersonalnie nieatrakcyjny.
Jak jest naprawdę? Rzeczywiście wszyscy mamy poczucie humoru?
Zaskoczę panią, ale tak. Z reguły każdy je ma. Na świecie żyje bez poczucia humoru znikomy procent ludzi.
Nie mają go osoby neurotyczne, dogmatyczne, w małym stopniu nastawione na kontakty międzyludzkie (humor jest zjawiskiem społecznym), a także osoby z dużą autokontrolą, które nie pozwalają sobie na spontaniczność i funkcjonują w ryzach obowiązku i odpowiedzialności, niezwykle poważne w swej zadaniowości. Według nich niepowaga nie przystoi i jest stratą czasu. Te osoby nie mają oczywiście wiedzy i świadomości, jak ważną rolę poczucie humoru pełni.
Inna sprawa, w jaki sposób poczucie humoru przejawiamy. Niektórzy przecież śmieją się w duchu. Są też typy humoru, jak seksualny czy czarny, które nawet i przez osoby z wysokim poczuciem humoru mogą być nieakceptowane.
Wśród wielu żartów na świecie znalazłby się jednak na pewno taki, który rozśmieszy każdego.
Pewnie sytuacyjny?
Tak, bo językowy wymaga zaangażowania intelektualnego. Dlatego uniwersalny jest slapstick.
Zna pani film Woody’ego Allena „Melinda i Melinda”?
Nie.
Pokazuje losy tytułowych bohaterek w dwóch konwencjach – komedii i dramatu. Podobne wydarzenia wyglądają zupełnie inaczej.
I pewnie wszystko zależy od tego, jakie bohaterka ma do nich podejście? Zapewne większości widzów podobało się komediowe zakończenie. Na tym polega siła humoru. Może nas ratować od wielu nieszczęść. W skrajnych przypadkach wręcz ocalić życie. Jest przejawem tzw. inteligencji emocjonalnej. Interpretując to, co nam się przytrafia, z ironiczną, komediową nutą, wstrzymujemy negatywne emocje. Mamy przy tym poczucie kontroli nad zdarzeniami.
Dlaczego tak często używają czarnego humoru w pracy np. grabarze czy lekarze, zwłaszcza chirurdzy? Nas ich dowcip szokuje, dla nich ma moc terapeutyczną, oswaja z trudnymi sytuacjami.
Dlaczego poczucie humoru jest ważne dla kobiet? Gdy przegląda się np. anglojęzyczne ogłoszenia towarzyskie, zaznaczają, że szukają mężczyzn z GSOH (Good Sense Of Humor). Odwrotnie to nie funkcjonuje. Mężczyźni nie wymagają od kobiet poczucia humoru.
Świetnie wyjaśnia to książka „Umysł w zalotach” Geoffreya Millera. By być dowcipnym, trzeba być kreatywnym. Osoba kreatywna to osoba zaskakująca, z którą się nie nudzimy. Także zaradna. Jeśli zaradna, to być może również dobrze zarabiająca itd. itd. Jest tu cały ciąg skojarzeń i cech, które u partnera życiowego są dla kobiety istotne.
A czemu nie oczekuje tego mężczyzna?
Po cóż mu konkurencja? Lepiej jeśli kobieta będzie śmiać się z jego dowcipów.