Opera ma być jeszcze piękniejsza i bardziej dostępna dla gości

Eugeniusz Terlecki, dyrektor Bałtyckiej Agencji Artystycznej (BART)

Publikacja: 21.05.2009 15:16

Nowe wcielenie Czerwonych Gitar, Sopot 2005

Nowe wcielenie Czerwonych Gitar, Sopot 2005

Foto: Fotorzepa, Wojtek Jakubowski WJ Wojtek Jakubowski

[b]RZ: „Rzeczpospolita” informowała już, że zapadła decyzja o przebudowie Opery Leśnej. Wciąż jednak nie wiemy, jak będzie wyglądać.[/b][b]Eugeniusz Terlecki:[/b] Ma być jeszcze piękniejsza i bardziej przystępna dla gości. Zamiast na ławkach widzowie zasiądą na krzesełkach, jakie są dziś montowane na stadionach, jednak ładniejszych i wygodniejszych. Z myślą o rockowych koncertach cztery pierwsze sektory, tuż przed sceną, będzie można automatycznie schować, aby uzyskać więcej miejsc stojących. To pozwoli wpuścić do obiektu 6 tysięcy osób. Generalnie ma być 5 tysięcy miejsc siedzących. Teraz jest ich nieco ponad 4300.

[b]Rzadko się zdarza, że po przebudowie miejsc jest więcej.[/b]

Nam się to uda, również dlatego, że stary dach zostanie zastąpiony nowym o większej powierzchni. Kolejną korzyścią będzie to, że widzowie siedzący w bocznych rzędach nie będą zalewani deszczem. Dach z powłoką teflonową pokryje też skwer między widownią a barami. Nie będzie konieczności zdejmowania go na zimę. Jeśli nawet spadnie duży śnieg – sam ześlizgnie się z zadaszenia opery. A jej nowa konstrukcja pozwoli na montaż nowoczesnej aparatury nagłaśniającej i oświetleniowej. Artyści będą przygotowywać się w lepszych warunkach do koncertów. Zburzone zostaną stare garderoby, pamiętające jeszcze czasy Gomułki i Gierka. W ich miejsce powstanie zaplecze dostosowane do nowoczesnych standardów.

[b]Co z pięknym widokiem lasu, który był eksponowany podczas transmisji?[/b]

System amfiteatralny zostanie zachowany, las również. A czy będzie pokazywany w telewizji – zależy od realizatorów. Projekt jest gotowy, pieniądze zagwarantowane. 28 mln zł daje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pozostałe 48 mln zł wykłada Sopot. Realizacją zamówień zajmuje się urząd miasta, ponieważ opera jest jego własnością. BART jako instytucja miejska nią zarządza.

[b]Kiedy zacznie się przebudowa?[/b]

Wszystko wskazuje na to, że we wrześniu wejdą do opery pierwsze ekipy remontowe. Wszystkie prace mają być zakończone do lipca 2010 roku. Jako praktyk i użytkownik obiektu spodziewam się opóźnień, dlatego zakładam, że przez cały przyszły sezon amfiteatr będzie nieczynny. Pozostanie nam tylko kameralna sala.

[b]

To znaczy, że w przyszłym roku Sopot Festival nie odbędzie się Operze Leśnej?[/b]

Zakładam taką możliwość. Doraźnie można zaadaptować na koncerty hipodrom, stadion lekkoatletyczny albo molo z nowym Centrum Haffnera.

[b]Jaka będzie przyszłość Sopot Festival?[/b]

– W tym roku wygasa umowa podpisana przez miasto i BART z TVN. Bez względu na to, czy TVN byłby zainteresowany kontynuowaniem jej, czy nie, uważam, że tak prestiżową imprezę powinna realizować telewizja publiczna, bo to jej misja i tradycja. Niestety, sytuacja publicznego nadawcy jest obecnie niestabilna.

[b]

TVN zaczął od wielkiego dzwonu, zaprosił Eltona Johna i Norah Jones, jednak nie uzyskał oczekiwanej oglądalności. Myśli pan, że weźmie udział w przetargu drugi raz?[/b]

Nie sądzę, ale zobaczymy. Ma w tym roku jeszcze jeden festiwal do zrealizowania. Jest też Polsat. Kiedy telewizja Solorza przystępowała do organizacji Top Trendów w Operze Leśnej, mogło się wydawać, że ma za mało środków i doświadczenia. Tymczasem oparcie imprezy na polskich artystach, którzy sprzedają najwięcej albumów, przyniosło dobry efekt. Top Trendy stały się konkurencją dla Opola. Przekonamy się, co będzie z Sopot Festivalem. Pewne jest, że ma dobrą markę i jest rozpoznawalny w świecie. Spotykam się z wieloma ludźmi z branży, którzy słyszeli o magii Opery Leśnej. Są artyści wielkiego formatu, którzy chcą tu wystąpić. Na przeszkodzie stają czasem sprawy finansowe.

[b]Największe gwiazdy najczęściej przyjeżdżają do Warszawy i na Śląsk. Jak pan ocenia trójmiejski rynek koncertowy?[/b]

W Warszawie praktycznie wszystko się sprzedaje, bo poza tym, że ludzie lepiej zarabiają i mają nawyk chodzenia na imprezy, liczy się towarzyski snobizm. Wypada być na koncercie lub w prestiżowym miejscu, w fajnym towarzystwie. Na Śląsku zawsze działali animatorzy krzewiący kulturę muzyczną. Dlatego wychowało się kilka pokoleń słuchaczy, którzy chodzą na koncerty. Kiedy w Trójmieście próbowano organizować duże imprezy, artyści okazali się nietrafieni, na przykład David Bowie.

[b]Dlaczego?[/b]

– Bo do show-biznesu brali się ludzie albo bez doświadczenia, albo bez wyobraźni. Sprowadzali gwiazdy przez pośredników, co zawyżało koszty, a tym samym ceny biletów. Kiedy się nie rozchodziły, w ostatniej chwili imprezę odwoływano. Natomiast wielkim powodzeniem cieszył się show Jean-Michel Jarre’a. Oprócz innych firm sprzedawaliśmy bilety na ten koncert, dlatego wiem, że zainteresowanie było ogromne. Na koncert szli nawet ci, którzy nie znali dobrze artysty, bo występ dobrze nagłośniono w mediach. Była reklama w telewizji i transmisja. Gdy jej zabrakło albo była za mała – na Davida Gilmoura przyszło o połowę mniej ludzi. Z punktu widzenia sprzedających bilety porażką okazał się koncert Roda Stewarta. Na bilety, mimo różnej ceny, nie było chętnych.

[b]Które lata były najbarwniejsze w historii Opery Leśnej?[/b]

– Na pewno 70. i 80., kiedy pełniła rolę muzycznego okna na świat. Gdy pojawiali się artyści pokroju Boney M czy Demis Roussos – panował szał. Ale potem też nie było źle. Najlepiej przyjęto Bryana Adamsa. Wystąpił w trio, bez dużej produkcji, a publiczność cały czas słuchała go na stojąco. Zszokowany entuzjastycznym przyjęciem był Lionel Richie. Myślał, że przyjeżdża do kraju, gdzie mało kto zna jego piosenki, tymczasem śpiewali je wszyscy. O Whitney Houston mówi się, że zawiodła, ale już sam fakt, że wystąpiła – to przecież cud. Wiadomo, że wcześniej, ze względu na skomplikowaną sytuację osobistą, odwołała koncerty w Europie i Stanach Zjednoczonych. No i było o czym pisać, rozmawiać.

[b]Jakich artystów chciałby pan zaprezentować w Operze Leśnej?[/b]

Uwielbiam U2 i Coldplay. Ale wiadomo, że rynek jest zmonopolizowany przez duże koncerny. Największy z nich, koncern Live Nation, ma umowy na wyłączność z największymi artystami. Poza tym ich sprowadzenie kosztuje od ok. 300 tysięcy do kilku milionów dolarów. A my możemy sprzedać do Opery Leśnej tylko kilka tysięcy biletów i to się nie bilansuje. Polski rynek należy do wyjątkowo trudnych. W Niemczech np. większość megagwiazd może mieć więcej niż jeden występ. Dlatego konkurencja agencji koncertowych nie jest tak mordercza jak u nas, gdzie wystarcza widowni na jeden duży koncert. Z organizacją drugiego takiego samego może być kłopot.

[b]Dlatego agencje konkurują ze sobą, automatycznie podbijając cenę.[/b]

Tak. Kiedy chciałem zaprosić Carlosa Santanę, jeden z konkurentów zaproponował mu za występ kilka razy więcej pieniędzy. Wtedy zdziwiony agent artysty zadał żartem dziwne pytanie: „Czy to są prawdziwe pieniądze”. Podobnie było z Celine Dion.

Dostaliśmy propozycję normalnej europejskiej stawki. Tymczasem inny organizator zaproponował bardzo dużo więcej, myśląc, że dużo zarobi na tym koncercie. Zrezygnowaliśmy. Finał był taki, że niefrasobliwa konkurencja nie sprzedała zakładanej liczby biletów, a o kłopotach organizatora dowiedzieliśmy się od... komornika. To jednak nie nasze zmartwienie.

Działamy racjonalnie i będziemy gościć 5 lipca Tracy Chapman. Nawiążemy też do dawnych wagnerowskich tradycji z początku minionego wieku. 8 lipca zapraszamy na „Tristana i Izoldę” Teatru z Chemnitz. Ciekawostką jest to, że kapelmistrz Teatru Miejskiego w Gdańsku, zarazem pomysłodawca i jeden z twórców Opery Leśnej w Sopocie, Paul Walther-Schaffer, jako człowiek sukcesu dokończył swą karierę w Teatrze w Chemnitz.

W różnorodnym programie 100-lecia znajdą się też takie wydarzenia, jak: projekt Firebird VII (7 czerwca), czyli koncert znakomitego gitarzysty Phila Manzanery z Leszkiem Możdżerem, „Skrzypek na dachu” w reż. Jerzego Gruzy (23 lipca), „Hity teatru Buffo” (4 lipca) czy Międzynarodowy Festiwal Chóralny Mundus Cantat (od 20 do 24 maja).

[i]rozmawiał Jacek Cieślak[/i]

[b]RZ: „Rzeczpospolita” informowała już, że zapadła decyzja o przebudowie Opery Leśnej. Wciąż jednak nie wiemy, jak będzie wyglądać.[/b][b]Eugeniusz Terlecki:[/b] Ma być jeszcze piękniejsza i bardziej przystępna dla gości. Zamiast na ławkach widzowie zasiądą na krzesełkach, jakie są dziś montowane na stadionach, jednak ładniejszych i wygodniejszych. Z myślą o rockowych koncertach cztery pierwsze sektory, tuż przed sceną, będzie można automatycznie schować, aby uzyskać więcej miejsc stojących. To pozwoli wpuścić do obiektu 6 tysięcy osób. Generalnie ma być 5 tysięcy miejsc siedzących. Teraz jest ich nieco ponad 4300.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"