Zdecydowana większość emerytów narzeka, że ma mniej czasu niż wtedy, gdy pracowali. Z Łucją Peregrym było inaczej. Gdy sześć lat temu znalazła się na emeryturze, nagle stwierdziła, że wolnego czasu ma zdecydowanie za dużo. Aż żal było go marnować. Już wcześniej w jej głowie świtał niecodzienny pomysł związany z jej rodzinną wsią Nieszczyce (w powiecie lubińskim). Zaczęła go realizować.
– Pamiętam z dzieciństwa, jak tu było wesoło – wspomina. – Ludzie się spotykali, bawili, razem spędzali czas. Później nastała epoka telewizorów, komputerów i to przy nich zaczęli spędzać większość wolnego czasu, pozamykani w swych domach. Więc ona ich w tych domach odwiedzała. Zaproponowała, by wspólnie stworzyć wiejski kabaret. Nikt tu wcześniej nie miał nic wspólnego z działalnością rozrywkową. Nic dziwnego, że na początku mieszkańcy na scenę się nie kwapili.
Łucja Peregrym zaproponowała występy młodzieży. Udało się. Pierwsze przedstawienie teatralne odbyło się na Boże Narodzenie 2003 r. Przyszła je obejrzeć połowa wsi. A później zgłosiła się jedna osoba, po niej następna, wkrótce zaczęły się zgłaszać kolejne. Powstał Teatr na Końcu Świata, tak go nazwali.
Wbrew nazwie to jednak przede wszystkim kabaret. Choć wystawiają też przedstawienia religijne i patriotyczne z okazji świąt kościelnych lub narodowych. Wszystkie teksty pisze Łucja Peregrym.
Mieszkańcy sami zbili scenę, którą ustawili w wiejskiej świetlicy. Sami przygotowują dekoracje i szyją stroje. Ostatnio już mniej. W lumpeksach można za grosze kupić najrozmaitsze rzeczy. Na scenie jest kolorowo.