Bez względu na jakiekolwiek sympatie dla uciemiężonego bliźniego swego, bez względu na publiczne i osobiste deklaracje wiary, Polacy najchętniej kupują w wielokrotnie odsądzanej od czci i wiary Biedronce, a na świecie nie znajdziemy choćby jednego domu, w którym nie byłoby chińszczyzny. I to nie tylko w kuchni. Bo świat taki jest – i już. Chcemy handlować z wielkimi, sprzedawać im swoje towary, kupować od nich najtaniej, jak się da, a moralność i wiedzę o cierpieniu maluczkich umiemy uśpić igrzyskami czy prostym stwierdzeniem: przecież wszyscy tak robią. Czy będziemy się burzyć, czy tylko dziwacznie uśmiechać, tak jest i tak będzie. Lepiej pomyślmy, jak z tymi tygrysami (a może skorpionami) biznesu rozmawiać.
Chińczycy są społeczeństwem konfucjańskim, mocno zhierarchizowanym, w którym pojęcie wolnego człowieka nie istnieje. Każdy jest powiązany nićmi starszeństwa, powinności, zależności. Nie można być po prostu bratem – jest się albo starszym, albo młodszym bratem. Tak samo nie można być człowiekiem interesu znikąd.
Jeśli chcemy nawiązać kontakty z Chińczykami, wskazane jest, by wprowadziła nas do tego środowiska zaufana osoba, najlepiej Chińczyk lub ktoś przez dane towarzystwo poważany. Będzie to oznaczało, że jesteśmy ludźmi związanymi z kimś ważnym, a co za tym idzie, że wypada z nami rozmawiać. Nigdy nie należy przyjeżdżać do Chin w pojedynkę, bo tu wszelkie biznesy załatwia się grupowo. W dobrze pojętym własnym interesie jest również dokładne sprawdzenie swojego potencjalnego partnera biznesowego, choćby przez izby czy organizacje handlowe. Nie będą wtedy pisały o nas gazety jako o tych, którzy dali wielkie prezenty nie wiadomo komu i wrócili z niczym (jak to miało miejsce z przedstawicielami pewnej polskiej spółki handlowej).
Jak dobrze rozpocząć pierwsze spotkanie? Fachowcy twierdzą, że najlepiej zrobić to przy obiedzie. Wówczas prowadzi się rozmowy nie tylko służbowe. Podejmowane są też tematy lżejsze, bardziej osobiste, rodzinne i społeczne.
Jedzenie na Dalekim Wschodzie jest mało sformalizowaną biesiadą, pełną uprzejmości i życzliwości. Nie istnieje jedno główne danie, lecz kilka, kilkanaście równorzędnych. Dba się o równowagę między daniami słodko-kwaśnymi i przyprawionymi na ostro, smażonymi i gotowanymi na parze, czyli o Yin i Yang.