[srodtytul]W Polsce jest teraz międzywojnie[/srodtytul]
Spotykamy się na tarasie kawiarni Instytutu Teatralnego w wyjątkowo ciepłe i słoneczne południe. Monika Jakubiak pije kawę z ciepłym mlekiem ubrana w świetne różowe skrzyżowanie płaszcza z żakietem, dżinsy i czarne baleriny. Znowu mieszka w ojczyźnie, bo postrzega nasz kraj jako znakomite miejsce do rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu. - Wszystko tu dopiero się rozwija, jest na starcie, jak w międzywojennej Polsce – mówi. – Jest tu tyle do zrobienia. To młody kraj z nową ekonomią i demokracją. Co więcej, mieszka tu już pokolenie, które nie pamięta komunizmu a przez to nie czuje się gorsze od swoich rówieśników w zachodniej Europie, nie ma kompleksów. Warszawa to takie fajne malutkie miasto, w którym dobrze się mieszka po dwunastu latach w gigapolis. A pracować można wszędzie, ponieważ uważam, że sukces nie jest przypisany do miejsca – stwierdza.
Kościan koło Poznania – stamtąd jako młoda kobieta wyjechała do Londynu. Było to w roku 1996. W brytyjskiej metropolii pracowała dla wielu znanych domów mody, m.in. Clements Ribeiro, DAKS, Hussein Chalayan i Jigsaw – bez żadnego uniwersyteckiego przygotowania w tej dziedzinie. Brak modowego dyplomu nigdy nie przeszkodził jej w karierze w tej branży. Nic więc dziwnego, że – kierując się własnym doświadczeniem – uważa, iż to nie „papier” jest najważniejszy a umiejętności i wyobraźnia poparte dobrymi referencjami.
W końcu zdobyła i dyplom. Po dwóch miesiącach pracy – polegającej na szyciu - w słynnej Central St. Martin`s School of Art & Design zaczęła studia i ukończyła je. – Zawsze chciałam się tam uczyć, ale kiedyś było to potwornie drogie. Teraz opłaty są symboliczne – tysiąc do trzech tysięcy funtów rocznie – stwierdza. – Dziś wystarczy pojechać do Londynu, popracować przez rok i zarobić na studia. W trakcie nauki też trzeba zarabiać, żeby się utrzymać. Na wszystko jest sposób - uśmiecha się.
[srodtytul]Głodni Brytyjczycy i perła w koronie[/srodtytul]