[b]RZ: Witold, wielki książę litewski, wygląda na obrazie, jakby wybierał się na biesiadę. Czy do bitwy zamiast zbroi zakładano mitrę, czyli koronę książęcą i kosztowny kaftan?[/b]
[b]Anna Straszewska:[/b] Rycerz tak ubrany nie miałby szans. To wizja malarza, dla którego ważne było, by kostium charakteryzował postać i czasy. Dlatego założył księciu mitrę i dworski kaftan, tzw. jopulę, skopiowaną z nagrobka króla Władysława Jagiełły. Zarówno wybór postaci Witolda, jak i jego gest, postawa, ubiór i kolorystyka miały znaczenie symboliczne.
Takich postaci jest zresztą więcej, np. wojownicy, którzy zamierzają się na wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena. Jeden dzierży w dłoni włócznię św. Maurycego, czyli relikwię z fragmentem gwoździa z krzyża Chrystusa – dar cesarza Ottona III dla króla Bolesława Chrobrego, przechowywany w skarbcu katedry wawelskiej. Podkreśla ona przynależność Polaków do kultury chrześcijańskiej. Krzyżacy nie mieli prawa głosić, że walczą z pogaństwem. Zatem racja moralna leży po polskiej stronie. Nie dziwi więc, że druga z postaci wymierza mistrzowi symboliczną sprawiedliwość. Nosi kaptur kata.
[b]Skąd Matejko wiedział, że taki kaptur nosił średniowieczny kat?[/b]
Z malarstwa tablicowego, z zachodnich albumów. Kaptur kata wywodził się z nakrycia głowy noszonego w XIV i XV wieku. Była to sukienna, spiczasta czapka z kołnierzem i brzegami dekoracyjnie powycinanymi. Tyle że kat zsuwał ją na twarz i dlatego jego kaptur miał otwory na oczy. Do obrazu pozował uszyty na zlecenie Matejki kaptur błazeński, tzw. kukla. Był wcześniej nakryciem głowy Stańczyka, na poświęconym mu obrazie. Wystarczyło tylko nie dodawać oślich uszu i dzwonków. Matejko często zlecał szycie rekwizytów.