Fryzura w operze i teatrze

Teatr stawia na prostotę, opera porzuca koafiury. Styliści każą diwom nosić na głowach diody i stelaże

Publikacja: 22.07.2010 02:07

Peruki Roberta Kupisza do opery „Andrea Chanier” w Teatrze Wielkim

Peruki Roberta Kupisza do opery „Andrea Chanier” w Teatrze Wielkim

Foto: Fotorzepa, Marcin Łobaczewski MŁ Marcin Łobaczewski

100 lat temu fryzjer Antoine dał aktorce drugie życie, ścinając jej włosy na krótko. Dzięki szokującej fryzurze „chłopczycy” Eva Lavalliere mogła zagrać dziewczynę 20 lat młodszą od siebie. W kolejce do paryskiego salonu mistrza z Sieradza stanęły diwy sceny i filmu: Garbo, Dietrich, Baker, Duncan, Negri, Bardot. Antoine jako pierwszy stylista fryzur projektował uczesania, peruki, kapelusze i stroje do rewii i oper. Robił z aktorów dzieło sztuki.

– Dosłownie rzeźbił im włosy – wyjaśnia Darek Miłek, stylista fryzur. – Nakładał na nie elastyczną masę, która pozwalała formować finezyjny kształt. Aktor czekał kilka godzin, aż forma się utrwali. Dziś mistrzowie fryzjerstwa mieliby kłopot z powtórzeniem tego zabiegu. – Teraz pomysły Antoine’a wyglądałyby sztywno i koturnowo – uważa Robert Kupisz, stylista, który projektował uczesania do ważnych spektakli ostatniej dekady, m.in. „Traviaty”, „Apollonii”, „Tańczymy Bacha”. – Teatr i opera zbliżają się do współczesności. Zamiast powtarzać, trzeba wymyślać. Perukę można zrobić ze wszystkiego, a sprytem zyskać oszczędność i fenomenalny efekt – zapewnia.

[srodtytul]Jazda bez trzymanki[/srodtytul]

W „Sprawie Makropulos”, jednej z najdroższych oper w historii wystawianej w 2007 r. w paryskiej Opéra Bastille, Kupisz korzystał m.in. z drutu i papieru. Zamiast stroić głowy sędziów w XVIII-wieczne peruki, splisował usztywniane płótno i przykleił na nie włosy. Wyglądały jak ręcznie wyciskane fale. – Peruka z włosów kosztuje kilka tysięcy złotych. Efekt jest tego wart. Ale z kawałka juty można wyczarować cuda! – mówi Kupisz.

Jaga Hupało, stylizując włosy m.in. do „Madame Butterfly”, „Damy Pikowej” i musicalu „Koty”, również sięgała po zaskakujące środki: pióra, futra, świecące diody, blaszki. – Stylizacje teatralne dzielą się na dwa nurty – mówi Hupało. – Patchworkowy, łączący różne ozdoby i tworzywa, ale modna jest też naturalność, czyli korzystanie z materiałów ekologicznych i najszlachetniejszych – naturalnych włosów. Hupało hołduje prostocie. Fryzury w „Madame Butterfly” były jej autoportretem. – Posiłkowałam się własnym wizerunkiem i minimalizmem japońskim. Jedyną ozdobą były wyraziste kolory – tłumaczy stylistka. – Minimalizm najlepiej oddaje nasze czasy. Zredukowane formy nie zakłócają doznań muzycznych.

Dla Roberta Kupisza opera to „jazda bez trzymanki”: – Mogę się wyżyć. Scena jest gigantyczna, a sztuka łączy się z histerią. Tworzymy ogromne formy, widoczne z balkonów. Budujemy fantastyczną iluzję piękna, która z bliska wygląda okropnie! W teatrze odwrotnie – liczy się realizm, aktor stoi blisko. Nie wolno wprowadzać fałszu. Do „Uroczystości” ściąłem Danutę Stenkę na krótko. Z dynamiczną grzywką poczuła w sobie młodziutką dziewczynę. Widzowie nie poznali jej na premierze.

[srodtytul]W manufakturze peruk[/srodtytul]

Pomysły stylistów wcielają w życie cisi bohaterowie – charakteryzatorzy i perukarze. W pracowni stołecznej Opery Narodowej 15 pracowników szykuje fryzury dla 150 – 200 wykonawców. Robią peruki, naszywając pojedyncze włosy na projektowane według miary czapeczki, farbują je i ozdabiają. – To robota więzienna, ale twórcza – uśmiecha się Małgorzata Zdrodowska, szefowa charakteryzatorów. Prosta peruka powstaje tydzień, na inne trzeba miesięcy.

– Pracownia jest wielobranżową manufakturą, dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Upinamy tresy, loki i koki, zaplatamy warkocze, odtwarzamy fryzury barokowe i antyczne. Wiemy, jak uczesać mozartowską hrabinę, za to nie znamy się na fryzjerstwie – mówi Zdrodowska. – Żeby zrealizować wizje Trelińskiego, Hupało i Kupisza, musimy się sporo nauczyć, a oni wiele dowiadują się od nas. – Podziwiam tradycyjny warsztat perukarek – mówi Hupało. – Nasze projekty wyrywają je z historycznej rutyny. Dają odetchnąć.

Styliści fryzur goszczą w teatrach i operach rzadziej niż projektanci mody, ale wykonawcy ich doceniają. Izabela Kłosińska, wybitna sopranistka, która miała na głowie niejedno, mówi o nich „mistrzowie grzebienia”. – Włosy są szalenie ważne. Wychodzę na scenę i zanim zacznę śpiewać, określają moją postać, pozwalają stopić się z rolą.

Jako Violetta w „Traviacie” nosiła misterną konstrukcję, jako Madame Butterfly – potężny stelaż z woalem, jako przewrotna Zerlina w „Don Giovannim” była czesana na Pippi. – Najwięcej zdrowia kosztowały mnie włosy Oriany z „Amadigi” Haendla. Peruka z gęstych karbowanych włosów zakrywała połowę pleców. Akcja żwawa, ruch. Śpiewanie było jak wizyta w saunie. Męczyłam się potwornie, ale włosy w światłach wyglądały kapitalnie!

Jaga Hupało uczesania i peruki dedykuje artystom. – Nowoczesne stylizacje pozwalają im pozostać sobą, a nie narzędziem przenoszącym widzów do innej epoki.

– Gwiazdy teatru chcą się podobać, lubią pracować ze stylistami – mówi Kupisz, który w „Sprawie Makropulos” przeobraził postawną śpiewaczkę w zmysłową Ritę Hayworth, a w „Magnetyzmie serca” zmieniał aktorkom uczesania naprędce, między scenami. – Oczywiście, zdarzają się nieporozumienia. Szczególnie w operze. Tam każdy chce być diwą, ja też.

[ramka][srodtytul]Cięcia na scenie[/srodtytul]

Od piątku do niedzieli w rodzinnym mieście Antoine’a Cierplikowskiego odbędzie się druga edycja Sieradz Open Hair Festival, największej w Polsce imprezy fryzjerskiej. W tym roku pod hasłem „Fryzjerzy w teatrze” – będzie poświęcona karierze scenicznej Antoine’a, który współtworzył najważniejsze premiery międzywojennej i powojennej Europy. Spektakl „Antoine” w reżyserii Jakuba Przebindowskiego przypomni biografię Cierplikowskiego i jego spotkania ze sławami. Premiera w piątek, grają młode gwiazdy: w roli Antoine’a Lesław Żurek, Aleksandra Szwed jako Josephine Baker, Tamara Arciuch jako Eleonora Roosevelt. W sobotę aktorzy zaprezentują teatralne metamorfozy. Pokaz stylistów z Miłek Design będzie okazją, by zobaczyć peruki inspirowane postaciami z dramatów i oper. W niedzielę będzie bity rekord świata w tworzeniu fryzur. Zgłosić się może każdy.

[i]—pw[/i][/ramka]

100 lat temu fryzjer Antoine dał aktorce drugie życie, ścinając jej włosy na krótko. Dzięki szokującej fryzurze „chłopczycy” Eva Lavalliere mogła zagrać dziewczynę 20 lat młodszą od siebie. W kolejce do paryskiego salonu mistrza z Sieradza stanęły diwy sceny i filmu: Garbo, Dietrich, Baker, Duncan, Negri, Bardot. Antoine jako pierwszy stylista fryzur projektował uczesania, peruki, kapelusze i stroje do rewii i oper. Robił z aktorów dzieło sztuki.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"