Reklama

Wspólnie chadzaliśmy ścieżkami Schulza

W cyklu Lubelskie Spotkania z Schulzem Galeria NN przedstawia zdjęcia Kuby Kamińskiego „Z Drohobycza”.

Aktualizacja: 30.11.2010 18:34 Publikacja: 30.11.2010 18:25

Kirkut, który odwiedzają sataniści

Kirkut, który odwiedzają sataniści

Foto: Archiwum

Red

Młody fotoreporter „Rzeczpospolitej”, student PWSFTViT, zwycięzca m.in konkursu fotograficznego National Geographic, prezentuje tu reportaż z miasta Brunona Schulza. Wystawa jest owocem wyprawy z marca 2010 roku.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,571792.html]Zobacz galerię zdjęć[/link] [/wyimek]

Ukraina powitała naszą wyprawę masą niezrozumiałych, wydrukowanych z błędami wizowych „bumażek” oraz niemiłosiernie dziurawymi drogami. Późną nocą dotarliśmy do Truskawca, skąd rano ruszyliśmy do oddalonego o parę kilometrów Drohobycza. Zobaczyliśmy, a wkrótce poznaliśmy niewielkie śpiące miasteczko, gdzie pod powłoką tajemniczości wciąż można było wyczuć tętno historii...

Patrzyliśmy na popękane fasady przedwojennych kamienic, zapuszczaliśmy się w nieodwiedzane przez turystów zakamarki małych podwórek – to tu toczyło się kiedyś życie Brunona Schulza. Jednego z największych artystów XX wieku, całkowicie nieobecnego w świadomości dzisiejszych drohobyczan.

Przewodnikami byli dla mnie mój redakcyjny kolega Janek Bończa-Szabłowski i Maciek Starczewski z TVN 24, dla których Schulz jest od lat wielką pasją. Dzięki możliwości dotarcia do miejsc zawierających namacalne dowody istnienia Schulza i wiedzy moich towarzyszy podróży mogłem wyobrazić sobie życie drohobyckiego geniusza.

Reklama
Reklama

Z okruchów tamtej epoki pozostał staroświecki szyld dawnej apteki, o której pisał w swych opowiadaniach; drzwi szkolnej klasy, w której uczył rysunku; Willa Landaua, gdzie na ścianach małej komórki pozostawił po sobie ilustracje bajek. I stara synagoga, niegdyś największa tego typu budowla w Galicji, dziś mocno zrujnowana, skrywająca resztki dawnej świetności.

W wędrówkach po mieście Schulza towarzyszył nam Marcin Przybylski, młody aktor Teatru Narodowego, wielki miłośnik Schulza, interpretator jego utworów podczas krakowskiej edycji wystawy „W stronę Schulza”. Pojawił się na kilku zdjęciach, podobnie jak Alfred Schreyer, jeden z ostatnich uczniów drohobyckiego artysty. Wspólnie chadzaliśmy ścieżkami Schulza. Być może nawet tą, która doprowadziła go do śmierci.

Dzisiaj z ulicy, na której go zabito, zniknęła nawet tablica upamiętniająca ten punkt na mapie Drohobycza. Współcześni mieszkańcy przechodzą tamtędy obojętnie. Żyją własnym życiem, zajęci codziennymi sprawami. Ale i to życie również chciałem pokazać. Bohaterowie moich zdjęć to zabiegani przechodnie, bazarowi kupcy handlujący w „szczękach cynamonowych” i snujący się powoli emeryci wydeptujący własne ścieżki w mieście Brunona Schulza.

[i]

Kuba Kamiński

tekst i zdjęcia[/i]

Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Kultura
Nie żyje Frank Gehry. Legendarny architekt miał 96 lat
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Kultura
Pomyśleć o tym, co nieoczywiste. Galeria sztuki afrykańskiej Omeny Mensah w Warszawie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama