Młody fotoreporter „Rzeczpospolitej”, student PWSFTViT, zwycięzca m.in konkursu fotograficznego National Geographic, prezentuje tu reportaż z miasta Brunona Schulza. Wystawa jest owocem wyprawy z marca 2010 roku.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9131,1,571792.html]Zobacz galerię zdjęć[/link] [/wyimek]
Ukraina powitała naszą wyprawę masą niezrozumiałych, wydrukowanych z błędami wizowych „bumażek” oraz niemiłosiernie dziurawymi drogami. Późną nocą dotarliśmy do Truskawca, skąd rano ruszyliśmy do oddalonego o parę kilometrów Drohobycza. Zobaczyliśmy, a wkrótce poznaliśmy niewielkie śpiące miasteczko, gdzie pod powłoką tajemniczości wciąż można było wyczuć tętno historii...
Patrzyliśmy na popękane fasady przedwojennych kamienic, zapuszczaliśmy się w nieodwiedzane przez turystów zakamarki małych podwórek – to tu toczyło się kiedyś życie Brunona Schulza. Jednego z największych artystów XX wieku, całkowicie nieobecnego w świadomości dzisiejszych drohobyczan.
Przewodnikami byli dla mnie mój redakcyjny kolega Janek Bończa-Szabłowski i Maciek Starczewski z TVN 24, dla których Schulz jest od lat wielką pasją. Dzięki możliwości dotarcia do miejsc zawierających namacalne dowody istnienia Schulza i wiedzy moich towarzyszy podróży mogłem wyobrazić sobie życie drohobyckiego geniusza.