Jose Avelino, rzecznik filipińskiej firmy organizującej pokazy tresury delfinów, przekonywał w miejscowych mediach, że takie imprezy przekonują ludzi do potrzeby ochrony delfinów w ich naturalnym środowisku.
- Występy tych aniołów morza pomagają wytłumaczyć ludziom, jak ważna jest troska o stworzenia morskie, bo oba światy (ludzki i zwierząt morskich) są ze sobą związane - mówił Avelino.
Filipińskich obrońców praw zwierząt argumenty te nie przekonują. - Żaden ekspert od ssaków morskich nie zgodziłby się z danymi podawanymi przez organizatorów pokazów. Wyciągają je z kapelusza magika - uważa A.G. Sano z organizacji Dolphins Love Freedom (Delfiny kochają wolność). I przypomina, że w naturze delfiny podróżują całymi rodzinami i potrafią przepłynąć dziennie ponad 160 km. Tu są same lub w małych grupach, a do dyspozycji mają basen o kilkumetrowych rozmiarach.
Niezadowoleni z urządzanych z udziałem delfinów pokazów zwracają też uwagę na to, jaką mękę towarzyszące występom muzyka i oklaski stanowią dla zwierząt o tak czułym słuchu.
Anna Cabrera z Philippine Animal Welfare Society (PAWS - Filipińskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami) tłumaczy, że delfiny wykorzystują zdolność echolokacji. Określają położenie obiektów w otoczeniu w ten sposób, że wytwarzają dźwięk o wysokiej częstotliwości, a następnie odbierają fale odbite od przeszkody. W ten sposób "widzą" w wodzie. W małym basenie ta umiejętność jest nie do zastosowania. - To tak, jakby umieścić człowieka w bębnie i zacząć głośno krzyczeć w pobliżu - tłumaczy sytuację zwierząt Anna Cabrera.