Kot: coś bym przekąsił

Lody, krówki mordoklejki, bita śmietana i pieczarki. Wygląda jak zestaw dla łasucha, a jest listą ulubionych potraw jednego z moich kotów

Publikacja: 15.02.2011 11:11

fot. Marcus Vegas

fot. Marcus Vegas

Foto: Flickr

Kot jest obligatoryjnym mięsożercą, co znaczy mniej więcej tyle, że każdy jego posiłek składa się z mięsa. Kicia nie czytała podręcznika o zdrowym żywieniu kotów i w efekcie upodobała sobie potrawy całkiem niestosowne. Nie znaczy to, że jest karmiona słodkościami. Sytuacja wygląda dokładnie odwrotnie, bo jest kilka rzeczy, które muszę chować przed łakomym kotem.

Z lodami i krówkami idzie mi dość łatwo. Wystarczy nie stawiać na stole talerzyków z mrożonym deserem nie sadzając obok kogoś dla ich ochrony. Do zadań ochroniarza należy zrzucanie kota ze stołu. Praca dość uciążliwa i monotonna, ale krótkotrwała. Deser się topi, więc wszyscy przystępują do konsumpcji bezpośrednio po nałożeniu. Krówka jest pożerana jednym łapczywym kęsem i nawet łakomy kot czasem nie zdąża jej porwać.

Sprawa z pieczarkami jest trudniejsza. Siekanie grzybów na zupę lub sałatkę trwa i szósty zmysł Kici zawsze ją informuje, że dzieje się coś wymagającego jej obecności. W efekcie powstaje niebezpieczny zestaw: pieczarka, ostry nóż, koci nos. Wszystko tkwi w garści siekającego. Nos trwa na swoim miejscu już 10 lat (tyle lat liczy sobie Kicia), ale niezamierzona operacja plastyczna kota wisi w powietrzu przy okazji każdego kulinarnego wyczynu z pieczarką w tle.

Czyniłam próby przekupienia kota całą pieczarką lub posiekanymi fragmentami. Nie o to chodzi i moje żałosne próby są zdecydowanie ignorowane. Wydaje się, że podczas siekania pieczarki powstaje taki bukiet aromatów, że kot powstrzymać się nie potrafi. W efekcie, co jakiś czas siekam grzyby w jedynym możliwym w moim domu odosobnieniu, jakim jest łazienka. Tam są zamontowane drzwi, których kot jeszcze nie potrafi sforsować. Sądzę, że do czasu, bo pożądanie pieczarki jest wielkie.

Drugi z kotów, zwany Burkiem, jest chłopakiem robociarskim, bez manier i finezji. Stąd jego imię. Burek do dziś gustuje w prostych przekąskach. Daje się posiekać za kawałek serka topionego, kaszanki i pasztetowej.

W jego wychowaniu, a właściwie odchowaniu, swój udział miała brygada robotników. W dobroci serca przygarnęli pod dach swojego baraku Burka i jego matkę. Dzielili się ciepłem piecyka i tym, co sami jadali. Na tej prostej diecie wyrósł kot potężny, ale „prosty w obejściu”.

Po preferencjach kulinarnych Burka widać, że robotnicy żywią się tanio. Ich dieta to tania garmażerka, tanie serki i zupy. Stąd zakusy Burka na talerz ogórkowej czy krupniku. Zawsze próbuje coś zwędzić, bo wszystko jest jadalne. Burek, którego nikt nie częstuje obiadem ,jest głęboko nieszczęśliwy i podejmuje samodzielne kroki aprowizacyjne. Potrafi "zaopiekować" się świeżo wyjętymi z garnka golonkami. Rezultat jest łatwy do przewidzenia – golonka leży na podłodze z wyraźnymi śladami pazurów, kot siedzi w kącie i nerwowo liże łapę. Do następnego razu, bo inteligencja nie jest jego mocną stroną.

Najmłodszy kot, Ptasiek, od momentu usamodzielnienia się trafił pod opiekę człowieka. Karmiony saszetkami kitekata i whiskasa potrzebuje jeść dużo i często. Niewątpliwie ma jakiś czujnik połączony z drzwiami lodówki. Chętnie rzuca się na wszystko, co z tej lodówki wypadnie, albo czym człowiek zechce się podzielić.

Kawałki wędlin służą raczej zabawie niż zaspokajaniu głodu. Szelest odrywanego wieczka saszetki sprowadza Ptaśka ze spaceru lub wyrywa ze snu na innym piętrze domu. Dwa liźnięcia, trzy kęsy z miski i już można z ochotą czekać na nowe danie. Człowiek jest w końcu stworzony po to, żeby kotu służyć i go karmić. Najlepiej bez dłuższych przerw.

Koty w zimie nieelegancko tyją, dopiero wiosną wracają do smukłej sylwetki. Ich jadłospis poszerza się o jaszczurki, muchy, ptaszki. Pieczarek ostatecznie mniej mi żal niż owych ptaszków.

Kot jest obligatoryjnym mięsożercą, co znaczy mniej więcej tyle, że każdy jego posiłek składa się z mięsa. Kicia nie czytała podręcznika o zdrowym żywieniu kotów i w efekcie upodobała sobie potrawy całkiem niestosowne. Nie znaczy to, że jest karmiona słodkościami. Sytuacja wygląda dokładnie odwrotnie, bo jest kilka rzeczy, które muszę chować przed łakomym kotem.

Z lodami i krówkami idzie mi dość łatwo. Wystarczy nie stawiać na stole talerzyków z mrożonym deserem nie sadzając obok kogoś dla ich ochrony. Do zadań ochroniarza należy zrzucanie kota ze stołu. Praca dość uciążliwa i monotonna, ale krótkotrwała. Deser się topi, więc wszyscy przystępują do konsumpcji bezpośrednio po nałożeniu. Krówka jest pożerana jednym łapczywym kęsem i nawet łakomy kot czasem nie zdąża jej porwać.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"