Kresowiak z ostatniego rzutu – urodził się w czasie wojny w 1942 roku w Oszmianie koło Wilna. Studia zaczął na wydziale architektury Politechniki Wrocławskiej, następnie przeniósł się do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Dyplom obronił w 1972 roku, ze specjalnością w plakacie (u Macieja Urbańca) i grafiki warsztatowej (u Stanisława Dawskiego). W latach 80. i pod koniec 90. prowadził Pracownię Grafiki Warsztatowej na wrocławskiej ASP, był też kierownikiem artystycznym Wydawnictwa Ossolineum.
Robił plakaty – teatralne, okolicznościowe, muzyczne. Kiedy we Wrocławiu organizowane były koncerty Jazz nad odrą, stał się jednym z głównych „oprawiaczy” imprezy. Zasłynął także plakatami dla „Solidarności” i „Solidarności Rolników Indywidualnych”. Wykonywał ilustracje, exlibrisy, dyplomy i laurki (rzadka specjalność!). Żonglował swą nieprawdopodobną manualną sprawnością. Czasem celowo ukarykaturalniał postaci, przerabiał w groteskę, doprawiał żartem.
Najbardziej typowy element, pojawiający się we wszelkich kompozycjach, to autoportret Stankiewicza, zwany przezeń łbem. Ze swej podobizny uczynił znak markowy. Wzorem Stańczyka, robił z siebie – w rysunkach – błazna, żeby skłonić innych do zadumy nad sobą. Gry i zabawy z profilowym (głównie) ujęciem własnej fizjonomii wyrażały jego sceptyczny stosunek do rzeczywistości.
Sprzeciwiał się socjalizmowi ironią, żartem oraz… perfekcyjną robotą. Taką w niegdysiejszym stylu. Umiał narysować wszystko z naturalistyczną wiernością; każdy szkic potrafił przerzucić na blachę miedziorytniczą. Prowadził z PRL-owską cenzurą grę „na bystrość” – zauważą czy przegapią nieprawomyślny detal?
To wszystko łączył z twórczością niezależną, niekomercyjną. Całe życie zachował też niezawisłość intelektualną oraz moralną. W 2007 roku z własnej woli poddał się potrójnej lustracji: odręcznie wypisał oświadczenie lustracyjne (w trzech formatach, największy na folii syntetycznej naklejonej na płótno wielkości 3 x 5 m). Ten gest tak uzasadnił: „Wykorzystałem oficjalny dokument. Ponieważ był brzydki, poprawiłem jego estetykę. Pracownicy IPN powinni mieć też kontakt ze sztuką”.