Golf. Prawdziwa historia

Spór o golfowe korzenie to batalia bez końca. Kto wymyślił golfa? Szkoci, Chińczycy, Brytyjczycy, Belgowie. Nawet Francuzi roszczą sobie do niego prawo powołując się na Jeu de Mail – pradawną grę uprawianą na terytorium ich państwa. Prawdą jest, że nie potrzeba geniusza, by stwierdzić, że uderzanie kijkiem w kamienie do celu mogło równocześnie stać się popularne w kilku miejscach na ziemi jednocześnie.

Najlepszy użytek z tej wiedzy zrobili Szkoci i to właśnie u nich powstało pierwsze stowarzyszenie golfistów – Society of St. Andrews Golfers. Zanim to jednak nastąpiło, Szkoci stoczyli heroiczną walkę o swój ukochany sport. Król Jakub II widząc duże zaangażowanie społeczeństwa w golfa, a małe w obronność kraju, zakazał gry w destrukcyjny sport. Embargo zniósł dopiero Jakub IV. Ironia losu, bo przez nieudolność swojej armii, sam poległ w bitwie w 1513 roku.

W Polsce obyło się bez krwawych historii z golfem w tle. Może dlatego, że sport ten istnieje u nas dopiero od 20 lat. Wcześniej pola golfowe nie miały zbyt dużo szczęścia – najpierw część zniszczyła wojna, potem zdławił je komunizm przerabiając namiętnie na PGR-y.

Sport dla bogatych?

Siłą rzeczy wokół tego sportu narosła cała masa stereotypów i mitów, z którymi przyszło się mierzyć obecnym golfistom.

W Polsce golf istnieje od 20 lat

Jak chociażby przekonanie, że golf to sport dla bogaczy. Prawda jest jednak taka, że jeden wyjazd na narty może nas kosztować tyle, co półroczne członkostwo w klubie golfowym. Idąc dalej tym tropem, słyszalne są pogłoski jakoby był to sport dla ludzi starszych? Skoro tak, to zapraszam wszystkich śmiałków na rundę golfa: ponad 10 kilometrowy spacer przeplatany dziesiątkami wymachów kijem w upalny lipcowy dzień. Golf to sport czasochłonny. Wymaga regularnych treningów i czasu, którego przy szybkim tempie życia czasami brakuje.

Równe szanse

A może jest to sport tylko dla mężczyzn? Dobre pytanie. W środowisku krąży żart, jakoby sama nazwa gry wywodziła się od słów: „Gentelmen Only Ladies Forbidden”. Niby żart, a jednak zawiera źdźbło prawdy. W Polsce odsetek golfistek to zaledwie 15 proc. Zaledwie, bo dyscyplina ta pozwala na jednoczesną rywalizację kobiet z mężczyznami, co jest rzadkością na tle innych sportów. Kobiety, jako te słabsze fizycznie, rozpoczynają swoje uderzenia w odległości bliższej od dołka, przez co dysproporcje fizyczne wyrównują się, a górę bierze precyzja i silna psychika.

Weźmy jeszcze na warsztat stronę kosztową gry w golfa. Wydatki początkującego gracza kształtują się następująco:

Jak na sport pełen rozpusty, wydatki nie powalają na kolana. Po kursie przychodzi czas egzaminu na Zieloną Kartę (ok. 150zł) i kolejne treningi. Z czasem można zaopatrzyć się we własny komplet kijów. Przyzwoity zestaw to wydatek rzędu 900zł. Potem koszta zależeć będą od intensywności gry. Choć i na to jest rada, bo zaczynać można od rozgrywek na 9 dołkach (nie koniecznie od razu 18.). A przy odpowiedniej determinacji można polować na poniedziałkowe happy hours.

Wystarczy strzelnica

By rozpocząć golfową przygodę, nie trzeba wcale wyjeżdżać poza miasto. Większość aglomeracji posiada w swoim obrębie driving range, czyli strzelnice golfowe. Rozlokowane obok siebie stanowiska pozwalają na trening kilkunastu/kilkudziesięciu osób jednocześnie. Swe pierwsze kroki na obiekcie golfowym warto skierować do PRO, czyli trenera golfa, który doradzi w kwestii doboru sprzętu i optymalnego treningu. Tak, trening to słowo klucz w przypadku golfa. O ile wydatki na kije czy ubiór można zminimalizować na pierwszym etapie nauki do zera, o tyle warto zainwestować w kurs gry w golfa, aby nie nabrać na samym początku złych nawyków, które będą się za nami ciągnęły przez lata. A kiedyś, w przyszłości, jest szansa, że przemierzając pola Florydy trafimy na TPC Sawgrass i na feralnym dołku zagramy uderzenie życia. Tego oczywiście wszystkim życzę!

Michał Michałowski
Discover Golf