W 2010 roku rozwiodło się w Polsce 64 tys. par. To jedno na cztery zawarte małżeństwa.
73 proc. rozstało się gładko i elegancko – bez orzekania o winie. Jedną trzecią podzieliła niezgodność charakterów. Jedną czwartą – zdrada i nowy związek. 60 proc. rozwiedzionych par wychowuje małoletnie dzieci. Przed rozstaniem żyli razem średnio 14 lat.
Nowszy model
Zdaniem socjologów powszedniość rozwodów wpisuje się w społeczne przyzwolenie, hedonizm, tempo życia i emancypację kobiet. Także w jednorazowość współczesnego świata. Jeśli partner się zepsuje, to się go wymieni na nowy model. Po co naprawiać?
– Może nie znamy tylko instrukcji obsługi. Nowy model wydaje się idealny, a to tylko zakochanie – dopaminowy rausz. Gdy minie, zepsujemy go jak każdy kolejny – mówią psychologowie.
Dr Ewa Woydyłło, psycholog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, uważa, że w nieudanych związkach żyją ludzie emocjonalnie niedojrzali. Niezdolni do przyjęcia odpowiedzialności za swoje decyzje. A winę za małżeńską klęskę ponoszą obie strony. Bo, jak twierdzi, złe relacje nie mogą trwać niepodtrzymywane. Choćby przez bierność czy zbyt nikły protest.