Partner nie jest marionetką

Próby naprawy związku warto się podjąć nawet w pojedynkę – uważają psychologowie

Publikacja: 14.05.2011 00:49

Partner nie jest marionetką

Foto: Corbis

W 2010 roku rozwiodło się w Polsce 64 tys. par. To jedno na cztery zawarte małżeństwa.

73 proc. rozstało się gładko i elegancko – bez orzekania o winie. Jedną trzecią podzieliła niezgodność charakterów. Jedną czwartą – zdrada i nowy związek. 60 proc. rozwiedzionych par wychowuje małoletnie dzieci. Przed rozstaniem żyli razem średnio 14 lat.

Nowszy model

Zdaniem socjologów powszedniość rozwodów wpisuje się w społeczne przyzwolenie, hedonizm, tempo życia i emancypację kobiet. Także w jednorazowość współczesnego świata. Jeśli partner się zepsuje, to się go wymieni na nowy model. Po co naprawiać?

– Może nie znamy tylko instrukcji obsługi. Nowy model wydaje się idealny, a to tylko zakochanie – dopaminowy rausz. Gdy minie, zepsujemy go jak każdy kolejny – mówią psychologowie.

Dr Ewa Woydyłło, psycholog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, uważa, że w nieudanych związkach żyją ludzie emocjonalnie niedojrzali. Niezdolni do przyjęcia odpowiedzialności za swoje decyzje. A winę za małżeńską klęskę ponoszą obie strony. Bo, jak twierdzi, złe relacje nie mogą trwać niepodtrzymywane. Choćby przez bierność czy zbyt nikły protest.

Dojrzała osoba, widząc, że źle się dzieje, od razu próbuje małżeństwo naprawić. Albo wyzwolić się z krzywdzącej relacji.

– Związek dorosłych ludzi wymaga świadomej współpracy – twierdzi psycholog. – Trzeba poznać wzajemne oczekiwania. Potem szukać kompromisów. A to mozolna praca – mówi. Uważa, że próby naprawy związku warto się podjąć nawet w pojedynkę.

Warunkiem powodzenia jest pozytywne nastawienie – nie: jakoś to będzie, może się ułoży, ale: musi nam się udać. Determinacja jest ważna, bo naprawianie związku wymaga wytrwałości. Bywa brutalne i boli.

Z praktyki Marii Marquardt, psychologa z Polskiego Instytutu Ericsonowskiego w Katowicach, wynika, że inicjatywę częściej podejmują panie. Ale wizja ulepszania związku jest stała, bez względu na płeć. „Tu się go ułoży, tu złagodzi, tam zabotoksuje. I będziemy żyli długo i szczęśliwie". Kogo się ułoży? Oczywiście partnera.

A to się nie może udać – przekonuje terapeutka. – Każdy z partnerów to człowiek już gotowy. Obdarzony cechami genetycznymi, systemem wartości i temperamentem. Ocenia świat według własnych doświadczeń. Oprócz licznych wad ma zalety i marzenia. Nie jest marionetką. Ani awatarem naszych wyobrażeń o małżonku idealnym. Może zmienić się tylko sam. Gdy zechce.

– Jedyną skuteczną metodą jest zacząć od tego, co sami możemy zrobić dla małżeństwa – radzi. – Zapytać się: czy chciałbym mieć takiego partnera jak ja sam?

Cienie i majaki

Nad małżeńską klęską czuwają zmory z przeszłości. Zadawnione urazy, poczucie krzywdy i żal. Co śmielsza, ciepła myśl o partnerze uruchamia natrętny dzwonek. „Opuścił mnie, okłamała mnie, powiedział, że jestem nikim...".

Uporanie się z nimi to krok niezbędny. Choć bolesny. Inaczej niczego nie naprawimy. Co więcej, wciąż rozpamiętując doznane przykrości, unieszczęśliwiamy głównie samych siebie.

Jeśli mimo doznanych upokorzeń decydujemy się na dalsze wspólne życie, czas na wybaczenie. Można też spojrzeć wstecz pod nieco innym kątem.

Jak Anna, mama dwójki dzieci, o której opowiada Ewa Woydyłło. Anna przypadkowo dowiedziała się o zdradzie męża. Zaplanowała zemstę i rozstanie. Wahała się jednak, niepewna o los dzieci. – Z naszych rozmów wynikło coś, czego nie dostrzegała – mówi psycholog. Przed laty nie dojechała nad morze, gdzie mąż z dziećmi spędzali wakacje. Wolała odpocząć i odmalować kuchnię. Wkrótce z jej inicjatywy oddzielne wakacje i weekendy stały się tradycją. W małżeństwie zapanował chłód. A mąż poszedł ogrzać się do innej.

Bestia odczarowana

Do stworzenia udanego związku niezbędna jest dobra komunikacja. Pozwala na uniknięcie nieporozumień, poznanie oczekiwań i intencji drugiej osoby.

– To jak mistrzostwo świata – westchnie niejeden małżonek, gdy gerbery wylądują w kuble.

– ... bo ona uznała, że chciał z niej zakpić – kończy Anna Marquardt. – Przypisywanie partnerowi złych intencji to częsty błąd. Jak uważanie, że gdy on stoi w korku, „specjalnie" się spóźnia – wyjaśnia.

– Proponuję zmienić soczewki na pozytywne – mówi psycholog. Nazywa to przekierowaniem uwagi i pokazuje, jak działa: (Ona, wiadomym tonem): Wracam do domu, patrzę, a on znowu leeeży. Zrzucam buty z hałasem. Myślę, że zaraz się obudzi i skrzywi na mój widok. Brrr! A gdyby tak: Wracam do domu, patrzę, a on drzemie. Zsuwam cicho buty. Jak dobrze, że tu jest. Ucieszy się, gdy mnie zobaczy...

Droga do skutecznej komunikacji to akceptacja odrębności partnera. Już sama różnica płci sprawia, że inaczej postrzegamy świat. Mamy prawo do różnych reakcji i przeżyć. On nie sprawdzi się w roli przyjaciółki. Po to mamy odrębnych przyjaciół. Szanowanych przez współmałżonka.

Dzielą nas odmienne doświadczenia. On kona z bólu leczonego zęba. Ona urodziła dziecko: tylko się uśmiecha.

– Wychowano nas także w różnych domach – przypomina Anna Marquadt – a w każdej z rodzin ten sam gest mógł oznaczać coś zupełnie innego.

Psycholog zapewnia, że nie musimy nawet dzielić zainteresowań, by się nam udało. Przypomina, że w każdym związku istnieje obszar podobieństw i przeciwieństw. Żeby było nam razem dobrze, nie musimy być tacy sami, ale kompatybilni. Uzupełniać się nawzajem i od siebie uczyć. Ewa Woydyłło posuwa się jeszcze dalej i mit o połówkach jabłka wkłada między bajki.

Moc artykulacji

Ciekawy dar przypisywany często partnerowi to jasnowidzenie. Bezbłędne przewidywanie naszych opinii i zachcianek. „Powinna... będzie wiedział... jeśli kocha, to..." i tak dalej.

Nic z tego – odbiera złudzenia Marquardt – żaden z partnerów nie domyśli się, że mamy zły dzień lub chęć na wspólną kąpiel. Czy kocha czy nie. Jedyne wyjście to artykulacja.

Niezawodny sposób, by się dobrze skomunikować, to codzienna rozmowa. Dobry związek wcale nie musi być idyllą. Tyle że w konfliktach poddaje się krytyce problemy, nie ludzi (ty zawsze, ty nigdy). Nie padają bezmyślne słowa – ciosy (chcę, byś umarł, jesteś do niczego). Zdarzają się też kwestie niemożliwe do rozwiązania i kompromisu (np. poglądy wychowawcze).

Finansowy dostatek eliminuje częsty powód konfliktów. Czy majętność i wysoki status społeczny ułatwiają stworzenie udanego związku? – Pieniądze nie mają znaczenia – twierdzi Ewa Woydyłło. – Jeśli mamy podobny system wartości, możemy żyć zgodnie jak harcerze w jednych skarpetkach.

Zdaniem Anny Marquardt pieniądz jest elastyczny. Może ułatwić decyzję o rozstaniu, bo rozwiązuje problem wspólnego mieszkania, nakładów na potomstwo. Uchroni nas więc przed życiem w matni. Jednocześnie nie jest łatwo podzielić się np. wspólną firmą.

Psycholog wyjaśnia, że majętność liczy się głównie na etapie wyboru partnera. Nawet jeśli jest to majętność in spe – inteligencja i życiowa zaradność. Albo epatująca zdrowiem sylwetka i wysoki wzrost. Wybiera go nasza podświadomość w trosce o przyszłe potomstwo. I zapewnienie rodzinie poczucia bezpieczeństwa. Kolejne finansowe pięć minut to rozwód. Zdaniem Marquardt pieniądze to (obok dzieci) stały pretekst do walki z byłym partnerem. Zwłaszcza gdy zostaliśmy porzuceni i nadal cierpimy.

Brak reakcji

Bywa, że próba naprawy małżeństwa kończy się fiaskiem, bo partner nie nawiązuje współpracy. A to, zdaniem Ewy Woydyłło, sygnał dążenia do odejścia ze związku. Świadomego lub nie.

Psycholog nie broni zbytnio małżeńskiej nierozerwalności: z pewnością odczujesz żal po stracie, ale możesz odzyskać coś ważniejszego – poczucie wartości, godność i pogodę ducha. To ważniejsze niż podtrzymywanie krzywdzącego związku, który więcej zabierał, niż dawał – uważa.

Korzystałam z książek Ewy Woydyłło

„Buty szczęścia" i „Sekrety kobiet"

W 2010 roku rozwiodło się w Polsce 64 tys. par. To jedno na cztery zawarte małżeństwa.

73 proc. rozstało się gładko i elegancko – bez orzekania o winie. Jedną trzecią podzieliła niezgodność charakterów. Jedną czwartą – zdrada i nowy związek. 60 proc. rozwiedzionych par wychowuje małoletnie dzieci. Przed rozstaniem żyli razem średnio 14 lat.

Pozostało 96% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla