Reklama

Amerykańska grupa bluesowa The Holmes Brothers rozpoczęła trasę koncertową po Polsce

Sędziwi The Holmes Brothers pokazali, że blues jest źródłem inspiracji i spoiwem wszystkich muzycznych stylów.

Aktualizacja: 05.11.2011 12:41 Publikacja: 05.11.2011 12:35

Popsy Dixon

Popsy Dixon

Foto: rp.pl, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Piątkowym koncertem w warszawskim klubie Palladium amerykańskie trio rozpoczęło trasę koncertową Ery Jazzu po Polsce. W sobotę zagrają w Gdyni, w niedzielę w Poznaniu, a następnie w Łodzi i w Krakowie.

Wypełniona do ostatniego miejsca sala klubu żywo reagowała na wzniosłe gospelowe hymny i bluesowe, tęskne wyznania i żale. A jednak blues to radosna muzyka i temperatura na sali rosła z każdym utworem. Bracia Holmes: gitarzysta, pianista Wendell i basista Sherwood oraz ich „brat w bluesie” perkusista Popsy „The Holmes” Dixon zaczęli koncert od nastrojowego tematu nawiązującego do ich wczesnych doświadczeń związanych z kościelnym chórem i wspólnym śpiewaniem w stylu gospel.

Ale i ten styl ma różne oblicza, o czym mogliśmy się przekonać oglądając film „The Blues Brothers” z ekspresyjnym Jamesem Brownem w roli pastora. W dynamicznym utworze The Holmes Brothers wypadli jeszcze ciekawiej. I tak już szybkie tempo przyspieszyli w rhythm and bluesie dowodząc, że różnica pomiędzy stylami jest umowna, bo wszystkie wywodzą się z potrzeby wyrażania uczuć. W utworach nasyconych czystą energią słychać było radość wspólnego muzykowania.

Chociaż w grze Wendella Holmesa słychać było bluesowe akordy, to pół koncertu czekałem na prawdziwego bluesa bez gospelowych śpiewów na głosy. Najlepszym, bluesowym wokalem, zdartym przez lata występów w zadymionych klubach, dysponuje Wendell i to jemu przypadła główna partia odwołująca się do archaicznego bluesa z Delty Missisipi. Słabiej wypadł perkusista Popsy Dixon śpiewając utwór „Feed My Soul” z ostatniego albumu „Feed My Soul”.

Wendell Holmes zasiadł także przy elektronicznej klawiaturze, ale szczęśliwie na krótko, bowiem z większą przyjemnością słuchałem jego gitarowych akordów i krótkich solówek. Zawołania „Have a Good Night, Tonight” w kolejnym temacie skłoniły publiczność do chóralnych śpiewów z zespołem i rytmicznych oklasków. To było apogeum rhythm and bluesowej zabawy.

Reklama
Reklama

„Good to Be With You” na bis zakończyło koncert, który zaprzeczył opinii, że blues w Polsce nie jest popularny i dlatego nie przyjeżdżają do nas najwięksi jego twórcy. Chciałoby się wręcz zakrzyknąć – więcej bluesa!

Występ The Holmes Brothers poprzedziła grupa Warszawa Kyiv Express Piotra Karola Sawickiego. Muzycy przedstawili intrygujące połączenie jazzu z folklorem Karpat, tym ze strony polskiej i ukraińskiej. Był to koncert z cyklu Scena Polska Ery Jazzu.

Już 7 grudnia w tej samej sali Palladium w ramach Ery Jazzu zaśpiewa diwa jazzowej wokalistyki Dianne Reeves w programie „Christmas Time is Here.

Piątkowym koncertem w warszawskim klubie Palladium amerykańskie trio rozpoczęło trasę koncertową Ery Jazzu po Polsce. W sobotę zagrają w Gdyni, w niedzielę w Poznaniu, a następnie w Łodzi i w Krakowie.

Wypełniona do ostatniego miejsca sala klubu żywo reagowała na wzniosłe gospelowe hymny i bluesowe, tęskne wyznania i żale. A jednak blues to radosna muzyka i temperatura na sali rosła z każdym utworem. Bracia Holmes: gitarzysta, pianista Wendell i basista Sherwood oraz ich „brat w bluesie” perkusista Popsy „The Holmes” Dixon zaczęli koncert od nastrojowego tematu nawiązującego do ich wczesnych doświadczeń związanych z kościelnym chórem i wspólnym śpiewaniem w stylu gospel.

Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama