Jak na człowieka, który po czterdziestce postanowił zaistnieć na muzycznym rynku, szybko odniósł sukces. Tomasz Kaznowski zdobył nominację do Fryderyka za fonograficzny debiut roku, ale nie mniej ważne są wpisy na internetowych forach o jego płycie.

Tomasz Kaznowski zebrał na niej swe utwory religijne skomponowane na chór a capella. Brzmi to poważnie, zważywszy jeszcze na fakt, że największa jest w tym zestawie „Msza w stylu dawnym". To duża, pięcioelementowa kompozycja, uwzględniająca części tradycyjnego obrządku liturgicznego, tyle że autor skorzystał z tekstów polskich, nie łacińskich. Kaznowski nie ukrywa też, że inspirował się muzyką dawnych mistrzów, Gorczyckiego czy Mozarta, podobnie zresztą jak w „Ave Maria" lub „Cantate Domino".

A jednak z internetowych opinii można wnioskować, że dla słuchaczy ta muzyka ma przede wszystkim charakter relaksacyjny, pozwala się wyciszyć, sprzyja kontemplacji, niekoniecznie związanej z religią.

Sam kompozytor najbardziej ceni utwór „Save Me My Lord", będący ciekawym połączeniem dawnych tradycji z gospel i muzyką pop. Niektórzy nazywają ten rodzaj twórczości sacrosongami, dla kompozycji Tomasz Kaznowskiego byłoby to zbyt uproszczone określenie. Na tle innych utworów tego nurtu jego wyróżniają się umiejętnością wykorzystania różnorodnych możliwości wokalnych chóru.

Dla dobrego zespołu „Save Me My Lord" to utwór popisowy. Kameralny chór The Warsaw Singer tę szansę wykorzystał. Fakt, że Akademia Fonograficzna doceniła płytę, jest  też zasługą tych wokalistów.