Popkillery. Hip-hopowcy przyznali sobie nagrody

Galę, rozpoczętą z klasycznie hip-hopową godzinną „obsuwą”, transmitowano na żywo na YouTubie. W końcu to dzięki niemu polski rap przejął rząd dusz – oczywiście głównie tych najmłodszych. W wypełnionym po brzegi Teatrze Capitol zjawiło się pół hip-hopowego światka fonograficznego. Młodzi raperzy, filmujący sami siebie na tzw. ściance, żartowali że jakby oznaczyli pod nagrywanym filmikiem wszystkich zgromadzonych na gali popularnych raperów - Instagram chyba by eksplodował.

Statuetki w kształcie tzw. pop killerów, czyli charakterystycznych osłon do mikrofonu studyjnego niezbędnych do nagrywania rapu, przyznano najpierw zwycięzcom głosowania publiczności, a w kulminacyjnym punkcie gali - nagrody otrzymali artyści wyłonieni przez gremium złożone z kilkudziesięciu uznanych dziennikarzy i aktywistów z różnych mediów i pokoleń.

Oto najważniejsze rozstrzygnięcia:

ALBUM ROKU

PRO8L3M za płytę „Ground Zero Mixtape”

RAPER ROKU

Paluch, poznański raper i szef wytwórni BOR (Biuro Ochrony Rapu)

SINGIEL ROKU

Sokół – „Chcemy być wyżej”

NAGRODY PUBLICZNOŚCI

Głosowanie publiczności dobrze oddało, jaką popularnością cieszą się poszczególni artyści w internecie. Raperem roku został wybrany Szpaku, albumem jego płyta „Atypowy”, a głosowanie na singel wygrał utwór Sariusa „Wiking”.

Odkryciem roku został uznany Jan-Rapowanie, za to nagrodę za najlepszy teledysk otrzymał Żabson za wideoklip do kawałka „DMT”.

Za pomysłem niezależnych nagród branżowych dla hip-hopowej części przemysłu fonograficznego stoi Mateusz Natali, aktywista, dziennikarz, założyciel niezależnego serwisu muzycznego Popkiller.pl.

– Ogromnie cieszę się, że udało się zgromadzić na jednej sali tak wielu różnych ludzi, od pionierów po najgorętszych obecnie młodych artystów. Klimat był naprawdę niesamowity, podobnie jak bijący od uczestników entuzjazm i jedność ponad podziałami. Widać jak bardzo brakowało przez lata takiej nagrody – mówi „Rzeczpospolitej” organizator.

Jak na pierwszą poważną galę nagród hip-hopowych, środowa ceremonia mogła pozytywnie zaskoczyć. Współprowadził ją znany konferansjer ringowy, a zarazem raper, Waldemar Kasta. Statuetki wręczali m.in. Liroy, Hirek Wrona czy Andrzej Puczyński, czyli prezes ZPAV, organizatora polskich nagród muzycznych Fryderyków.

Nagrody przyznano z prawdziwym rozmachem. Poza uhonorowaniem polskich raperów Popkillery trafiły także do gwiazd zagranicznych, a dokładniej do przedstawicieli ich polskich dystrybutorów. Po największą liczbę statuetek musiał zbiegać po schodach uznany producent muzyczny Czarny HIFI, reprezentujący Universal Music Polska. A specjalną nagrodę, o której na pewno warto wspomnieć, za całokształt aktywności otrzymała Bogna Świątkowska, czyli matka chrzestna polskiego hip-hopu, promująca go już od 1993 roku w audycji „Kolorszok” w warszawskim radiu Kolor.

Na scenie nie obyło się bez patosu, typowo rapowych, dość wulgarnych żartów, drobnych spięć, ale też szczerych przemówień. Hirek Wrona, który był ważnym promotorem tej muzyki w Polsce, przyznał że nie wierzył, iż doczeka momentu, gdy scena hip-hopowa dorobi się własnych nagród muzycznych. I dodał, że polski rap przebył bardzo długą drogę z totalnej niszy, gdy w jego rozwój nikt nie wierzył, aż do momentu, gdy jest dziś najważniejszą gałęzią muzyki rozrywkowej. A Liroy, jeden z ojców polskiego rapu, zażartował, że patrząc na rozmach gali, czuje jakby urodziło mu się kolejne dziecko.

Jaka będzie przyszłość Popkillerów? Możliwe, że w przyszłym roku gala będzie jeszcze bardziej huczna, jeśli organizatorom uda się połączyć siły na przykład z Polish Hip-Hop Festival w Płocku, a podobno prace nad tym już trwają.

– Na pewno będziemy rozmawiać, zresztą przedstawiciele PHHF byli z nami na gali, włącznie z głównym organizatorem i dyrektorem artystycznym. Teraz, gdy gala już za nami, będzie dobry czas na omówienie tego, jak można by połączyć siły – zdradza Mateusz Natali.