Ludzie fajni, ale do szczęścia brakowało mi trzech jurków". „To niewiele..." – odpowiedziałem i pożegnałem się, czując zakłopotanie podczas rozmowy, która nie wiem, o czym jest.

Zdając sobie sprawę, że nie trzeba tytułu magistra, by szlifować nowoczesną polszczyznę w świecie szerokim, wstukałem „jurka" do YouTube'a, ale irlandzkiego. Na pierwszym miejscu znalazł się polski kabaret... Jurki.

Skecz, jak skecz: lider kabaretu pyta koleżankę: „Czy wiesz, jak kobieta mówi po amerykańsku, gdy jej się mężczyzna podoba?". Odpowiedź: „You Look Like Million Dollars!".

„Podświadomie powinieneś czuć, że Jurki cię przybliżają do znaczenia »jurka«, ale i jednocześnie odpychają" – bawił się ze mną w kotka i myszkę kolega z irlandzkim epizodem, którego poprosiłem o pomoc. I zasugerował, bym poszperał w piosence Jurków „Bogatym być". Zirytowany śpiewałem: „Pieniądze podobno szczęścia nie dają/Ale po co mi szczęście/Kiedy pieniędzy nie ma/ (...) Dolary, funty, euro, forinty/(...)Pożądane są, byle były /W ilości dużej".

„Bingo" – wykrzyknął kolega, gdy stwierdziłem, że „jurki" to euro, powstałe z angielska wypowiadanego „jurou". I tylko zdziwił mnie Marek Jurek, który wypowiadał się przeciwko temu, by jurek zastąpił złotego.