Branżowe pismo „Screen International” opublikowało wyniki kasowe tytułów, o których głośno było podczas ubiegłorocznego festiwalu canneńskiego. Najwyższe wpływy z kin zanotował „BlacKkKlansman” Spike’a Lee przynosząc 92 mln dolarów. Ponad połowa tej kwoty (49 mln.) pochodziła z rynku amerykańskiego. Na drugim miejscu uplasował się zdobywca Złotej Palmy czyli „Złodziejaszki” Hirokazu Kore-edy. Ich zarobek wyniósł na całym świecie 75 mln dolarów. W Europie najchętniej oglądali japońską opowieść o dysfunkcjonalnej, ale kochającej się rodzinie Francuzi (5,7 mln dolarów wpływów).
Trzecie miejsce w tej konkurencji należy do tegorocznego jurora Pawła Pawlikowskiego i jego „Zimnej wojny”, która przyniosła 18,2 mln dolarów, z tego 4,6 mln z trudnego rynku amerykańskiego, a 2,5 mln. z Francji.
Piękny obraz innej tegorocznej jurorki Nadine Labaki „Kafarnaum” zarobił w światowych kinach 12,7 mln dolarów.
Wszystkie inne produkcje – nawet „Wszyscy wiedzą” Asghara Farhadiego z Penelope Cruz i Javierem Bardemem czy głośny „Dogman” Matteo Garrone – miały już znacznie niższe wpływy. Prawie o połowę.
Jak potoczą się komercyjne losy tegorocznych filmów konkursowych? Jedna produkcja na pewno nie musi się martwić. Z canneńskimi laurami czy bez nich z pewnością fortunę zbije film Quentina Tarantino „Pewnego razu... w Hollywood”.