Zima na palenisku

Na stokach Etny jeździ się na nartach pod dymiącym kraterem.

Publikacja: 15.03.2013 01:45

Red

Już od centrum Nicolosi, pięciotysięcznego miasteczka położonego około 20 km na południe od szczytu Etny, turystów prowadzą strzałki z charakterystyczną sylwetką dymiącego wulkanicznego stożka. Nie sposób się zgubić, tym bardziej że sama góra widnieje na horyzoncie. Jest potężna – jej obwód mierzony u podstawy sięga 140 km; cały masyw zajmuje powierzchnię około 1200 km kw. Etna (ok. 3340 m n.p.m.), najwyższy czynny wulkan w Europie i jeden z najaktywniejszych wulkanów na świecie, wrażeń dostarcza przez cały rok.

Droga początkowo prowadzi wśród sadów i winnic. Tereny wokół Etny od wieków słyną z doskonałych warunków do uprawy winorośli. Żyzna wulkaniczna gleba i specyficzny mikroklimat nadają owocom i lokalnym winom wyjątkowego smaku. Wyżej tereny uprawne ustępują miejsca dębowo-bukowym lasom. Uwagę przyciągają Monti Silvestri, niewielkie wulkaniczne stożki powstałe podczas erupcji z 1892 roku. Nazwę nadano im na cześć Orazio Silvestriego (1835– –1890), geologa, wulkanologa i pomysłodawcy utworzenia obserwatorium wulkanologicznego na stokach Etny. Obserwatorium działało przez blisko 100 lat nim uległo zniszczeniu podczas wybuchu w 1971 roku.

Aż trudno uwierzyć w sąsiedztwo słonecznych plaż, gdy nitka asfaltu wije się wśród zasp śniegu sięgających ponad dach samochodu. Na wysokości 1900 m n.p.m. kończy się szosa. Parking znajduje się w pobliżu historycznego budynku Rifugio Sapienza. Niedoszłe faszystowskie koszary po II wojnie światowej przeszły w posiadanie Club Alpino Italiano (Włoskiego Klubu Alpejskiego) i od 1947 roku działa tu schronisko górskie. Wokół kwitnie turystyczny biznes. Liczne sklepiki oferują biżuterię z lawy, która z bliska okazuje się sprytnie spreparowanym plastikiem. Działa wypożyczalnia sprzętu narciarskiego. Tylko kantorki przewodników wycieczek na Etnę są zamknięte na siedem spustów. Dla nich sezon rozpocznie się dopiero za kilka tygodni. Wtedy zrobi się tu naprawdę tłoczno. Szacuje się, że co roku Etnę odwiedza 300 tys. osób.

Kolejka linowa w kwadrans wywozi pasażerów na wysokość 2500 m n.p.m., tuż pod szczyt krateru Monte Montagnola (2604 m n.p.m.). Wśród pasażerów zdecydowanie dominują amatorzy białego szaleństwa. Atrakcja w postaci tras narciarskich tuż pod najprawdziwszym dymiącym kraterem znajduje licznych fanów. Oprócz kolejki linowej narciarze mają do dyspozycji wyciąg krzesełkowy, trzy wyciągi orczykowe i kilka średniej trudności (czerwonych) tras. A ze stoków mogą podziwiać w oddali lazurowy bezkres Morza Jońskiego. Niestety, wiosną na nasłonecznionych południowych stokach śnieg bardzo szybko staje się mokry i lepki, jeszcze przed południem warunki narciarskie stają się trudne.

Ziemia nie z tej Ziemi

Latem spod budynku górnej stacji kolejki kursują terenówki podwożące turystów w stronę szczytu. Amatorzy przedsezonowych eskapad muszą zdać się na własne nogi i samodzielną orientację w terenie. Spacer w górę trwa około dwóch godzin. Na szlaku, choć przeryto go ratrakiem, rozmiękły śnieg lepi się do butów. Słońce mocno przypieka w plecy. Puchowe kurtki okazują się całkiem niepotrzebne. Ostre światło odbijające się od śniegu sprawia, że nawet na chwilę nie da się zdjąć okularów. Na wyprawę na Etnę warto wybrać czas, kiedy na jej stokach leży jeszcze śnieg. Surowy czarno-biały krajobraz intryguje bowiem bardziej niż feria letnich kolorów. Białe połacie śniegu ułożone na przemian ze zwałami czarnego wulkanicznego żużlu tworzą wzory godne twórczości mistrzów op-artu. Pasiaste wzgórze po lewej stronie do złudzenia przypomina grzbiet gigantycznej zebry.

Na Etnie gruba warstwa śniegu zalega poniżej wierzchołka, ale partie szczytowe są go zupełnie pozbawione. Żar z wnętrza wulkanu grzeje lepiej niż promienie słońca. Ostatnie płaty wytopionego śniegu wyglądają jak wielkie białe jeże. Ich igły przypominają trochę penitenty, lodowe kolumienki charakterystyczne dla lodowców. Od wysokości 3000 m n.p.m. nie ma nic poza niekończącymi się zwałami czarnego, wypalonego żużlu, który dziwnie chrzęści pod butami. Najmniejszego śladu jakiejkolwiek wegetacji. Żywsze barwy, pomarańcz i limonkowa żółć, pojawiają się jedynie tam, gdzie w wulkanicznej skale nagromadziły się związki żelaza lub siarki. Tak może wyglądać powierzchnia jakiejś odległej planety. Nie dziwi więc, że Etna zagrała kosmiczny plener w jednej z części „Gwiezdnych Wojen" George'a Lucasa.

Wulkan przypomina żywy organizm. Podlega ciągłym metamorfozom. Wskutek naprzemiennego nagromadzania lawy i zapadania się krawędzi krateru z roku na rok wysokość Etny potrafi zmieniać się nawet o kilkadziesiąt metrów. Pierwsze erupcje w okolicach masywu zdarzały się jeszcze w plejstocenie, 550–600 tys. lat temu. Dzisiejszy wulkan jest jednak stosunkowo młody; przyjmuje się, że powstał w wyniku procesów geologicznych zachodzących na przestrzeni ostatnich 35 tys. lat.

Filozof i żywioły

Nazwa „Etna" pochodzi prawdopodobnie od fenickiego słowa attuna, czyli palenisko. Takie właśnie skojarzenie nasuwa się na widok wierzchołka dymiącego niczym fabryczny komin. Ale aktywność sycylijskiego wulkanu nie ogranicza się tylko do czterech kraterów szczytowych. Oprócz nich na zboczach Etny znajduje się ponad 200 tzw. kraterów pasożytniczych. Niejednokrotnie to właśnie ich działalność, połączona z potężnym wypływem lawy, okazywała się szczególnie groźna. Za najpoważniejszą erupcję Etny odnotowaną w czasach historycznych uznaje się tę z 1669 roku, gdy lawa zalała kilkanaście miasteczek i zagroziła murom samej Katanii. A chyba nic nie wzbudza większego respektu dla niszczycielskiej siły Etny niż zastygła lawa na plażach nad Morzem Jońskim.

Ostatnio wulkan obudził się z drzemki na początku stycznia 2012 roku, w efektowny sposób wyrzucając w niebo pył i bomby wulkaniczne. Podobno nocne niebo nad szczytem wyglądało wtedy jak rozświetlone gigantycznym pokazem fajerwerków. Jeśli wierzyć starożytnym Grekom, podczas takich właśnie wybuchów Tyfon, potwór przygnieciony ciężarem Etny przez Zeusa, próbuje wydostać się na wolność. Inny mit głosi, że w czeluściach etneńskiego krateru mieści się kuźnia boskiego kowala, Hefajstosa. Etna od zawsze poruszała wyobraźnię mieszkańców wybrzeży Morza Śródziemnego. Wzmianki o sycylijskim wulkanie pojawiają się w starożytnych epopejach - „Odysei" Homera i „Eneidzie" Wergiliusza.

Bryłki zastygłej lawy są porowate, zaskakująco lekkie, miejscami mają metaliczny połysk. Ale inne odkrycie jest dużo ciekawsze – od wulkanicznego żużlu bije stłumiony żar. Kamienie odsłonięte po rozgarnięciu zewnętrznej warstwy okazują się jeszcze cieplejsze. Czyżby ziemia zaczynała się palić? W dodatku w powietrzu wyraźnie wyczuwalny staje się charakterystyczny zapach oparów wydobywających się z licznych w tej okolicy kraterów bocznych. Wkrótce dym jest już tak gęsty, że ogranicza widoczność. Ostry siarkowy odór gryzie w nos. Podobno tak właśnie pachnie piekło. Może gdzieś w pobliżu znajdują się jego wrota? Ale nie czas już na żarty, to granica strefy oficjalnie udostępnionej indywidualnym turystom. Najwyższy czas się wycofać.

Droga powrotna wypada przez plateau (2920 m n.p.m.) zwane Torre del Filosofo (Wieża Filozofa) na cześć greckiego filozofa Empedoklesa z Akragas (ok. 490–430 p.n.e.), który miał w tym miejscu prowadzić swoje obserwacje przyrodnicze. Samą wieżę prawdopodobnie wzniósł kilka wieków później rzymski cesarz Hadrian (76– –138). Empedokles przeszedł do historii filozofii jako twórca koncepcji czterech żywiołów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że niemała w tym zasługa Etny, na której tak widowiskowo ujawniają się moce ognia, wody, ziemi i powietrza.

Już od centrum Nicolosi, pięciotysięcznego miasteczka położonego około 20 km na południe od szczytu Etny, turystów prowadzą strzałki z charakterystyczną sylwetką dymiącego wulkanicznego stożka. Nie sposób się zgubić, tym bardziej że sama góra widnieje na horyzoncie. Jest potężna – jej obwód mierzony u podstawy sięga 140 km; cały masyw zajmuje powierzchnię około 1200 km kw. Etna (ok. 3340 m n.p.m.), najwyższy czynny wulkan w Europie i jeden z najaktywniejszych wulkanów na świecie, wrażeń dostarcza przez cały rok.

Pozostało 93% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla